Do Wrocławia przyjechał Jesse Cook z zespołem. W ramach swojej nowej trasy koncertowej Libre Tour 2023 gościł w Dużej Sali Narodowego Forum Muzyki. Organizatorem wydarzenia była agencja KA-International Art Management i to tam należy kierować podziękowania za sporą dawkę pozytywnej energii, którą obdzielił słuchaczy mistrz gitary, niekwestionowana gwiazda world music, król rumby i flamenco z zespołem.
Narodowe Forum Muzyki to miejsce nieznoszące akustycznych niedoskonałości i nowych instrumentów (szczególnie tych, które domagają się rozegrania). Podczas niedzielnego koncertu energia, niezwykle popularnego i lubianego gitarzysty, zdawała się rozpraszać między widzów, a jakieś obiektywne trudności, które spinały nieco artystów w niewidzialnym gorsecie. Jednak nie były one w stanie zepsuć uroczego wieczoru, pełnego przyjemnej muzyki, gitarowego grania, instrumentalnych improwizacji, pląsów, rytmicznego klaskania, wspólnego śpiewania i radosnego przepływu pulsu, emocji i wrażeń.
Wrocławskie koncerty Cooka zawsze przyciągały tysiące fanów. Trudno się dziwić, bo jego sposób bycia i cały anturaż sceniczny – to chyba odpowiedniejsze słowo, bo urodził się we Francji – ma w sobie dużo z wdzięku chłopaka z sąsiedztwa. Zawsze towarzyszy artyście na scenie kilkuosobowy zespół znakomitych muzyków. To oni dotknięci twórczym impulsem często wdają się w improwizatorskie popisy, które z uznaniem i z życzliwością przyjmuje ten, którego imieniem i nazwiskiem oznaczane są bilety i plakaty.
Niebieska koszula, krawat, kamizelka, jeansy, brązowe półbuty, kolorowe skarpetki, okulary i nieodłączna gitara z nylonowymi strunami ze specjalnym przetwornikiem wzmacniającym jej dźwięk. Takiego widzimy Jessego na zdjęciach i podczas koncertów – elegancki i z fantazją. Tym razem gitarę flamenco zamienił na ciemniej brzmiący, piękny, lutniczy instrument, który dodawał mu dostojnego wyrazu i nieco tonował wariackie improwizacje.
Cook i jego ryży kolega z zespołu świetnie dialogowali na strunach swoich gitar. Publiczność, zaczarowana muzyką trwała w zasłuchaniu na fotelach do czasu, aż artysta zasugerował żebyśmy wstali i potańczyli. Bez zbędnych ceregieli wstaliśmy i podrygiwaliśmy wszyscy. Piosenka zaśpiewana i zagrana przez Jesse’go Cooka i Matta Sellicka bez nagłośnienia była wspaniałym zwieńczeniem muzycznego wieczoru.
oprac. do
foto: jo i do