„Pogłosy” to nowe przedstawienie Wrocławskiego Teatru Współczesnego grane na Scenie na Strychu. Zapraszają nas na nie kiszonki w słoikach ze zdjęciami pogodnych twarzy spoglądających z plakatów. I tak jak to bywa przy tego typu przetworach jedne się nadają do wykwintnej sałatki, inne tylko do zupy, bo miękkie. Czasem trzeba zawartość słoika wyrzucić, bo zapach i wygląd ogórka domaga się kompostownika. Wtedy ani sok, ponoć bardzo zdrowy, ani warzywo nie są w stanie nas uzdrowić. Jak jest w przypadku słoików z „Pogłosów”?
Warto przypomnieć, że sztuka Wita Szostaka zdobyła trzecią nagrodę w III Konkursie Dramaturgicznym STREFY KONTAKTU i została wyróżniona realizacją sceniczną debiutu dramaturgicznego prozaika. Inscenizacją zajęli się Marek Fiedor i Tomasz Hynek. Osobami dramatu są tu słowa. To one wchodzą w relacje, rodzą napięcia, przeobrażają się w zależności od kontekstu. Bohater sztuki próbuje się pogodzić ze śmiercią bliskiej osoby. Wizerunek człowieka cierpiącego po stracie żony wymyka się wszelkim realistycznym opisom. Wielogłosowy monolog złożony ze słów wypowiadanych w różnym kontekście nadaje nowe sensy opowiadanej historii. Pominięcie frazy, przemilczenie słowa buduje nowy obraz, zupełnie inną rzeczywistość.
Realizatorzy „Pogłosów” podjęli się bardzo trudnego zadania. Jak zbudować napięcie mówiąc chyba kilkadziesiąt razy podobny tekst w różnych konfiguracjach, z różnym zaangażowaniem emocjonalnym, z innymi uczuciami, za każdym razem akcentując inne słowo, czy zdanie i dzielić się jego czytelną amplitudą z widzami przez ponad godzinę? To karkołomne zadanie do zrealizowania. Aktorzy, scenograf, operator światła, twórca projekcji robią co mogą, żeby przez cały czas trwania przedstawienia trzymać uwagę widza w ryzach. Jednak mantryczna powtarzalność często rodzi zobojętnienie. Przerywana jest znakomitymi muzyczno- rytmicznymi fragmentami, żeby po dłuższej chwili zbudować z nich zbyt nużące sekwencje.
Potencjał „Pogłosów” wydaje się być odkryty jedynie w części. Niosą go ze sobą świetnie śpiewający aktorzy i ciekawa scenografia złożona m.in. z kubików o foliowych ścianach rozdzieranych w szale i zaciekłości w jednej ze scen. Są tu jednak także fragmenty przypominające ćwiczenia studenckie dla adeptów sztuki aktorskiej.
„Pogłosy” to sztuka o próbie pogodzenia się ze śmiercią, której zawartość nie wszystkim przypadnie do gustu. Niektórzy będą komentować: nie ten smak, nie ten aromat, za duża pigułka do przełknięcia, zamiast uzdrawiać grzęźnie w gardle i dławi.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk
„Pogłosy”
autor: Wit Szostak
realizatorzy: Marek Fiedor, Tomasz Hynek, Marcin Dominiak, Jan Sławkowski
obsada: Anna Błaut, Zina Kerste, Paulina Wosik, Ewa Niemotko (gościnnie), Kinga Zygmunt (gościnnie), Przemysław Kozłowski, Mariusz Bąkowski, Maciej Tomaszewski oraz Krzysztof Boczkowski.