„Don Giovanni” to opera Mozarta, która niczym najlepsza farsa bawi i zachwyca muzyczną frazą. Wrocławskie przedstawienie w reżyserii André Hellera Lopesa ma w sobie jedno i drugie i dużo więcej.
Arcydzieło muzyki operowej, określane przez znawców gatunku jako znakomite muzycznie i równie dobre tekstowo, Lopes wystawił w anturażu szpitala psychiatrycznego i jego olbrzymiej biblioteki. Pacjenci odgrywają role postaci z libretta napisanego przez Lorenzo da Ponte. Łykają pigułki, urządzają bal między piętrowymi łóżkami, prowadzą donżuanowskie flirty.
Łowca kobiecych serc, uwodziciel i cynik Don Giovanni- w tej roli świetny Tomasz Rudnicki – rozkochuje w sobie kolejne kobiety. Pomaga mu w pleceniu intrygi Leporello – znakomity aktorsko i głosowo – Bartosz Urbanowicz. W efekcie jesteśmy świadkami stworzenia trzygodzinnej uniwersalnej opowieści o ludzkich namiętnościach, niepohamowanej żądzy i karze, która dosięga głównego bohatera.
Realizatorzy wykorzystują nową, większą scenę obrotową, w finale wprowadzają marionetkę i zaskakujący płomienny deszcz. Białe kolory rozświetlają kontrastową czerwienią, nawiązując do folkloru Ameryki Południowej.
Mozartowskie dzieło, nie bez przyczyny, cieszy się nieustającą popularnością na całym świecie i uchodzi za jeden z najwybitniejszych utworów w całej spuściźnie kompozytorskiej Wolfganga Amadeusza Mozarta. Wrocławska inscenizacja i próba sprostania muzycznej legendzie, dzięki orkiestrze grającej pod dyrekcją Marcina Nałęcz- Niesiołowskiego, udaje się znakomicie.
oprac. tekstu: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk