W połowie lutego ubiegłego roku wypłynęli z portu Ushuaia w Argentynie, by po kilku dniach rejsu dotrzeć do Antarktyki. To właśnie w tym momencie rozpoczęła się ich największa przygoda. Muzyk Adam Nowak (zespół Raz Dwa Trzy) i fotograf Bartosz Stróżyński wraz z resztą załogi zrealizowali na białym kontynencie artystyczny projekt „Trzy sztuki w Antarktyce”. A potem oddali w ręce czytelników coś na kształt pamiętnika z podróży, w którym znajdujemy m.in. zapis sposobów radzenia sobie z problemami związanymi z realizacją niezwykłego projektu.
Książka „Trzy sztuki w „Antarktyce” to nie tylko synteza działań artystycznych, ale również kulisy przedsięwzięcia od momentu powstania idei do spełnienia artystyczno-podróżniczego marzenia. Zanim myśl o wyprawie przerodziła się w projekt, a projekt w ekscytującą przygodę i misję artystyczną, musiało upłynąć sporo wody i kilka lat przygotowań, zbierania ekipy, poszukiwania sprzętu i sponsorów. Autor, Bartosz Stróżyński, dzieli się z czytelnikami wspomnieniami i obrazami i trzeba zaznaczyć, że robi to z dużą łatwość w operowaniu słowem pisanym. Lekki styl i szczególna troska, żeby nie pominąć w swoich pamiętnikarskich zapiskach nawet wolontariuszy i ekipy technicznej, buzi szacunek dla publicysty, fotografa, filmowca i producenta projektów multimedialnych.
I tak, przy okazji zapisków z podróży, dowiadujemy się, że wylizywanie talerzy na jachcie jest w dobrym tonie – język ma temperaturę 36 stopni Celsjusza , zatem wylizywanie dużo skuteczniej usuwa tłuszcz niż mycie w zimnej wodzie – pisze autor. Substytutem ciepłej wody były nawilżone chusteczki higieniczne, których zużyliśmy podczas rejsu prawdopodobnie tysiące – czytamy dalej.
Poznajemy zwyczaje lampartów morskich i krabojadów foczych. Oczami autora obserwujemy bezchmurne niebo, pasma górskie pokryte śniegiem, gęstą oleistą wodę i czytamy o koncertach Adma Nowaka.
Szkoda, że książka jest niewielkiego formatu i nie ma w niej muzycznej egzemplifikacji koncertu Adama Nowaka. Zdjęcia umieszczone na końcowych stronach „Trzech sztuk” domagają się wystawowych rozmiarów, a dźwięki nagrane w zimowych warunkach dopominają się wytłoczonej płyty wsuniętej za okładkę.
Przedstawienie kulis przedsięwzięcia i podzielenie się kilkuletnim bagażem doświadczeń prowadzących do celu może okazać się dobrą motywacją dla tych, którzy mają marzenia, a nie mają śmiałości, żeby zacząć je spełniać.
oprac. Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości wydawnictwa Helikon.