Opowieść o „Królowej Śniegu” znamy wszyscy, jak nie ze szczegółami to na pewno pobierzcie, na tyle dobrze, żeby przypomnieć sobie, że bohaterowie baśni Andersena – Kaj i Gerda żyliby sobie radośnie, gdyby nie odłamek roztrzaskanego w przestworzach zwierciadła, który trafia do oka chłopca i zmienia jego sposób postrzegania rzeczywistości z pięknej i dobrej na brzydką i złą. To dość duże uproszczenie fabularne, ale pozwalające zapuścić korzenie historii, która już w pierwszej scenie szybuje w obłokach i nie daje widzom ani chwili na zmrużenie oka.
Twórcom baletowej prapremiery w Operze Wrocławskiej udało się stworzyć piękne widowisko z elementami akrobacji. Cudownie zainscenizowana opowieść mieni się wszystkimi kolorami zmieniających się pór roku.
Spektakl w warstwie wizualnej jest bardzo atrakcyjny dla oka. Choreograficznie i fabularnie akcja zachwyca dynamicznymi, radosnymi, frenetycznymi orgiami zielonych pąków przeradzających się, jak gąsienice w motyle, w wielobarwne kwiaty – najpierw młode, sprężyste, potem trochę ociężałe od ilości zieloności i kwiatów, które noszą na sobie.
Tancerki i tancerze nie pozwalają oderwać od siebie wzroku, ich dopracowane figury choreograficzne znaczą w każdym szczególe. W każdym detalu i w każdym podskoku lub piruecie widzimy symboliczne obrazy wariującej wiosną roślinności, czy chłodnej, poważnej zimy. Plastycznie i kolorystycznie przyciągają wzrok czarne, srebrne, zielono-niebieskie, białe stroje przynależne do określonej pory roku. Jesień widzimy dodatkowo w czapkach i szalikach wirujących po scenie tancerzy, a wiosna rozkwita feerią kwiatów na sukience tancerki. Za kostiumy brawa należą się Małgorzacie Słoniowskiej, za choreografię – Małgorzacie Dzierżon, za reżyserię świateł oklaski zbiera – Mikiki Kunttu.
W warstwie fabularnej zachwycają tancerki i tancerze Opery Wrocławskiej obsadzeni w rolach bohaterów baśni. Są wśród nich: Gerda, Kaj, Królowa Śniegu, Trzy Diabły, Rozbójniczki, Kwiatowa Wróżka, Kruk, Księżniczka, Książę, Opiekunka, Dzieci, Rzeka, Kwiaty, Przechodnie, Rozbójniczki.
W warstwie dźwiękowej mamy tu brzęczącą muchę, ćwierkanie ptaków, trochę skojarzeń z muzyką filmową, najwięcej oczywiście klasycznego Vivaldiego z „Czterech pór roku”. Kompozycję Maxa Richtera (głęboko zakorzenioną w utworze mistrza barokowej frazy muzycznej) grają muzycy Orkiestry Opery Wrocławskiej pod dyrekcją Rafała Karczmarczyka.
Sześćdziesięciominutowa baletowa „Królowa Śniegu” w Operze Wrocławskiej to piękne, wizualne widowisko osadzone w cykliczności przemian pór roku, idealne do oglądania i zasłuchania w familijnym gronie, a i indywidualnie można się nim sycić z dziką satysfakcją.
oprac. do
fot. jo