Moskwin to nie tylko wieś w województwie podlaskim, Moskwin to nazwisko rosyjskiego naukowca i lingwisty, w którego mieszkaniu policja odkryła ciała zmumifikowanych dziewcząt w wieku od trzech do piętnastu lat. „Moskwin”, od 5 października, to także najnowszy spektakl – performens Wrocławskiego Teatru Lalek wystawiany w ramach cyklu Sceny dla Dorosłych (WTL child-free).
„Moskin” w reżyserii Leny Frankiewicz to mrożąca krew w żyłach historia zanurzona w celtyckich rytuałach i folklorze z brawurową rolą Tomasza Maśląkowskiego. Tekst napisał Jarosław Murawski, muzykę – Kamil Pater, Barbara Wilińska, scenografię przygotował Mirek Kaczmarek, choreografię- Filip Szatarski. Na scenie: Tomasz Maśląkowski i siedząca na jej skraju Barbara Wilińska- tworząca muzykę na żywo.
Widz wchodzi w przestrzeń sceny, mija rozsypaną w niektórych miejscach ziemię, przechodzi obok regału, telewizora… może zatrzymać się w dowolnym miejscu przy ścianie w centrum urządzanego mieszkania. Są tu rzeczywiste sprzęty domowe, kuchnia z kuchenką i zlewem, łazienka z wanną i muszlą klozetową, salon z telewizorem, wersalką i fotelami. Pełne wyposażenie okazuje się potrzebne i w czasie spektaklu- performensu ma swoje zastosowanie.
Z jajek, mleka i mąki bohater przyrządza ciepłe śniadanie, w telewizorze puszcza swoim domownikom bajkę „Wilka i zająca”, w tym samym czasie, przez włączone radio sączy się ciche tło muzyczne. Powoli poznajemy domowników wyciąganych z szafek, kuchenki gazowej, wersalki…
Każda lalka ma swoje życie, fizyczne i psychiczne, z każdą mężczyzna rozmawia, każdą czegoś uczy, jedną tańca klasycznego, inną gry w piłkę nożną. Każda ma swoje obowiązki, jedna ma pozmywać, druga ma zjeść omleta i nie stroić fochów, trzeciej daje do czytania książkę, czwartą sadza na klozecie. Krząta się jak w ukropie, bo lalek- domowników jest dużo, a każdą trzeba zaopatrzyć, przebrać, ułożyć, ponosić na rękach, ukołysać. Urządza nawet urodzinowe przyjęcie z tortem, tańcami i teatrem cieni.
Widz, stojący lub przemieszczający się wokół terenu akcji dostaje idealne złudzenie realnego życia w mieszkaniu z lat 80. Iluzję realności i rzeczywistości sytuacji burzy tylko obecność nieżywych lalek. Jednak i one animowane przez znakomitego Tomasza Maśląkowskiego niejednokrotnie wyglądają jak realne osoby. Widz wchodzi w szalony świat Moskina i dostrzega w nim (o zgrodzo!) ład, logikę, troskę o najbliższych i próbę zaspokojenia ich potrzeb.
Potem tytułowy bohater idzie na cmentarz w poszukiwaniu ciał, mija widzów i błądzi szklanym wzrokiem po ich twarzach, niektórych potrąca, innym patrzy prosto w oczy i przechodzi do kolejnego ziemistego miejsca, w którym kładzie się w pozycji embrionalnej, z innego – wyciąga kolejną lalkę.
Lalkowe ciało myje, okadza, balsamuje, odprawia cały rytuał, który ma na celu kontakt z duchem zmarłej. Głos z offu puszczony na zakończenie spektaklu wraz ze zdjęciami ciał- lalek ostatecznie wyjaśnia zachowanie naukowca.
Mroczne przedstawienie nie daje o sobie długo zapomnieć. Historia badacza budzi przerażenie, tym bardziej, że jest oparta na faktach, a znakomite aktorstwo Tomasza Maśląkowskiego, przebywającego na scenie przez cały czas spektaklu- performensu w towarzystwie lalek- ciał, wzbudza podziw dla jego umiejętności. Monodram w wykonaniu aktora WTL-u to majstersztyk lalkarskiego warsztatu.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk