„Tesla vs Edison, czyli z prądem lub pod prąd” premierowy spektakl WTL w reż. Michała Derlatki do tekstu Joanny Gerigk adresowany do dzieci o szóstego roku życia śmiało mogą zobaczyć i dorośli, i młodzież; entuzjaści fizyki, elektryczności i domorośli wynalazcy.
Spektakl podległy jest jasnej konwencji. Komizm postaci, sytuacyjny i słowny tworzą zabawną i czytelną mieszankę rodem z cyrkowych sztuczek. Tu nie ma zbyt dużo miejsca na wyobrażanie sobie czegoś, czego nie ma na scenie, bo na scenie jest wszystko co być powinno, a nawet więcej. Są przekładane, rozwijane i rzucane kable, dokumenty, wynalazki… Dzieje się bardzo dużo. Świetna animacja Marią Skłodowską- Curie, rudym kotem i Izaakiem Newtonem daje odczuć widzom, że są w teatrze i za sprawą jego magii, wszystko jest inne niż dotąd. Trzech aktorów (Konrad Kujawski, Jacek Radomski i Edyta Skarżyńska) często zwracają się do widzów proponując interakcję. Łapiemy się za ręce, pocieramy dłonie, aby wytworzyć energię, pomagamy rozplątać kable i pedałujemy co sił w nogach, aby ogrzać tosta. Oprócz tego śledzimy zmienne losy postaci buntujących się, oferujących pomoc, zazdrosnych i kuszących. Jedni idą z prądem inni pod prąd.
To spektakl o imponującym potencjale edukacyjnym. Dorośli nadrabiają zalęgłości z nauk ścisłych, przypominają sobie, m.in. czym jest prąd zmienny i stały, jakie są zasady indukcji, kiedy żył Newton, a najmłodsi przeżywają historię bohaterów i przyswajają prawa fizyki niemal niezauważalnie. „Tesla vs Edison, czyli z prądem lub pod prąd” to wybuchowe przedstawienie z odrobiną magii teatru. Dobrze sprawdza się w plenerze i na Scenie Kameralnej WTL.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk