W 2017 roku operowego „Fausta” Charlesa Gounoda mogliśmy oglądać w Hali Stulecia jako megawidowisko. Teraz, czyli w kwietniu 2019 roku, przedstawienie przeniesione zostało na scenę Opery Wrocławskiej z sukcesem.
Historię doktora Fausta, który marzy o powrocie do młodości i podpisuje cyrograf z Mefistofelesem znamy z literatury. Dramat Johanna Wolfganga Goethego stanowił inspirację dla wielu artystów, którzy chętnie stawiali w swoich działach pytania o granicę młodości, czy moralności. Temat konsekwencji podejmowanych wyborów okazuje się aktualny zawsze i wszędzie, dlatego nie dziwi fakt ponownego wystawienia opery Gounoda i popularności tego tytułu.
Wrocławskiego „Fausta” wyreżyserowała, scenografię, kostiumy, ruch sceniczny i multimedia wymyśliła Beata Redo-Dobber. Świetny, porywający muzycznie materiał do spółki z teatralną widowiskowością przyniosły dobry efekt.
Dynamiczny chór, wystrzały, ogień, duże pudle, artyści przechodzący przed pierwszymi rzędami i patrzący w oczy widzom, współczesne wizualizacje i kostiumy … to wszystko złożyło się na inscenizacyjne powodzenie. A muzyka dodawała skrzydeł i porywała emocjonalnie bohaterów historii i widzów w obszary transcendentne.
Znakomitych kupletów Mefista (w tej roli przekonywujący Tomasz Rudnicki), chóralnych, monumentalnych fraz, kompozytorskich zabaw konwencjami muzycznymi słuchało się znakomicie za sprawą orkiestry pod dyrekcją Adama Banaszaka.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk