Niedawno, na rynku wydawniczym, ukazała się książka w formacie A4 z płócienną, czarną okładką i z wytłoczonym na niej czerwonymi literami tytułem „Więcej niż musical. Teatr Wojciecha Kościelniaka”. Jej autorem jest Piotr Sobierski, a wydawcą Gdyńskie Centrum Kultury. Szukajcie jej na półkach w księgarniach i w internecie, bo nakład pewnie niedługo się wyczerpie.
Entuzjastów talentu Wojciecha Kościelniaka po jego wrocławskich spektaklach w Teatrze Muzycznym Capitol nie brakuje. Liczba fanów roście wraz z kolejnymi premierami „Mistrza i Małgorzaty”, „Frankensteina”, czy ostatnio „Blaszanego bębenka”. Dodając do tego przedstawienia dyplomowe ze studentami Akademii Sztuk Teatralnych, filii wrocławskiej, „Bahamut”, czy „Jutro będzie jutro” okazuje się, że Kościelniakowe spektakle to perełki, bez których polski, a może i światowy musical, byłby uboższy.
Piotr Sobierski, autor książki, którą czyta się jednym tchem, wpadł na znakomity pomysł, żeby oddać w ręce czytelników wspomnienia, relacje, cytaty, rozmowy i zdjęcia ze spektakli Wojciecha Kościelniaka.
Trójmiejski recenzent i pasjonat teatru muzycznego, kierownik ds. organizacji imprez i promocji w Gdyńskim Centrum Kultury stworzył znakomite kompendium wiedzy, wspomnień i anegdot o jednym z najwybitniejszych polskich reżyserów musicalowych. O współpracy z reżyserem opowiadają m.in. Natalia Grosiak, Justyna Steczkowska, Hanna Śleszyńska, Przemysław Bluszcz i Leszek Możdżer, a także studenci, aktorzy i najbliżsi współpracownicy, którzy przez ponad dwie dekady tworzyli z nim spektakle.
Na początku czytamy o Wojciechu Kościelniaku w kontekście Baduszkowej- pierwszej damy polskiego musicalu. Mówiła ona, do swoich studentów, że każdy ma być najlepszym tancerzem wśród śpiewaków i najlepszym śpiewakiem wśród tancerzy.
Piotr Sobierski twierdzi, że Kościelniak jest kontynuatorem myśli Baduszkowej i podobnie jak ona sięga po polskie teksty i specjalnie skomponowaną dla niego muzykę.
Autor książki wspomina pierwsze nieudane aktorskie role Kościelniaka, kiepskie recenzje na temat wcielania się w postać. Cytuje bohatera książki, który opowiada o tym jak się denerwował i przeżywał premierę „Ósmego kręgu” z piosenkami Wysockiego. Stracił głos i spektakl w reżyserii Szurmieja odbył się bez jego udziału.
Potem jesteśmy świadkami zakiełkowania myśli o reżyserii. Wojciech Kościelniak sięga po teksty, które pozwalają opowiedzieć o współczesnym świecie, o człowieku i jego kondycji.
Czytamy o współpracy Kościelniaka z Możdżerem przy „Śnie nocy letniej”. „Jedenaście miesięcy pracowałam od rana do wieczora. Musiałam odwołać wszystkie koncerty…pozbawiłem się dochodów, a w konsekwencji stałem się postacią wychudzoną i romantyczną…” – wspomina Leszek Możdżer.
Wchodzimy w świat znakomitych spektakli i gal przygotowywanych na kolejne Przeglądy Piosenki Aktorskiej. Autor przypomina „Kombinat”, „Mandarynki i pomarańcze”, „Galerię”, „Bal w Operze”… a czytelnikowi wraca pamięć kolejek przed wejściem do Impartu czy Capitolu i tłumów, które marzą o tym, żeby dostać się na koncert i przysiąść pod ścianą lub na schodku.
O sposobie komunikacji z Kościelniakiem opowiada Piotr Dziubek – kompozytor: „Mamy między sobą taką zasadę trzech przymiotników. On przy każdej piosence zapisuje mi trzy przymiotniki określające jej charakter, np. ma być z pogardą, z wykopem, drażniąco, pięknie, ale nie za uroczo itd.”
