Owacje na stojąco bez zbytnich ceregieli. Ostatni dźwięk czwartej części symfonii został pozbawiony finalnej pauzy, bo w jej miejsce ochoczo i z werwą wskoczył okrzyk uznania publiczności.
Tak było podczas koncertu Orkiestry Symfonicznej z Berlina, która we wtorek zagrała w Sali Głównej Narodowego Forum Muzyki. W programie wieczoru z Berliner Philharmoniker w roli głównej znalazły się dwa utwory oddzielone przerwą. W pierwszej części słuchaliśmy Morza – poematu symfonicznego C. Debussy’ego, w drugiej – V Symfonii B-dur op. 100 S. Prokofiewa. Impresjonizm cudnie splótł się z ironią i ekspresjonizmem.
Twórcą tego niezwykłego widowiska był dyrygent urodzony w Montrealu. Atletyczny Yannick Nézet-Séguin tańczył przy pulpicie i sugestywnie podkreślał ruchem każdy akcent muzyczny, zmianę dynamiki i głośności. Berliner Philharmoniker, uważani za jedną z najwspanialszych orkiestr na świecie, dali popis swoich możliwości. W sali, która nie wybacza błędów i okrutnie karze za najmniejsze niedociągnięcia, pokazali cechy stylu Prokofiewa i Debussy’ego. NFM pozwolił symfonikom z Berlina, grającym pod dyrekcją Yannicka Nézet-Séguina, zabrzmieć znakomicie.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk