Widzieliście „Dzień Świstaka” z 1993 roku? Amerykańska komedia romantyczna, w której wystąpili Bill Murray i Andie MacDowell, opowiadała historię prezentera telewizyjnej prognozy pogody. Cyniczny Phil Connors przyjeżdża do małego miasteczka, żeby zrelacjonować przebieg corocznego święta zapowiadającego nadejście wiosny. Kiedy budzi się następnego ranka orientuje się, że znów przeżywa to samo. Drugi dzień lutego trwa w nieskończoność. Phil, zamknięty w pętli czasu, swój Dzień Świstaka przechodzi wciąż na nowo za każdym razem zmieniając swoje strategie na życie, sposób reagowania na sytuacje, zdarzenia i osoby.
Musicalowa wersja opowieści o zapętleniu w czasie wystawiona premierowo na Dużej Scenie Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu ma nieco inny charakter. Podszyta jest dużą dawką egzystencjalnej refleksji opasaną stylistyką i polską (nie tylko amerykańską) obyczajowością lat dziewięćdziesiątych. Trochę się tu pije, trochę przeklina, rozmawia i spotyka ze znajomymi. Cenni się budowanie relacji w realnym, a nie wirtualnym świecie. „Dzień Świstaka” w reżyserii Marcina Wierzchowskiego to uniwersalna opowieści o zmaganiach z życiem. W pierwszej części – mroczna i ponura, nużąca, przez celową powtarzalność zdarzeń i nienachalnie komediowa, w drugiej części – po dramatycznej (zwielokrotnionej ilością multiplikowanych postaci) kulminacji rozświetlająca słońcem i pląsem rodem z piknika country.
Świetnie wypadają w swoich rolach i muzycznie zachwycają Albert Pyśk, Mirella Burcewicz, Justyna Woźniak i Rafał Kozok. Pomimo akustycznych trudności z wysłyszeniem wszystkich słów piosenek i równoległych dialogów, (co być może wynika z miejsca, w którym przyszło mi oglądać premierową wersję spektaklu) puls zdarzeń i amplituda emocji nie pozwala zasnąć, nawet przemęczonemu ilością zdarzeń kulturalnych, widzowi. Wielowymiarowa scenografia i akcja dziejąca się w kilku miejscach równocześnie buduje przestrzeń do wielokrotnego oglądania tej samej sceny bez znużenia.
Spektakl może przypaść do gustu fanom filmowego „Dnia Świstaka”, pięćdziesięciolatkom z rozrzewnieniem wspominających swoją młodość, wszystkim miłośnikom musicalowej formy teatralnej. Wzrusza i śmieszy, i robi to bez zbędnego narzucania się i epatowania krzykliwą formą i nienaturalnie odkrywczą treścią.
Spektaklowi towarzyszy wystawa fotografii Łukasza Gizy. Na zdjęciach można zobaczyć artystki i artystów Capitolu w rolach z „Dnia Świstaka” w reżyserii Marcina Wierzchowskiego. Autor ekspozycji z oniryczną wrażliwością pokazuje obraz wewnętrznej kondycji bohaterów musicalu. Wystawę „Dzień Świstaka. Zdjęcia Łukasza Gizy” można oglądać do końca sezonu. Wystarczy mieć bilet wstępu na przedstawienie grane na Dużej Scenie.
Oprac. do