Książka to nie laurka dla wrocławskiego reżysera. Jej autor cytuje fragmenty krytycznych recenzji np. „Frankensteina” wystawianego w Centrum Biznesowym przy Hali Stulecia, „Operetki, czy „Hallo Szpicbródki”.
Dowiadujemy się, że ulubione słowo Kościelniaka to „stop”.
W pracy raczej nie ma poczucia humoru. Co może stanowić największą niespodziankę, szczególnie, że jego teatr nie jest pozbawiony dowcipu. Na próbach nie skory do żartu. Błędy aktorów, czy szumy dobiegające z kulis wprawiają go w furię, której apogeum jest słowo stop. Po jednym ze spektakli dostał od obsady prawdziwy znak drogowy STOP z autografami wszystkich pracujących przy tytule. – czytamy.
[…] potrafi być nieobliczalny i nieprzyjemny. Chwilami budzi skrajne emocje. niektórzy zaznaczają, że potrafi być potworem. Jest krytykowany za upór, drobiazgowość, chwilami wręcz katorżnicze próby. Zazwyczaj początkowy bunt zamienia się jednak w podziw – czytamy dalej.
– Bardzo ładnie śpiewa. Potrafi docenić melodyczne, harmoniczne i rytmiczne wyrafinowanie – zaznacza Justyna Szafran. Doskonale czuje piosenkę, wie jaką rolę powinna odgrywać w teatrze… – dodaje artystka.
W wywiadzie udzielonym Piotrowi Sobierskiemu i umieszczonym na końcu książki reżyser wyznaje, że lubi chodzić do teatru incognito.
Uwielbiam teatr, ale mam kłopot z chodzeniem na kolejne premiery. Szczególnie gdy mi się coś strasznie nie podoba, bo od razu wiele osób pyta: jak ci się podobało? No i w takiej sytuacji ciężko jest odpowiadać szczerze, a ja nie potrafię kłamać. Poza tym prawda o tym co się zobaczyło czasami dociera po dwóch, trzech dniach.
Ujawnia także swoje filmowe inspiracje mistrzami kina lat 60. i 70. Fellinim i Bergmanem.
Teatr jest albo krańcową przygodą, albo go nie ma. Musi nas pożerać w całości, bo tylko wtedy jest to sensowne. Inaczej nie ma po co uprawiać sztuki. – mówi w rozmowie z autorem książki.
To tylko garść informacji, które znajdziecie w estetycznie wydanej, na kredowym papierze wydrukowanej, albumowej książce Piotra Sobierskiego „Więcej niż musical. Teatr Wojciecha Kościelniaka”. Jest w niej dużo więcej…
tekst: Dorota Olearczyk
Wojciech Kościelniak to jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów musicalowych. Choć realizował na scenie brodwayowskie hity jak „Hair”, „West Side Story” czy „Chicago”, zasłynął przede wszystkim jako specjalista od adaptacji wielkiej literatury na język współczesnego teatru muzycznego. Stworzył musicale z takich dzieł, jak: „Chłopi” W. Reymonta, „Lalka” B. Prusa, „Idiota” F. Dostojewskiego, „Sen nocy letniej” W. Szekspira, „Mistrz i Małgorzata” M. Bułhakowa, „Ziemia obiecana” W. Reymonta czy „Wiedźmin” A. Sapkowskiego. Reżyserował m.in. w Teatrze Muzycznym im. D. Baduszkowej w Gdyni, Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu, Teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie, Teatrze im. W. Bogusławskiego w Kaliszu, Teatrze Nowym im. T. Łomnickiego w Poznaniu czy warszawskich teatrach: Dramatycznym, Syrena i Ateneum. Jest także twórcą słynnych koncertów galowych i finałowych Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, gdzie również wykłada jako profesor na Akademii Sztuk Teatralnych [podaję za wydawcą].
Tekst powstał dzięki uprzejmości Gdyńskiego Centrum Kultury.