Festiwalowa sobota , 7 września 2019 roku, obfitowała w zdarzenia niezwykłe. Będzie można je umieszczać pogrubionym drukiem na kartach historii muzycznej Wrocławia i w kalendariach Wratislavii Cantans, która ponad pięćdziesiąt lat przyciąga do stolicy Dolnego Śląska melomanów dzieł oratoryjnych i kantatowych.
Tego dnia Zubin Metha odsłonił tablicę upamiętniającą swoją współpracę z Narodowym Forum Muzyki. Potem ruszył na próbę, żeby wieczorem poprowadzić izraelskich symfoników przez meandry III Symfonii Mahlera. W międzyczasie w Sali Czerwonej rozpoczęła się wersja koncertowa opery Domenico Scarlattiego „Ptolemeusz i Aleksander”. Wrocławska Orkiestra Barokowa pod dyrekcją Jarosława Thiela akompaniująca wokalistom brzmiała znakomicie. Szlachetność i barwa instrumentów z epoki oraz głosy solistek i solistów porwały słuchaczy do gromkich owacji.
Wieczorem w Sali Głównej, prezydent Wrocławia – Jacek Sutryk i dyrektor NFM- Andrzej Kosendiak uroczyście zaprosili na 54. edycję Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans.
Melomani przywitali legendarnego dyrygenta, który w październiku przechodzi na artystyczna emeryturę, z należytą estymą. Wyczuwało się oczekiwanie na wysłuchanie dzieła wybitnego, zagranego przez jedną z najlepszych orkiestr świata.
Maestro Zubin Mehta z Israel Philharmonic Orchestra i Chórem NFM oraz Chórem Chłopięcym NFM zaprezentowali III Symfonię Gustava Mahlera. Nikt nie śmiał przerwać koncertu chrząknięciem, czy kichnięciem. Na kaszlnięcie, czy usadowienie się na fotelu melomani pozwalali sobie tylko w kilkusekundowych przerwach między częściami znakomitego utworu Mahlera.
W programie festiwalu czytamy: „III Symfonia to pełen rozmachu Mahler, taki, którego publiczność kocha. Sama orkiestra liczy sto piętnaście osób, do tego chór i chór chłopięcy – wszyscy razem tworzą wielką ścianę dźwięku. Przy tym nie jest to Mahler chmurny i nostalgiczny, jak w niektórych późniejszych dziełach, lecz trzydziestosześciolatek pełen zachwytu nad przyrodą. Trzecia z jego zaledwie dziewięciu ukończonych symfonii to muzyka tak przyjemna w odbiorze, jak sielskie były okoliczności jej powstawania. Artysta skomponował ją w trakcie dwóch wakacyjnych pobytów w Alpach nad jeziorem Attersee. Był tak zauroczony tym miejscem, że kazał postawić sobie maleńką drewnianą chatkę (istnieje ona do dziś) na łące, z której widział taflę wody i góry. Wpatrywał się w burze targające jeziorem, wsłuchiwał w miarowe, spokojne fale, obserwował, jak wraz z nadejściem lata życie kiełkuje i bujnie rozkwita wszędzie dookoła, patrzył, jak wszystko zamiera w skwarze południa… i komponował III Symfonię, hymn ku czci witalności i doskonałości natury”.
Sobota na 54. MFWC przeszła do historii wydarzeń wyjątkowych, niepowtarzalnych, artystycznie znakomitych. A to dopiero początek festiwalu, który potrwa do niedzieli, 15 września.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk