O kinie amatorskim i Klubie Realizatorów Filmowych z założycielem – filmowcem i animatorem środowiska – Jakubem Gryzowskim, rozmawia Aleksandra Klonowska.
Aleksandra Klonowska.: Skąd pojawił się pomysł na stworzenie KRF?
Jakub Gryzowski.:
Pomysł zaświtał w głowie Jakuba Zasady, a ja go podchwyciłem. Od 2005 roku działaliśmy w grupie filmowej Hafciarka. Zauważyłem że nie ma we Wrocławiu miejsca, w którym regularnie pokazywanoby twórczość filmowców amatorów. Chodziło więc o propagowanie zarówno prac własnych jak i cudzych – o poznanie się, wymianę doświadczeń, myśli.
A.K.: Kto może być klubowiczem KRF-u?
J.G.:
Każdy może być członkiem KRF. Tym sposobem sprzeciwiamy się branżowej masonerii, której naczelną zasadą jest selekcja (bardzo rzadko oparta o walory artystyczne). Na spotkaniach KRF-u dominuje wola poznania i współpracy, a nie rywalizacji i samo-wywyższania.
Każdy może przyjść na spotkanie KRF i zaprezentować swój film, stając się tym samym członkiem klubu. Jeśli ktoś swoje chamstwo, agresję i nienawiść wyraża jedynie w obrazie filmowym, a nie podczas samego seansu (np. zakłócając go, lub molestując innych amatorów) również jest mile widziany w klubie.
A.K.: W manifeście napisanym w 2004 stwierdzacie, że mamy coraz częściej do czynienia z techniczną batalią, która z roku na rok, coraz silniej ruguje amatorów – posługujących się skromnymi środkami o osobistym przekazie oraz indywidualnej wizji zwyczajnych ludzi z kamerą – na modłę Dżygi Wiertowa – filmowych wariatów, marzycieli. Czy po 5 latach uważasz, że KRF działa w duchu manifestu, czy też poszedł jeszcze innym torem.
J.G.:
To jak działa KRF zależy od poszczególnych członków oraz ich aktualnego poziomu morza w duszy. Ci którzy przewijają się stale – jak Tomasz Kowal czy Awangranda Wrocławska – są wierni swoim środkom wyrazu oraz manifestowi KRF, o którym istnieniu chyba nawet nie wiedzą. Często pojawiają się u nas „jednostrzałowcy”, którzy pokazują nam swoje próby, a później odchodzą bezpowrotnie w stronę branży, lub jeszcze gdzie indziej.
A.K.: Czy istnieje jakiś portret klubowicza KRF? Pewnie każdy jest trochę inny, ale może dałoby się wyłuskać kilka osobowościowych typów.
J.G:
Trudno o jednoznaczny portret członka klubu, zwłaszcza że oprócz twórców przychodzą do nas ludzie (to też klubowicze), którzy chcą tylko oglądać filmy. Z pewnością zainteresowanie filmem amatorskim to rzecz dosyć specyficzna, więc można powiedzieć, że coś tych ludzi jednak łączy. To najprawdopodobniej ciekawość, otwartość, chęć poszukiwania takich obszarów kultury, które nie zostały jeszcze zagarnięte przez kapitalizm i wszystko co się z nim wiąże (pragmatyzm, interesowność, nihilizm).
A.K.: Czy wśród gatunków pojawiających się w KRF-ie jakieś dominują?
J.G.: Z kinem niezależnym, amatorskim, offowym, zwyczajowo kojarzone są utwory parodystyczne i/lub horrory (wpływ selekcji licznych festiwali i przeglądów). Na szczęście u nas dominują filmy, które wymykają się prostej gatunkowej klasyfikacji. Mamy dokumenty, klipy, fabuły, pewnego rodzaju wideoarty, ekspresje, impresje, mix stylów i konwencji. Dominuje chęć osobistego wyrazu za pomocą filmu.
A.K.: Zajmujesz się filmem, na pewno często chodzisz do kina. Czy zdarza Ci się porównywać filmy klubowiczów i te, które sam tworzysz z tym, co widzisz na dużym ekranie?
J.G.: Te porównania robi się mimo woli i jakby poza świadomością. Patrząc jednak trzeźwo, film profesjonalny i amatorski to dwa oddzielne światy, które rządzą się swoimi odmiennymi prawami, dlatego nie należy ich porównywać, choć wielu – najczęściej z opłakanym skutkiem – próbuje to robić. To tak, jakbyśmy zestawiali pływaka i biegacza, dla których nie ma wspólnej kategorii, choć obaj uprawiają sport.
A.K.: Czy zauważyłeś, z perspektywy czasu, jak bardzo rozwinął się ten offowy gatunek filmowy? Jeśli tak, to co najbardziej przykuwa Twoją uwagę.
J.G.: Nie wiem, czy rozwój to odpowiednie słowo w kontekście historii filmu offowego czy amatorskiego. Z pewnością dostęp do coraz lepszych technicznie środków rejestrujących obraz jest dużo bardziej powszechny i tańszy niż np. 20 lat temu. Stąd jednak wynika pokusa „bawienia się w branżę”. Skoro mój aparat daje mi taki obraz jak ten w kinie, to będę robił filmy przypominające komercyjne produkcje. Takie nastawienie zubożyło język kina amatorskiego, które – o ile jest prawdziwe – musi być alternatywne. To rozumiało i rozumie garstka ludzi z kamerą, którzy z jej pomocą, dają swój indywidualny wyraz. Więc jeśli rozwój, to tylko rozumiany indywidualnie, w ramach konkretnej twórczości danego amatora.
Najbliższa edycja KRF już w ten piątek (5 kwietnia) w Ośrodku Działań Artystycznych przy ulicy Grabiszyńskiej 56 we Wrocławiu.
START: g.18:00
Organizatorzy zapewniają, że będzie to wyjątkowa edycja m.in z muzyką na żywo. Klub realizatorów filmowych na fb: https://www.facebook.com/KlubRealizatorowFilmowych/
Jakub Gryzowski (1984) – autor filmów amatorskich, animator kultury. Od trzynastu lat działa w grupie Hafciarka (hafciarka.tumblr.com). Od 2014 roku prowadzi Klub Realizatorów Filmowych. W ramach tej inicjatywy organizuje comiesięczne pokazy filmów amatorskich we wrocławskim Firleju, wspiera produkcje niezależne, przyczyniając się do popularyzacji filmów pozainstytucjonalnych. Organizator i dyrektor programowy festiwalu Dni Kina Amatorskiego.
tekst: Aleksandra Klonowska