Skąd i kiedy pojawił się pomysł utworzenia cyklu filmowego „KinoUkraїna w kinie DCF”?
Aleksandra Klonowska:
Jest Pani pomysłodawczynią, oprócz tego wykłada Pani w Instytucie Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Wrocławskiego w Zakładzie Ukrainistyki, a Pani głównymi obszarami naukowymi są przede wszystkim studia literackie. Skąd i kiedy pojawił się pomysł utworzenia cyklu filmowego „KinoUkraїna w kinie DCF”?
Anna Ursulenko
: Moje dociekania akademickie faktycznie skupiają się przede wszystkim na literaturze i obszarach okołoliterackich, kinem więc byłam zawsze zainteresowana raczej prywatnie, niż naukowo, ale chęć i możliwość oglądania nowego kina ukraińskiego były dla mnie zawsze ważne.
W 2011 miała miejsce pierwsza próba zaprezentowania współczesnego kina ukraińskiego we Wrocławiu. Ponieważ w Polsce istniała tradycja takich przeglądów, a nowa kinematografia nie dostarczała wówczas materiału, to zawsze były to pokazy kina „zasłużonego”. Tak więc bardzo się ucieszyłam, gdy pojawiła się okazja zorganizowania przeglądu podczas dużego przedsięwzięcia kulturalno-naukowego „Pociąg do Ukrainy”, gdzie zaoferowano mi kuratorstwo. Zawzięłam się wówczas, że to nie będzie przegląd obrazów z kanonu filmowego, a nowe kino ukraińskie i wówczas udało mi się znaleźć ciekawe filmy krótkometrażowe. Tak mi się to spodobało, że zostałam z marzeniem o regularnym sprowadzaniu kina znad Dniepru do Wrocławia, aż się przydarzył 2018 rok i spotkanie z kierownictwem DCF, które też zamarzyło, żeby pokazywać kino ukraińskie.
A.K.:
Miałam przyjemność pojawić się na pierwszym pokazie cyklu ” KinoUkraїna”, gdzie prezentowany był film piękny film Maryny Stepanskiej „Na złamanie karku”. Proszę powiedzieć jakie ma Pani odczucia po pierwszym pokazie. Czy coś Panią zaskoczyło?
A.U.:
Pierwsza satysfakcja dotyczyła tego, że sala była pełna. To bardzo mnie ucieszyło, w końcu wizja, że sala będzie na wpół pusta to typowa zmora organizatora. Ponadto moim i Katarzyny Majewskiej, kierowniczki działu projektów i promocji DCF, marzeniem było to, żeby sala była podzielona 50/50 [Ukraińców i Polaków], ponieważ chcieliśmy, żeby „KinoUkraїna” była skierowana także do polskiego widza. Dzięki przeprowadzonym ankietom okazało się, że było faktycznie 50/50. Fakt, że nie zamykamy się w jakiejś enklawie społeczności ukraińskiej oraz że to może zainteresować Polaków, jest dla mnie bardzo ważny. Niewątpliwie także moje zainteresowania naukowe pozwoliły mi przewidzieć to, że Polacy przyjdą do kina, ponieważ dzięki swoim aktywnościom akademickim wiem, że zainteresowanie kulturą ukraińską jest w Polsce bardzo żywe.
A.K.
: Jako wykładowca i osoba mocno związana z kulturą ukraińską zaobserwowała Pani ewolucję jeżeli chodzi o zainteresowanie szerokiej publiczności kulturą ukraińską?
A.U.:
Prowadzę przedmiot, którego jednym z głównych zagadnień są relacje ukraińsko-polskie. Nie rozpatrujemy ich wyłącznie pod kątem kontaktów kulturalnych, ale bierzemy pod uwagę szeroki kontekst społeczno-polityczny, m.in. dynamikę stosunku Polaków do Ukraińców, którą odzwierciedlają coroczne sondaże CBOS dotyczące stosunku Polaków do innych narodów. Jeżeli chodzi o stosunek Polaków do Ukraińców to od prawie 20 lat obserwowaliśmy konsekwentny wzrost sympatii. W ostatnich latach niestety sytuacja polityczna wpłynęła nieco niekorzystnie na wyniki i nastąpiło pewne zachwianie tej pozytywnej tendencji. Warto niemniej jednak podkreślić, że jest o wiele lepiej niż w latach 90-tych.
Jest też taka teza, że Polacy zaczynają bardziej lubić Ukraińców, gdy ci wychodzą na barykady w obronie swoich praw obywatelskich i faktycznej niepodległości kraju. Podczas pomarańczowej rewolucji (2004 r.) oraz rewolucji godności (listopad 2013 – luty 2014) w Polsce dało się zaobserwować ogromną solidarność i wsparcie dla Ukraińców, a po ich zakończeniu wzmożone zainteresowanie realiami i kulturą Ukrainy, co się przełożyło m.in. na zwiększoną ilość tłumaczeń ukraińskiej literatury pięknej, a także reportaży autorstwa polskich dziennikarzy.
A.K.
: Wydarzenia historyczne, także pamiętne czasy kiedy wszystko było radzieckie, a nie ukraińskie mocno odbiły się na kulturze ukraińskiej. Proszę powiedzieć jak zmiany polityczne wpłynęły na współczesną ukraińską kinematografię.
