Na początek wystawa o wymownym tytule „Odjazd”. Dlaczego akurat „Odjazd”? Odpowiedź znajdziemy na stronie BWA: „to wystawa o decyzji. Wystawa, która jest naszym miasteczkiem namiotowym. Pełnym determinacji ruchem. Nie ma już czasu na rozważanie. Jest trzy, dwa, jeden i ruszasz. Odjazd!”
Niezorientowanym należy się krótkie wyjaśnienie. Otóż, przy braku zdecydowanego obywatelskiego sprzeciwu, władze Wrocławia podjęły decyzję o przeniesieniu galerii z miejsca wręcz kultowego, otwartego, sprzyjającego sztuce na wyizolowane poddasze budynku PKP. Tłumaczenia ze strony miasta o złym stanie dotychczasowego obiektu i zapewnienia, że po rewitalizacji Pałac Hatzfeldów powróci na łono kultury, nie brzmią przekonująco i nie studzą emocji. Stąd zrodził się pomysł na wystawę, aby zaprotestować tym, co się robi najlepiej, czyli twórczą pracą kuratorów i artystów. „Wystawa powstała w trudnym dla nas instytucjonalnie momencie, w obliczu wielu zmiennych, na które jako zespół nie mieliśmy żadnego wpływu. Z okoliczności wzięliśmy jednak to, co mogło nas zbudować i rzuciliśmy sytuacji wyzwanie, mierząc się ze swoją biernością i milczeniem” – czytamy w tekście towarzyszącym wystawie.
Szanując w pełni stanowisko zespołu galerii, nie pozostaje nam nic innego, jak wsłuchać się w głos wystawy. Głos wzmocniony wydźwiękiem jednej z prezentowanych prac – instalacji Kariny Marusińskiej zatytułowanej „Cisza”. To kamień wielkości wypełniającej dłoń oraz proca, które w połączeniu ze słowami Jeana Paula Sartre’a „Choćbyśmy siedzieli cicho i bez słowa, jak kamienie, wówczas i tak działalibyśmy przez naszą bierność”, stają się symbolem milczącego protestu i jednocześnie symbolem wystawy.
„Odjazd” jest nie tylko manifestem wobec zaistniałej sytuacji, ale również próbą przezwyciężenia, trudnego z uwagi na otoczenie, kontekstu miejsca. Kuratorzy, nazywający siebie „nowymi osiedleńcami”, budują narrację wokół doświadczenia porzucenia dotychczasowego, dającego poczucie bezpieczeństwa miejsca i wyruszenia w nieznane. Do tej metaforycznej podróży zapraszają artystów zaprzyjaźnionych z wrocławską BWA, a wśród nich wielkie nazwiska, jak Zbigniew Libera oraz twórcy młodszego pokolenia, uhonorowani w konkursie „Spojrzenia” czy nominowani do „Paszportów Polityki”. Jak sami mówią – „wyruszają razem z nami w podróż, o której nie wiemy przecież, jak się skończy”.
Wszystkie eksponowane prace, od rzeźb i instalacji po nowe media, oscylują wokół tematu podróży; tej dosłownej, jak i duchowej. Jednocześnie zdecydowana większość realizacji, swoją formą nawiązuje do namiotu, rozumianego w kontekście miasteczka namiotowego, czy też tymczasowego schronienia. Na wystawie zobaczymy więc instalację Olafa Brzeskiego prowokującą czerwonym kolorem do zanurzenia się wewnątrz, które okazuje się być jedynie pustką. Nomadyczny obiekt Honoraty Martin zbudowany z przedmiotów należących do jej zmarłej babki, takich jak meble i tkaniny czy osobiste pamiątki, z jednej strony skłania do refleksji nad bezsensownością gromadzenia, z drugiej strony jest hołdem dla tych wszystkich, którzy utracili swój dom. Przestrzenna realizacja Krzysztofa Gila – artysty romskiego pochodzenia – przypominająca cygańskie, koczownicze schronienie, skrywa w swoim wnętrzu mroczną tajemnicę eksterminowanego narodu. Całość ekspozycji dopełnia czy też bardziej przyćmiewa, świetlana konstrukcja autorstwa, jak zawsze pełnych entuzjazmu twórczego, Luxusowców.
Odjazd to wystawa przygotowana kolektywnie przez cały zespół BWA, a każdy z kuratorów wniósł część swojego doświadczenia. W rezultacie całość zyskuje wyjątkowo refleksyjny wymiar, stając się swoistą podróżą przez czasy niepewności i stany braku zrozumienia. Oby ta podróż zakończyła się powrotem do domu.
tekst i foto: Barbara Haręża