Uznawana za najlepszą ekspozycję muzealną minionego roku, stworzona z niezwykłym rozmachem i odważną wizją, najnowsza wystawa Muzeum Narodowego we Wrocławiu – „Willmann. Opus magnum”, prezentowana w Pawilonie Czterech Kopuł jest wydarzeniem, którego nie wolno przeoczyć.
Monograficzna wystawa twórczości Michaela Willmanna (1630 – 1706), otwarta 22 grudnia 2019 roku w sześćdziesiątą rocznicę pierwszej powojennej wystawy artysty, prezentuje dzieła malarza w najszerszej dotychczas odsłonie. Jej rozmach i skala stanowi hołd i uhonorowanie dla tego najważniejszego artysty, jaki kiedykolwiek żył i tworzył na Śląsku.
Michael Willmann już za życia zyskał międzynarodową sławę i uznanie, jako jeden z najwybitniejszych malarzy okresu baroku w Europie Środkowej, o czym świadczy umieszczenie jego biografii wśród najsławniejszych malarzy wszechczasów w pierwszym niemieckim traktacie o malarstwie autorstwa Joachima von Sandrarta, opublikowanym w 1683 r. Przez sobie współczesnych nazywany był „śląskim Apellesem”, choć sam skromnie mówił o sobie „wiejski malarz”. Kim był twórca ponad pół tysiąca dzieł, które na trwałe wpisały się do kanonu najważniejszych malarskich realizacji doby baroku?
Urodzony w Królewcu w 1630 roku, w mieszczańskiej rodzinie protestanckiej, naukę rozpoczął u boku ojca – miejscowego malarza cechowego, a następnie kontynuował ją w trakcie dziesięcioletniej podróży po Europie. Podczas pobytu w Amsterdamie i Pradze studiował dzieła wielkich mistrzów, wśród nich obrazy Rembrandta van Rijn, które wywarły na niego największy wpływ. W wieku trzydziestu lat osiadł na stałe w Lubiążu, przyjmując liczne zlecenia, głownie od kościelnych fundatorów, w tym od opatów klasztorów Cystersów w Lubiążu i Krzeszowie. Willmann nazywany też śląskim Rembrandtem, swoim wszechstronnym talentem dorównywał holenderskiemu mistrzowi. Zasłynął nie tylko jako malarz, ale również jako twórca licznych rysunków, grafik oraz fresków.
Na wystawie zobaczymy najważniejsze realizacje Willmanna wykonane w technice olejnej. „Opus magnum” to wielkie przedsięwzięcie muzealne, którego podjął się Piotr Oszczanowski – dyrektor MNWr i kurator wystawy w jednej osobie. Przygotowania do niej trwały ponad dwa lata i poprzedziły ją skomplikowane prace logistyczne i konserwatorskie. Największym jej osiągnięciem jest niewątpliwie ponowne scalenie prawie wszystkich monumentalnych obrazów składających się na unikatowy cykl Męczeństwa Apostołów, uznanych za opus magnum Michaela Willmanna. Cykl szesnastu wielkowymiarowych płócien (o wymiarach 4 x 3 m), spójnych pod względem ikonograficznym i stylistycznym, tworzony przez artystę przez cztery dekady dla kościoła klasztornego w Lubiążu, po wojnie został rozproszony po czternastu kościołach archidiecezji warszawskiej. Dzisiaj, na czas trwania wystawy możemy go ponownie oglądać prawie w całości i to w odtworzonym pierwotnym układzie. W tym celu, specjalnie na potrzeby wystawiennicze opus magnum, wybudowany został pawilon na wzór nawy głównej kościoła, którego wejście zdobi oryginalna krata z Lubiąża, stanowiąca symboliczne nawiązanie do lubiąskiej świątyni. Organizatorom wystawy zależało na ukazaniu dzieł Mistrza przede wszystkim w kontekście Lubiąża – miejsca dla artysty i jego dzieł szczególnego. Zresztą o uroku tego miejsca będziemy mogli bezpośrednio się przekonać zanurzając się w multimedialnej projekcji, stworzonej z myślą o wystawie, ukazującej kościół w Lubiążu za czasów największej jego świetlności.
