Muzeum Architektury we Wrocławiu nowy rok rozpoczyna od próby świetnego malarstwa abstrakcyjnego dwójki uznanych i uhonorowanych wrocławskich artystów – Urszuli Wilk oraz Eugeniusza Minciela. Wystawę zorganizowaną przy współudziale Galerii Miejskiej we Wrocławiu można oglądać do 25 lutego.
Ekspozycja, na którą składa się kilkaset prac, stanowi retrospektywną prezentację dorobku obu artystów – prywatnie małżeństwa – którzy malarstwo uprawiają konsekwentnie od ponad trzydziestu lat. Idą przez życie po prostu malując… i tak też zatytułowana jest wystawa – Malując.
Charakterystyczne dla twórczości Urszuli Wilk – Bluematerie oraz abstrakcyjne formy Eugeniusza Minciela doskonale się prezentują w surowych wnętrzach dawnego kościoła. Przestrzeń wystawy podzielona została na dwie strefy artystyczne, które pomimo umownej granicy współistnieją ze sobą i wzajemnie się uzupełniają.
W nawie głównej kościoła dominuje malarstwo J E G O – należące już do kanonu polskiej Nowej ekspresji. Zobaczymy więc wielkoformatowe płótna o żywej kolorystyce, malowane ekspresywnymi, pozornie niedbałymi pociągnięciami pędzla. Artysta dawkuje farbę bez umiaru, do tego stopnia, że jej nadmiar spływa po powierzchni płótna, a niekiedy nakłada ją wręcz szpachlą malarską osiągając w ten sposób ciekawy efekt faktury. Odnosimy wrażenie, że prace powstały spontanicznie i intuicyjnie. Stanowią szczery, wynikający z prawdziwych emocji przekaz, wobec którego walory estetyczne są drugorzędne.
Na ekspozycji zaprezentowane zostały prace zarówno z wczesnego okresu twórczości artysty – zawierające jeszcze ślady figuracji – jak np. mocny w wyrazie obraz Samopodpalenie z 1987r. Z późniejszych realizacji na uwagę zasługuje, uderzające czerwienią, płótno zatytułowane 5 palców to nie z 2010 r., czy ukończony w ubiegłym roku tryptyk, utrzymany w biało-czarnej kolorystyce.
Poza technikami malarskimi na wystawie zobaczymy również zbiór doskonałych rysunków Eugeniusza Minciela z cyklu Eurotyki, którym artysta udowadnia sceptykom malarstwa abstrakcyjnego swój kunszt. Zobaczymy kłębiące się ze sobą postacie ludzkie. I to jakie! Wykonane z taką lekkością i łatwością, że pierwsze nasuwające się skojarzenie każe nam szukać odniesienia do rysunków Picassa.
Z kolei przestrzeń prezbiterium kościoła wypełniona została J E J Bluemateriami. Poprzez zabieg połączenia ze sobą poszczególnych płócien, przed widzem rozciąga się tak naprawdę jeden wszechogarniający, monochromatyczny obraz. Obraz hipnotyzujący swoją intensywną ultramaryną i nieskończonością linii, które tworzą nieprzewidywalny i osobliwy wzór. Całość wrażenia potęgowana jest zawieszonymi w centralnej części ekspozycji bluemateriami namalowanymi na przeźroczystej płycie poliwęglanowej. Błękitna materia unosi się przed nami niczym w powietrzu, przez co staje się jeszcze bardziej efemeryczna. „Linie, biegnące nieustannie naprzód, przypominają nam o czasie, który jest nie do powstrzymania” – pisze artystka i jednocześnie Bluemateriami nazywa liniowe krajobrazy swojego umysłu, duszy, życia, serca..
Stojąc przed Bluemateriami doznajemy odczucia, że znajdujemy się w sferze sacrum, a dawny kościół św. Bernardyna na czas ekspozycji stał się słynną kaplicą w Houston wypełnioną metafizycznymi płótnami Marka Rothki.
tekst i foto: Barbara Haręża