Reportaż Ryszarda Kapuścińskiego zaadaptowany przez Ceziego Studniaka do celów dramatycznych świeci blaskiem najlepszych premier wystawianych w Teatrze Muzycznym Capitol. Temat podjęty przez twórców „Cesarza”, sposób jego wizualnej i fabularnej realizacji przypomina mi fresk.
Malarski spektakl rozważa kwestie związane z mechanizmami władzy, dążeniem do kontrolowania innych, dotyka źródeł braku pokory i sensu ludzkiej egzystencji.
„Tron daje godność, ale tylko przez kontrast z otaczającą go pokorą, to pokorność podwładnych stwarza potęgę tronu i nadaje jej sens, bez niej tron jest dekoracją, niewiarygodnym fotelem o wytartym pluszu i pokrzywionych sprężynach” – czytamy u Kapuścińskiego i słyszymy przenikliwe frazy wypowiadane przez bohaterów spektaklu, znakomitych artystów, którzy tworzą spójną kreację aktorską. Przekonują do siebie publiczność wcielając się w role bez cienia nieszczerości, z ich postaw sączy się prawda. W śpiewaniu, tańcu, biciu się, obsikiwaniu, pełzaniu, obmywaniu się… są namacalni, aktualni i piękni.
Pierwsza scena, w której tle widzimy myjących się pod koszarowym prysznicem mężczyzn, ustawia spektakl na wysokiej amplitudzie doznań. Już od pierwszych minut długiego, bo dwu i pół godzinnego przedstawienia trwającego bez przerwy, widz wprowadzany jest w świat „Cesarza” w hiczkokowski sposób. Lejtmotyw prysznicowych ablucji, które nie są w stanie oczyścić z brudu, a właściwie drobinek piasku, które wciąż na nowo przyklejają się do ciała i zmuszają do częstych zmian ubrań staje się znakomitą wizualną metaforą.
„Myślenie było dotkliwą niedogodnością, a nawet kłopotliwą ułomnością i jaśnie wysoki pan w swej nieustannej trosce o dobro i wygodę podwładnych nigdy nie zaniedbywał starań, aby ich przed tą niedogodnością i ułomnością chronić” – pisze w reportażu Ryszard Kapuściński, a Cezi Studniak – w sposób scenicznie wyśmienity – wyczuwa te reporterskie napięcia i daje aktorom szansę na komiczne przefiltrowanie tragedii. Aktualność miesza z historią, przypominając, jakby mimochodem, że przeszłość lubi się powtarzać. Ujawnia pożyteczność z głodowania, bo głodnemu tylko chleb na myśli, już nie ma siły na to, żeby „szukać rozkoszy w pokusie nieposłuszeństwa”.
Spektakl inspirowany reportażem o dworze cesarza Hajle Sellasje I, który rządził w Etiopii w latach 1930–1936 i 1941–1974 jest opowieścią dworzan o strachu, służalczości, donosach, pochlebstwach i staraniach o cesarską łaskę. Historia o kulisach skorumpowanej władzy toczy się na kameralnej scenie przez co dotyka jeszcze mocniej i głębiej. Nie bez znaczenia dla scenicznego „Cesarza” jest muzyka Mai Kleszcz i Wojciecha Krzaka, która przepływa przez usta i ciała aktorów Capitolu w organiczny sposób (Emose Uhunmwangho i Tomasz Leszczyński wiodą w tym prym). W spektaklu występują Helena Sujecka, Emose Uhunmwangho, Rafał Derkacz, Tomasz Leszczyński, Krzysztof Suszek, Michał Szymański, Mikołaj Woubishet i Michał Zborowski. Głosów z offu użyczają znani wrocławscy dziennikarze- Dagmara Chojnacka i Marek Obszarny, teatrolog- Mirosław Kocur oraz reżyser i scenarzysta spektaklu – Cezary Studniak.
„Cesarz” w Capitolu to kapitalne, kameralne, malarskie przedstawienie, (może trochę zbyt długie, jak dla mnie), jednak wielka szkoda byłoby je przeoczyć.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Tobiasz Papuczys