Obok Męczeństw Apostołów na szczególną uwagę zasługuje również uratowany od zniszczenia, udostępniony po raz pierwszy szerszej publiczności, zespół pięciu malowideł autorstwa Michaela Willmanna, pochodzący ze zrujnowanego pałacu letniego opatów lubiąskich w Moczydlnicy Klasztornej. Stanowi on tylko niewielką część całej serii malowideł wykonanych przez Willmanna u schyłku jego życia w rzadkiej technice tempery na desce, jako dekoracji malarskiej stropów reprezentatywnych sal pałacu. Niestety większość obrazów podzieliła los pałacu, a te które udało się uratować z uwagi na bardzo zły stan zachowania wymagały i wciąż wymagają całkowitej konserwacji. Ich niekwestionowany walor artystyczny, przejawiający się zwłaszcza w niezwykle precyzyjnym ujęciu scen pejzażowych wraz z dziełami takimi jak: Sześć dni stworzenia oraz Raj czy Pejzaż ze św. Janem Chrzcicielem i Orfeusz grający zwierzętom, dowodzi mistrzostwa artysty w ukazywaniu natury i przyrody, dorównującego najlepszym holenderskim pejzażystom.
Równie wielkim wyzwaniem organizacyjnym wystawy było udostepnienie z kościoła Cystersów w Henrykowie niespotykanych rozmiarów pół-tond przedstawiających złożone, wielofigurowe sceny o tematyce chrystologicznej. Stworzone przez Willmanna w roku 1678, w szczytowej formie jego twórczości, uznawane za jedno z najważniejszych dokonań artystycznych, zachwycają kompozycją i indywidualnym opracowaniem każdej postaci. Na wystawie zobaczymy dwa spośród pięciu obrazów: Pokłon Trzech Króli oraz Sąd nad Chrystusem.
W sumie aktualna ekspozycja skupia prawie sto obrazów o potwierdzonej atrybucji, które stanowią jedną trzecią zachowanego dorobku artysty. Dzieła prezentowane są tematycznie, od motywów religijnych i mitologicznych, po wizerunki świętych i kompozycje pejzażowe ze sztafażem. Dzięki wystawie możemy prześledzić poszczególne etapy w twórczości artysty, cechującej się tak bogatą różnorodnością stylistyczną, od charakterystycznej dla niego maniery szkicowej, przybierającą niekiedy pełną ekspresji formę, operującą często silnymi kontrastami poprzez tworzone z dbałością o detal kameralne malarstwo pejzażowe po utrzymane w ciepłej tonacji obrazy inspirowane malarstwem włoskim.
Jednocześnie wystawa stwarza okazję do zastanowienia się nad dalszym losem spuścizny Michaela Willmanna. Jej organizatorzy mają nadzieję, że jej pokłosiem będzie szeroka dyskusja z udziałem osób z kręgu kultury, którym los dzieł największego malarza Śląska nie jest obojętny. Nikt bowiem, kto obejrzy wystawę nie będzie mieć wątpliwości, że Męczeństwa Apostołów powinny ulec ponownemu scaleniu, a ich twórca powinien doczekać się jeżeli już nie własnego muzeum to przynajmniej stałej przestrzeni wystawienniczej. W tym miejscu warto wspomnieć choćby o koncepcji autorstwa prof. Andrzeja Kozieła – wieloletniego badacza życia i twórczości artysty, autora wielu publikacji poświęconych Willmannowi, w tym ubiegłorocznej zatytułowanej „Michael Willmann (1630 – 1706) śląski mistrz malarstwa barokowego” – o stworzeniu Muzeum Sztuki Barokowej im. Michaela Willmanna, eksponującego i promującego jego twórczość oraz o ulokowaniu rozproszonych dzieł Mistrza w pierwotnym miejscu ich przeznaczenia czyli w opuszczonym kościele Cystersów w Lubiążu, w miejscu tym bardziej właściwym, że skrywającym prochy malarza. Na zakończenie nie pozostaje mi nic innego, jak tylko przytoczyć refleksję prof. Kozieła iż „trudno sobie wyobrazić by w Amsterdamie nie było muzeum Rembrandta, a w Antwerpii muzeum Rubensa”. Najwidoczniej polskiej wyobraźni daleko do europejskiej.
tekst i foto: Barbara Haręża