Po „Psie sucharki” sięgnęłam z ciekawością dziecka. Rysunki i krótkie opowiastki potraktowałam jako zabawny przerywnik w czytaniu opasłych tomów. Okazało się, że oprócz humoru znalazłam tu zwięzłe porady, ciekawe przemyślenia i… świadome błędy językowe.
„Psie Sucharki” to komiksy o psach i ich opiekunach. Ponoć profil „Psich Sucharków” w mediach społecznościowych obserwuje ponad 300 000 osób.
Książka Marii Apoleiki – oprócz kultowych rysunków – zawiera nowe ilustracje i specjalnie napisane teksty. To pozycja obowiązkowa dla wszystkich psiolubów! – czytamy na okładce.
Nie dziwmy się, że napotkamy w niej dość zaskakujące stylistycznie zdania, w których obok słów potocznych występuje terminologia naukowa. Rysunkom najczęściej towarzyszyć będą podpisy odbiegające od poprawności ortograficznej lub frazy wzbogacone neologizmami.
W „Psich Sucharkach” czytamy m.in:
„Jedzenie jedzeń to jedno z ulubionych zajęć uczciwego psiska. Jego specjalnością są dania podwędzane. Poza tym preferuje radości skromne i proste. Jego nastrój podnosi się proporcjonalnie do liczby otrzymanych głasków. Do pełni szczęścia wystarczy mu, że wjedzie brzuszkiem w błotnistą kałużę albo oszczeka złowrogi słupek”.
„Nie wszystkie zawiłości ludzkiej psychiki są dla psa zrozumiałe. Nie pojmuje na przykład dziwnego przywiązania emocjonalnego do obuwia. Dlatego jego człowiek musi się ciągle uczyć”.
„Jeśli masz psa, znaczy to, że po prostu cenisz sobie kontakt z istotą milszą, subtelniejszą i zabawniejszą niż większość ludzi”.
W książce będzie też wiele: cennych rad, wskazówek dotyczących zachowań psich i ich opiekunów. Znajdziemy tu także wzruszające opisy, zabawne zdarzenia, choroby i ostateczne pożegnania.
To książka do czytania i oglądania, po wcześniejszym zaakceptowaniu konwencji stylistyczno – językowej odbiegającej od standardów poprawności.
tekst i foto: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.