Podczas 27. Festiwalu Muzyki Kameralnej „Wieczory w Arsenale” im. Jana Staniendy w Arsenale Miejskim we Wrocławiu wystąpił znakomity aktor i interpretator piosenki. Recital Zbigniewa Zamachowskiego był arsenałem kultury anegdot i mistrzostwa piosenki zagranej.
Arsenał to budynek raczej kojarzony z bronią i sprzętem wojennym, wrocławski Arsenał Miejski to miejsce urocze i pozbawiane wojennej emocjonalności, dzięki Festiwalowi Muzyki Kameralnej „Wieczory w Arsenale”, który co roku odbywa się na jego dziedzińcu. Koncertują tu zespoły muzyki klasycznej, aktorskiej, jazzowej, … koncertom towarzyszy zwykle chór ptaków urządzających podniebne akrobacje, letni deszczyk, porywisty wiatr lub delikatny powiew zefirka, grzmoty nadchodzącej burzy, słońce oświetlające dachy, … nieoczekiwanych zjawisk towarzyszących artystom na scenie jest cała paleta. To one tworzą atmosferę miejsca, festiwalową aurę niezwykłości, klimat przenikający do występów aktorów, jazzmanów, skrzypków, akordeonistów, pianistów, śpiewaków, wokalistów, altowiolistów, trębaczy, wiolonczelistów, oboistów i klarnecistów (z góry przepraszam za brak feminatywów, ale zdanie rozrosłoby się do niebotycznych rozmiarów i obawiam się, że utraciłoby pierwotne zamierzenie, czyli chęć nadawcy, żeby odbiorca zechciał je przeczytać). „Wieczory w Arsenale” budowane są na zgodnym współistnieniu natury z kulturą. Arsenał w ich nazwie wydaje się jedynie zaczepną formą nie mającą nic wspólnego z wojną, pozwala dostrzec piękno i delikatność skrywające się pod płaszczykiem militarnej terminologii. Czasem jedynie pogoda jest dość surowa więc lepiej na wieczorny koncert wziąć ze sobą ciepłą pałatkę.
Podczas poniedziałkowego recitalu artysty urodzonego w Brzezinach, a mieszkającego w stołecznej Warszawie waliły pioruny oklasków. Zbigniew Zamachowski strzelał w arsenale… kulturą, anegdotami, dystansem do siebie i mistrzostwem interpretacji piosenki. I byłby wszystkich pozabijał lub przynajmniej mocno poharatał swoją czułością, wyczuciem smaku i formy, gdyby nie zielony dziedziniec, który łagodził wybuchy zadowolenia i śpiewy publiczności i rozpraszał w cudnej przestrzeni jego aktorskie petardy wyśmienitej interpretacji piosenki.
Zbigniewa Zamachowskiego wraz z Romanem Hudaszkiem przy instrumencie klawiszowym mieliśmy okazję oglądać i słuchać w Głuchołazach podczas ubiegłorocznej „Kropki”, festiwalu piosenki turystycznej. Wtedy scena była większa, widownia usposobiona bardziej towarzysko, teraz mogliśmy oddać się w ramiona artystów z większą czułością i zaangażowaniem. Czy warto? Bardzo warto. Zbigniew Zamachowski podczas recitalu żartował, opowiadał anegdoty zawiązane z utworami lub ze swoja osobą, najczęściej te, które pokazywały go w nienajlepszym świetle jako zwykłego człowieka z wadami – niski, otyły, niby sławny, ale nie tak jak Colin Farrell, niby znany ale mylony z …
Pięknie opowiadał i pięknie śpiewał. Słuchanie jego oryginalnego tembru głosu i niskiej frazy dawało ukojenie i przyjemność w zgiełkliwym pędzie krzyczącego świata.
Jest multiinstrumentalistą, gra na gitarze, fortepianie, okarynie, flecie, cymbałkach, trójkącie… ale też bez zbytniej przesady – wydobywa z tych instrumentów dźwięki potrzebne do zbudowania historii, nastroju i puenty… Wirtuozostwo ujawnia w dziedzinie interpretacji piosenki, w instrumentalistyce raczej się tajniaczy, choć należałoby przypuszczać, że to celowa postawa pozostawienia jakiejś tajemnicy na drugą kwartę drugiej połowy życia. Może po 65 usłyszymy Zamachowskiego grającego na armacie na dziedzińcu Arsenału z czułością frazy Stradivariego? Na pewno byłoby to mistrzowskie wykonanie. (Tak jak magiczne „plim” wykonane na trójkącie po poniedziałkowym „Wieczorze w Arsenale”).
Zjawiskowo wykonany, profetyczny Sting w wersji Zamachowskiego, problemy z wysokodietetyczną dietą – za którą artysta kupił płytę wokalisty „The Police”, „lepiej się wstydzić przez pięć minut niż przez dwa tygodnie ćwiczyć”- słowa niepedagogicznej piosenki wykonywanej z towarzyszeniem gitary, opowieści spod nasypu przy Teatrze Polskim we Wrocławiu – to tylko niektóre z – powtarzanych i zapamiętanych przez zachwyconych widzów poniedziałkowego wieczoru w Arsenale – historii i wykonań przytaczanych przez Zbigniewa Zamachowskiego i komentująco- akompaniującego Romana Hudaszka.
Recital nosił tytuł „Nie tylko o miłości”. Znalazły się w nim m.in. takie utwory jak „W małym miasteczku”, „Bo we mnie jest seks”, „Piosenka o Zielińskiej”, „Gdy odwalę kitę”, „Bal na gnojnej” „Kobiety jak te kwiaty”, „Za dzień mój ślub”, „Już czas na sen”.
Organizatorem koncertu był 27. Festiwal Muzyki Kameralnej im. Jana Staniendy „Wieczory w Arsenale”.
Oprac. do
foto. jo i do