„Nowi londyńczycy” Bena Judaha w przekładzie Barbary Gutowskiej-Nowak to interesujący, niepokojący i wzruszający reportaż o imigrantach, którego nie powstydziłby się Ryszard Kapuściński, gdyby go napisał.
Autor opowiada historie ludzi, którzy przyjechali do Londynu z nieśmiałą nadzieją lub zgubną determinacją na lepsze życie. Książkę konstruuje w ogromnej większości na zapisie spotkań, rozmów, opisów sytuacji.
„Wydawało mi się, że wystarczy przyjechać i można zarobić pieniądze [… ] Miałem wizę studencką dla siebie i dla żony. No i kiedy skończył się termin jej ważności, po prostu zostaliśmy i podjęliśmy pracę. Musieliśmy pracować, żeby przeżyć. Nie mieliśmy innego wyjścia. Musieliśmy tu przetrwać . Musieliśmy przecież spłacić moją rodzinę, która pożyczyła nam pieniądze na podróż. Ale nie rozumieliśmy, że jesteśmy nielegalnymi imigrantami. Że mogą nas aresztować. Kiedy to do nas dotarło, moja żona wybuchnęła płaczem- zostawiliśmy w kraju dzieci. Powiedzieliśmy im, że wrócimy po nie za parę miesięcy. Utknęliśmy tu.”
To fragment rozmowy z Akwese, który nauczył się żebrać, nie rzucać w oczy, czmychać i znikać. Potem został sprzątaczem w metrze i opowiedział co go tam spotyka.

Ben Judah „Nowi londyńczycy”
W wielu rozdziałach pojawia się tematyka dilerki narkotykowej i filozofii życia osób sprzedających kokainę, heroinę, dopalacze.
Ben Judah przytacza statystyki i obserwacje mieszkańców Londynu: „Wszyscy Anglicy odeszli. Zostało bardzo niewielu. Są tu już tylko Hindusi, Rumunii i Afrykańczycy. Anglicy nie dbają o to miejsce. Wszyscy mieszkają w Hiszpanii, opalają się i tyją, korzystając z darmowych przywilejów od państwa. Jeśli zostaniesz w pracy będziesz miał do czynienia z Litwinami i Polakami.”
W „Nowych londyńczykach” znajdujemy też tematy związane z polskimi budowlańcami. Czasem czytelnik dusi się w oparach dymu wypalanych przez córki szejków skrętów i przysłuchuje się ich beznadziejnym opowieściom o potrzebie kontaktu z innymi, chęci wyjścia z pluszowych sypialni, rokokowych domów nadzorowanych przez filipińskie pokojówki i marokańskich kierowców.
Rozmowy przeplatane są opisami: ludzi stojącymi na przystanku o godzinie czwartej rano, ubrań i twarzy mijanych w klubach, zachowań nałogowych hazardzistów wydających ostatnie pieniądze stawiając na swojego faworyta w wyścigach psów.
Książkę powinien przeczytać każdy, kto chciałby dziś wyjechać w poszukiwaniu pracy do Londynu. To bardzo ciekawe studium obyczajowości, który czyta się jak najlepiej napisany reportaż.
I choć większość historii pozbawionych jest nadziei i raczej przytłacza pesymistycznym rysem, to zdarzają się też rozdziały pogodniejsze o Filipinkach i ich ciastach, urzędniczce Stanu Cywilnego, która jest Polką i potrafi wyczuć prawdziwą miłość.
Znajdziemy tu chaotyczne wypowiedzi kobiet lekkich obyczajów i rozmowę z nauczycielką, która dwadzieścia lat temu do Londynu przyjechała z Nigerii. Towarzyszymy autorowi na spotkaniu z orzecznikiem w szpitalu zdrowia psychicznego.
„Dopóki nie rozwiniemy, nie ukształtujemy naszych emocji, Londyn będzie bardzo niestabilny. […]
Tu Azjaci pilnują swoich spraw, Afrykańczycy swoich, podobnie jak Europejczycy ze Wschodu. Dzięki Bogu dzieci nawiązują ze sobą trochę więcej kontaktów i przejawiają lepsze emocje. Ale podziały rasowe wciąż istnieją i towarzyszą im niedobre emocje”.

Ben Judah „Nowi londyńczycy”
Na zakończenie, zaskakującego obrazu stolicy imigrantów, autor spotyka się z szamanką – wróżbitką, wysłuchuje opowieści opętanej przez ducha koleżanki prostytutki, rozmawia z nigeryjskim opiekunem chorych i spisuje historie o ciałach ludzkich, które szpital odsyła do mycia przed ceremonią pogrzebową. O tym, że mają różne kolory i stopień napięcia mięśni i co innego można wyczytać z ich oczu opowiada Hadżdżi.
Autor „Nowych londyńczyków” jest brytyjskim reporterem i korespondentem urodzonym w Londynie. Jego reportaże ukazały się w takich periodykach, jak „The New York Times”, „The Sunday Times”, „Evening Standard”, „The Financial Times” i „Standpoint”. W 2015 roku został wyróżniony w kategorii Najlepszy Publicysta w konkursie UK Press Awards. W 2016 roku znalazł się na liście 30 najważniejszych dziennikarzy poniżej 30. roku życia, publikujących w europejskich mediach, stworzonej przez magazyn „Forbes”.
test: Dorota Olearczyk
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.