„Kundle” to zbiór opowiadań Katarzyny Groniec, kreatorki stylu interpretacji piosenki, bez której wrocławski Przegląd Piosenki Aktorskiej nie byłby tym, czym jest.
Artystka wyszła niedawno ze strefy piosenki, żeby pokazać swoim odbiorcom drugą twarz. Zaprosiła nas do autorskiej, literackiej przestrzeni wrażliwego słowa ujętego w sieć gęstych od treści zdań i sensów.

„Kundle” Katarzyna Groniec, Wydawnictwo Nisza
W prozie Katarzyny Groniec znajdujemy śląskie realia, jędrny język, wielokrotnie złożone zdania obfitujące w intrygujące metafory i zaskakujące porównania, galerię niedoskonałych, można by napisać- skundlonych postaci, które próbują znaleźć swoje miejsce w codzienności. „Kundle” to ciekawa propozycja czytelnicza. Lapidarna książeczka jest bardzo pojemna treściowo.
Świat bohaterów z jednego, gwarowego podwórka poszarpały wydarzenia historyczne i rodzinne traumy. Losy Adama, Goryla, Fatimy, Sophie splatają się w niedoskonałą całość, ich kundlowatość odbiera im cechy nieskazitelnej – przez co sztucznej – rasowości, stają się nam bliżsi, łatwiejsi do zaakceptowania i zrozumienia.
Język tej prozy nie jest językiem łatwym, raczej stawia on wysokie wymagania czytelnikom przyzwyczajonym do lekkiej i przyjemnej lektury. Narrator „Kundli” zmusza nas do odkrywania tego, na co nie zwróciliśmy uwagi podczas pierwszego czytania, poprzez częste powroty do przeczytanych wcześniej akapitów. Płynący szerokim nurtem strumieniem skojarzeń może czasem zniechęcić niecierpliwych czytelników. Jednak nie warto dać się utopić w rozległych akapitach długich zdań, lepiej powoli uczyć się pływać w ten niecodziennej prozie, najlepiej pieskiem, a nie klasycznym kraulem.

„Kundle” Katarzyna Groniec, Wydawnictwo Nisza
Jestem piosenkarką. Urodziłam się w Zabrzu 22.02.1972. Nie podobało mi się, że w tej dacie jest tak dużo dwójek. Szybko zaczęłam mówić, ale nie chciało mi się chodzić. Żeby mnie sprowokować do wysiłku, zabierano mi zabawki i kładziono je trochę dalej niż na wyciągniecie ręki. Bawiłam się palcami. Piosenkarsko zadebiutowałam na komunii siostry mając półtora roku. Ku ogólnej konsternacji „Mazurkiem Dąbrowskiego”. Lubiłam pisać ale nienawidziłam dwójek i pytania: jak ktoś, kto tyle czyta, może walić tyle ortów? Postanowiłam komunikować się śpiewem. Po pięćdziesiątce nabrałam odwagi– mówi Katarzyna Groniec.
Oprac. do
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nisza.