Current 93 związany jest z kręgami muzyki neofolkowej, choć przez lata wędrował też w stronę industrialu, post-jazzowych eksperymentów czy elementów psychodelii i nawiązań do muzyki liturgicznej. Liryczna strona twórczości orbitowała niegdyś wokół okultyzmu Thelemy czy filozofii buddyjskiej, a ostatnimi czasy opiera się o chrześcijańską eschatologię.
Na scenie Starego Klasztoru Tibeta wsparł zespół, w jakiego skład wchodziły m.in gitara, skrzypce, instrumenty klawiszowe (w tym fortepian) i dęte (dudy i piszczałka). Current 93 to zespół koncertujący dosyć rzadko. Nic dziwnego zatem, że na wrocławski, jedyny w Polsce koncert, bilety wyprzedały się błyskawicznie a do Sali Gotyckiej przyszły tłumy fanów.
Notabene, do atmosfery występu, lokalizacja została dobrana perfekcyjnie. Setlistę stanowiły głównie utwory z ostatniego albumu, „The Light is Leaving Us All”. Jest to muzyka dość wyciszona, oniryczna i melancholijna, mająca z jednej strony oddawać klimat powrotu do czasów dzieciństwa a z drugiej, mrocznej przepowiedni końca świata.
Oprawa wizualna koncertu utrzymana w stylu szaty graficznej albumu także świetnie nawiązywała do tych motywów, choćby poprzez rozświetlone dziecięce fotografie. By zapewnić spokojny przebieg spektaklu, zgodnie z życzeniem zespołu, nieczynny był tego wieczoru bar w sali koncertowej. Nieczęsto się to zdarza, ale tym razem muzyka na to zasługiwała.
Wywołani po swym występie ponownie gromkimi owacjami, muzycy uraczyli publiczność jeszcze kilkoma numerami sprzed lat. Program nie był ułożony pod kątem najbardziej znanych utworów Current93, jednak miłym akcentem było wybrzmienie m.in. „Niemandswasser”, „Then Kill Caesar”, „Sleep Has His House” czy ostatniego w kolejności coveru „Hushabye Mountain”, przeboju z lat 60.
Mam nadzieję, że muzycy wkrótce znów odwiedzą Wrocław i nie każą nam na siebie zbyt długo czekać. Póki co, przyszłoroczne warszawskie koncerty już są wyprzedane. Trzymajcie rękę na pulsie!
Stary Klasztor Wrocław, 07.12.2019r.
Tekst: Krzysztof Góral