A.U.:
Szczerze mówiąc, ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad napisaniem artykułu pt. „Obecność i recepcja kina ukraińskiego w Polsce”. Ciekawe byłoby zbadać, jak to wyglądało w latach poprzednich, ale myślę, że lata 20-30-te długo były kojarzone głównie z dorobkiem kina rosyjskiego. Automatyczne utożsamianie kinematografii radzieckiej z dorobkiem kina rosyjskiego sprawiało, że zapominano o udziale twórców ukraińskich czy instytucji filmowych związanych z Ukrainą. Już od pewnego czasu ukraińskie instytucje filmowe bardzo zabiegają o to, żeby Europa wreszcie zobaczyła w tej masie spadkowej kina radzieckiego część, która może też być przypisana dorobkowi kinematografii ukraińskiej. Efektem tego było m.in. włączenie w program „Tygodnia Kina Ukraińskiego”, który miał miejsce we Wrocławiu w 2013 roku, arcydzieł radzieckiego kina międzywojennego czyli filmów Ołeksandra Dowżenki i Dzigi Wiertowa.
W Polsce w latach 90-tych XX w. i pierwszej dekadzie XXI w. miały miejsce pokazy i przeglądy, podczas których prezentowano radzieckie kino ukraińskie, głównie z lat 60. i 70. czyli ze złotego okresu tej kinematografii. Z jednej strony były to inicjatywy podejmowane przez polskich Ukraińców na rzecz swojej wspólnoty, a z drugiej demonstracja tychże dokonań tzw. ukraińskiego kina poetyckiego w ramach różnorodnych pokazów klasyki kina światowego. Współczesna kinematografia ukraińska dopiero teraz zaczyna rozwijać skrzydła. Pierwszym filmem, który wszedł do dystrybucji polskiej i europejskiej był film Myrosława Słaboszpyckiego „Plemię” z 2014 roku. Z tego co wiem, film wywarł ogromne wrażenie. Wiernych fanów na całym świecie ma oczywiście Siergiej Łoźnica. Dotychczas pomimo ukraińskiego obywatelstwa ze względu na jego aktualne miejsce zamieszkania i geografię filmów był postrzegany jako twórca podnarodowy. Obecnie także ze względu na tematykę jego najnowszych filmów („Majdan” i „Donbas”) jest dużo bardziej kojarzony z Ukrainą.
A.K.:
Ukraina zaczyna tworzyć kino gatunkowe, nie skupia się tylko na filmach historycznych, ale zaczyna dotykać innych gatunków, czego efektem jest renesans, jaki przechodzi teraz kinematografia ukraińska. Jak to się ma do mieszkańców Ukrainy. Czy równie ochoczo śledzą poczynania rodzimej kinematografii jak Polacy?
A.U.:
Niewątpliwie aktywni odbiorcy kultury odczuwają potrzebę wspierania kinematografii narodowej. Jednak takie osoby nie mogą same wypełnić sal, ponieważ zawsze są w mniejszości. Wyzwanie, które stoi przed ukraińskimi twórcami i instytucjami kinematograficznym to przekonanie masowego widza ukraińskiego do tego, że warto chodzić na kino produkcji krajowej. A zmiana preferencji masowego konsumenta kultury, jak wiemy, nie należy do najłatwiejszych.
A.K.:
Z czego to wynika?
A.U.:
Przez wiele dziesięcioleci stan kina ukraińskiego utwierdzał przeciętnego Ukraińca w przekonaniu, że rodzime kino nie oferuje nic ciekawego. I to jest już przekonanie na poziomie stereotypu. A jak wiemy, stereotypy zmieniają się bardzo ciężko i bardzo długo. Dlatego też Ukraińska Agencja Filmowa wpadła na słuszny zresztą pomysł polegający na dofinansowaniu produkcji filmów gatunkowych. Nie chodzi tu tylko o różnorodność, ale także o świadomość tego, że nawet za sprawą najlepszego kina autorskiego nie sprowadzi się do kin masowego widza. Stąd też inwestycje budżetowych środków w kino komercyjne, jakich nie ma w innych krajach europejskich. Trzeba zainwestować w widza masowego, żeby ten nabrał odruchu przychodzenia do kina na film ukraiński. Twórcy ukraińscy marzą o takiej frekwencji, jaką ma kino polskie. Obecnie generalnie postawiono na mocne wsparcie sztuki ukraińskiej. A kino oprócz oferowania rozrywki i walorów artystycznych, może być istotnym nośnikiem sensów narodowych. Wydaje mi się, że słusznie założono, że nie da się dzisiaj nikogo przekonać do czucia się Ukraińcem bez wcześniejszego zarażenia go bakcylem rodzimej kultury.
A.K.:
Czy prowadzony przez Panią cykl ma jakieś specjalne założenia jeżeli chodzi o ilość i czas trwania?
A.U.
: Na szczęście DCF jest tak przychylny cyklowi, iż deklaruje, że będziemy prezentować kino ukraińskie do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej, dlatego na razie nie widzę żadnego horyzontu, tylko same wyzwania.
A.K.:
Czym się sugeruje Pani przy wyborze filmów prezentowanych podczas cyklu Kino Ukraina?
A.U.:
Zasada, którą próbuję kierować się w życiu jest zasada złotego środka, więc tutaj też szukam tego złotego środka pomiędzy kinem dobrym artystycznie i ciekawym dla widza, przyjętym dobrze przez krytyków i takim, które może przemawiać do szerokiej publiczności. Zależy mi także na tym, żeby nie były to filmy przemawiające wyłącznie do Ukraińców, lecz takie, które są w stanie porwać lub wzruszyć widza za granicą, bo to jest naprawdę ważne.
Anna Ursulenko
Slawistka, adiunkt w Instytucie Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Autorka monografii „Folklor a kształtowanie się ukraińskiej tożsamości narodowo-kulturowej. Na materiale publicystyki społeczno-kulturalnej z lat 1991-2004”. Na swoim koncie posiada także kilka przekładów literackich z języka ukraińskiego, rosyjskiego i czeskiego. Kuratorka przeglądu kina ukraińskiego w ramach projektu „Pociąg do Ukrainy” (2011) oraz cyklu filmowego „KinoUkraїna w kinie DCF”.