Ciekawiła mnie konfrontacja starego dobrego z nowym walczącym o miano dobrego. Właśnie ukazało się nowe wydanie „Małego Księcia”- legendarnej powiastki filozoficznej dla dzieci Antoine’a de Saint-Exupéry’ego wydanej w 1943 w Nowym Jorku. Lektura omawiana na wszystkich szczeblach edukacji -w szkole podstawowej, gimnazjum, liceum- elektryzowała od dawna dorosłych, którzy sprawnie swoje zainteresowanie przekazywali dzieciom.
„Mały Książę” tylko pozornie jest lekturą dla dzieci. Pod bajkową fabułą kryje się przypowieść o uniwersalnych prawdach i sensie życia. To prawdziwa podróż przez wszystko, co można spotkać w życiu. To opowieść o dorastaniu do wiernej miłości, prawdziwej przyjaźni i odpowiedzialności za drugiego człowieka, historia oparta na wydarzeniach z życia autora. To klasyka światowej literatury, którą cytujemy bez namysłu.
Gdy Saint-Exupéry próbował w 1935 r. pobić rekord długości lotu na trasie Paryż–Sajgon, jego samolot rozbił się na Pustyni Libijskiej. Autor wraz ze swoim mechanikiem po trzech dniach tułaczki zostali uratowani przez przejeżdżających karawaną Beduinów.
Gdy kilka lat później Antoine de Saint-Exupéry pisał „Małego Księcia” w Los Angeles, zapewne nie mógł przypuszczać, że po 75 latach od daty wydania jego filozoficzna powiastka będzie przetłumaczona na 300 języków i sprzeda się w 140 milionach egzemplarzy (lepszy wynik w kategorii „Tłumaczenia” ma tylko Biblia).
Trzecia najpoczytniejsza książka na świecie co roku sprzedaje się w milionach kopii. Mały Książę stał się bohaterem masowej wyobraźni, a jego podobizna, stworzona przez Saint-Exupéry’ego, zdobi ponad 400 produktów. Historia o przybyszu z asteroidy B-612 to jedyna książka Exupéry’ego, której autor nadał formę baśni i którą sam zilustrował.
Twórczym barbarzyńcą tej historii postanowił zostać polski ilustrator Paweł Pawlak. Z okazji 75-lecia wydania „Małego Księcia”, postanowił zilustrować kanoniczne opowiadanie i zaproponować zupełnie inną formę odbioru.
Jak stwierdził w rozmowie z Agnieszką Sowińską w ostatnim numerze czasopisma „Książki. Magazyn do czytania” musiał zostać barbarzyńcą, który „wyszturchnie” Saint-Exupéry’ego z jego własnej książki i nada jej całkiem inny charakter. Tylko w ten sposób mógł szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie: kim ma być wobec tekstu, który z klasycznymi ilustracjami jest niezwykle zrośnięty. Nie można było po prostu wyciąć ilustracji autora i zamiast nich wstawić własnych – dopowiada w wywiadzie. Pewne rzeczy za autorem Pawlak powtórzył – jak baranka, którego Saint-Exupéry w książce „narysował”, jak słonia pożartego przez węża boa. Jednak w szkicach pojawia się pilot, którego nie ma w oryginale. Niezwykle odautorski jest również sam Mały Książę – nie sposób łączyć go z tym z wersji tradycyjnej.
Więcej nie zdradzam. Efekty pozostawiam samodzielnej ocenie. Zachęcam do ponownego spojrzenia na ulubione sceny, momenty i przesłanie „Małego Księcia”, tym razem w zupełnie innym wydaniu.
Premiera „Małego Księcia” w tłumaczeniu Henryka Woźniakowskiego i z ilustracjami Pawła Pawlaka miała miejsce 3 października.
Po lekturze moje zaciekawienie przerodziło się w uznanie dla twórczego barbarzyńcy.
oprac. Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Emotikon.