Tu strzyka, tam łupie, ale rży. A sumienie kąsa. Tadeusz Brzozowski – inspiracje, konteksty, ślady – to tytuł najnowszej wystawy, którą w dniach od 22 kwietnia do 29 lipca możemy oglądać w Pawilonie Czterech Kopuł.
Tadeusza Brzozowski należy do najwybitniejszych polskich artystów drugiej połowy XX w. Dwukrotnie reprezentował Polskę na Biennale w Sao Paulo oraz na Biennale w Wenecji. Jako członek Grupy Krakowskiej ściśle związany był ze środowiskiem Tadeusza Kantora. Twórczość Brzozowskiego, wielokrotnie nagradzana na całym świecie, reprezentuje najważniejsze kolekcje muzealne w Polsce.
W tym roku mija setna rocznica urodzin Tadeusza Brzozowskiego. Z tej okazji Muzeum Narodowe we Wrocławiu zorganizowało monografie wystawienniczą artysty. Na wszechstronnej ekspozycji udało się zaprezentować aż 250 artefaktów ukazujących krystalizowanie się jego osobliwego stylu. Od wczesnych prac i pierwszych figuracji przez okres dojrzałej twórczości po ostatnie realizacje mistrza, w których ostatecznie powraca do ludzkiej sylwetki, w tym ostatnie nieukończone dzieło z 1987 r. Po raz pierwszy, dzięki życzliwości rodziny artysty, pokazane zostały szerszej publiczności prace na papierze, kreślone jeszcze dziecięcą ręką mistrza.
Brzozowski stworzył własny niepowtarzalny styl opierając się na malarstwie metaforycznym oraz abstrakcji organicznej. Możemy go rozpoznać po postrzępionej plamie o intensywnym kolorze, której zawsze towarzyszy kanciasta, załamująca się linia. Tematyka jego obrazów przywodzi na myśl organiczne tkanki i złożone struktury o antropomorficznym kształcie. Sam artysta o swoim malarstwie mówił: „moje obrazy to ludzkie ciało – tu strzyka, tam łupie, ale rży”.
Swoim pracom nadawał nietypowe tytuły. Wyjaśniał, że są to „nazwy starodawne, które wyszły z użycia, pochodzą one z określonego słownika mojego dzieciństwa, z epoki, która już nie wróci”. Z całą pewnością należy uważnie się w nie wczytać, stanowią bowiem nie tylko dopełnienie, ale również element składowy kompozycji. Echa jednego z nich: Nie strzyka, choć nadyma – Szwester odnajdziemy w tytule samej wystawy.
Przemierzając przestrzeń Pawilonu odnosimy wrażenie, że malarstwo Brzozowskiego jest wszechobecne. Z pewnością za sprawą emanacji bogatej palety barw. Jednak celem ekspozycji jest ukazanie sztuki Brzozowskiego przez pryzmat rysunku, który artysta uprawiał jako dyscyplinę autonomiczną i równorzędną malarstwu. I o ile w jego malarstwie dominantą jest kolor, o tyle w rysunku funkcję tę przejęła linia – niezwykle finezyjna, ekspresyjna, a wręcz wydawać się może nieprzewidywalna. Jak wyjaśnia Anna Chmielarz, kuratorka wystawy – „rysunki artysty można traktować jako swoisty klucz do obrazów, lecz każdy z nich jest także odrębnym dziełem o niesamowitym bogactwie kreski, form i treści oraz wieloznacznym tytule”. To właśnie ta linia, jej pojawiający się wątek w całej dojrzałej twórczości artysty, stanowi wiodącą narrację wystawy.
Jednocześnie uzupełnieniem tej narracji jest próba ukazania dorobku artysty również w szerszym kontekście, na tle dzieł sztuki, które w bezpośredni sposób zaważyły na twórczej drodze Brzozowskiego. Organizatorzy ekspozycji przywołują trzy konteksty, zarówno kontynuatorów i uczniów (Izabeli Gustowskiej, Aldony Mickiewicz czy Piotra Janasa), przyjaciół (Aliny Szapocznikow, Magdaleny Abakanowicz, Jerzego Tchórzewskiego czy Władysława Hasiora), jak i inspiracji. Dlatego wystawa wzbogacona została o portrety trumienne, dzieła Albrechta Dürera czy ulubiony obraz artysty – Szewc Tadeusza Makowskiego, który sprowadzony został na tą okazję z Muzeum Narodowego w Warszawie.
Wszystkie prezentowane dzieła łączy z Brzozowskim, obok analogii formalnej, zbliżone postrzeganie świata i egzystencjalne treści. Wystawa przemawia do nas nie tylko bogactwem kolorów i linii, ale szukając inspiracji, kontekstów i śladów stanowi niezwykłą podroż w głąb poszukiwań twórczych mistrza.
tekst i foto: Barbara Haręża