Gimnastykują, poganiają i pouczają. Pływa się, tańczy  i w sportowe gry grywa… Człowiek chudnie, zmęczony jakiś taki, lecz szczęśliwy, gdy na wadze stojąc, patrzy na spadające kilogramy… A do tego bujne życie towarzyskie, bo w SPA wciąż się coś dzieje. A w SPA wspaniałym dzieje się obłędnie dużo – otóż jedna z bohaterek, piękna Julia, owdowiała – tragiczny wypadek samochodowy, tak tragiczny, że ciało męża się nie odnalazło… Jakże bolesne pożegnanie… Ale otrząsnęła się, wyszła za mąż. Wysokie bardzo odszkodowanie z ubezpieczenia – czyli spadek, to była pewnie jakaś pociecha.

Ale  nagle Sidney, mąż-nieboszczyk  Julii, okazuje się być jak najbardziej żywym. Czyli żadnych tam spadków czy  odszkodowań! A z odszkodowania SPA powstało wysiłkiem (uczciwym nazwać się go nie da) kręgu krewnych i znajomych. Sytuacja się kręci, w tle – manekin i wielbłąd. A generalnie – przekręt wSPAniały, tylko jakoś taki nie do ogarnięcia… Absurd goni absurd, szaleństwo goni szaleństwo.  Bohaterowie jednak się nie poddaja… I co krzyczą? – Niech żyją HALUCYNACJE!!!!

Dlaczego? To trzeba zobaczyć na scenie.