galeria postaci Felliniego w „Nine”
Spektakl muzyczny „Nine” Maury’ego Yestona i Arthura Kopita otworzył sezon na Dużej Scenie w Teatrze Muzycznym Capitol. Aktorom towarzyszyła kilkunastoosobowa orkiestra. Wrocławską odsłonę przedstawienia wyreżyserowała Pia Partum z doborową ekipą realizatorów.
Fabuła musicalu nawiązuje do słynnego filmu „Osiem i pół”, autobiograficznej opowieści w reżyserii Federico Felliniego. Głównym bohaterem w „Nine” jest reżyser filmowy, Guido Contini. W przeddzień 40. urodzin doświadcza kryzysu wieku średniego, zagubienia i blokady twórczej. Kobiety, które go otaczają: matka, żona, kochanka, gwiazdy filmowe, nie ułatwiają mu życia, próbuje więc ukryć się przed nimi i przed oczekującą na nowy scenariusz producentką filmową – ucieka do Wenecji i chowa się w tamtejszym kurorcie.
Twórcy musicalu nadzwyczajnie prezentują całą galerię postaci z filmów Felliniego. Stworzony przez nich barokowo, cyrkowo, oniryczny świat cieszy oko i ucho. Realizatorzy zręcznie żonglują atutami głębokiej sceny i przestrzennego dźwięku. Piękne melodie i znakomite wykonania piosenek odbijają się śpiewnym lejtmotywem w głowach widzów. A temat kryzysu twórczego głównego bohatera przyprawia o ból głowy tylko jego samego.
Głęboką przestrzeń sceny dobrze wykorzystuje choreograf- Saar Magal. Pokazuje zgrabne układy pływających i gimnastykujących się kuracjuszy. Dźwięki spadających kropel w leczniczych źródłach towarzyszą sentymentalnym wspomnieniom głównego bohatera. Wizualizacja morza potęguje czułostkowość Continiego. Niespieszne tempo akcji przyspieszają znakomite role żeńskie: producentki filmowej (Bogna Woźniak), żony Guida (Justyna Szafran), kochanki Guida (Elżbieta Romanowska), protegowanej Guida (Magdalena Wojnarowska), zmysłowej rozpustnicy (Emose Uhunwangho). Bogna Woźniak nawiązuje nawet zabawną interakcję z panem Romanem z drugiego rzędu. Justyna Szafran doskonale buduje napięcie emocjonalne i daje temu wyraz w śpiewanych przez siebie utworach. Elżbieta Romanowska ponętnie wabi zagubionego bohatera. Magdalena Wojnarowska uwodzi ażurowym nakryciem głowy i śpiewem. Emose Uhunwangho jako Saraghina tanecznie uświadamia chłopców.
Błażej Wójcik w roli Guida jest przekonywujący.
Często postaci pięknie się mijają w rozległej przestrzeni sceny. Są obok siebie, już nie razem. Finałowy korowód postaci z filmów Felliniego kończy „Nine” i zmagania Guido ze swoimi słabościami.
Czy bohater całe życie będzie miał 9 lat, jak śpiewa mu mama? Czy uda mu się usłyszeć piosenkę chłopca – siebie z dziecięcych lat – „Ty 40 ja 9 lat”?
Idźcie, zobaczcie, posłuchajcie, przeżyjcie. Wejdźcie w niespieszną czasoprzestrzeń doświadczeń twórcy filmowego w kryzysie. Może zanucicie melodyjne frazy z aktorami. Na pewno nie wyjdziecie z Capitolu zawiedzeni i znudzeni. I nawet jeśli część barokowa wyda wam się zbyt długa, a słowa piosenek w scenach zbiorowych nie zawsze zrozumiałe to przeczekajcie, bo warto.
tekst i foto: Dorota Olearczyk