Premiera teatralna rządzi się swoimi prawami. Przyjaciele artystów i twórców najczęściej bardzo żywiołowo reagują na każde wyjście aktora na scenę. Czasem śmiechy lub gwizdy uznania wydają się nie specjalnie pasować do sytuacji scenicznej, ale trudno się dziwić tym przyjacielskim, towarzyskim reakcjom niezdystansowanego wsparcia. Kiedy na scenie widzimy reżysera wcielającego się w rolę rewolucjonisty, kata, czy szaleńca trudno pozostać obojętnym. Kiedy w rolę żeńską wciela się nasz kumpel warto dodać mu otuchy okrzykiem. Nie inaczej było we Wrocławskim Teatrze Współczesnym w sobotę, późnym wieczorem, podczas premierowego przedstawienia, kiedy sierp księżyca nie pozwalał na błogie, jesienne leżakowanie i wygrzewanie się pod kocem. Wtedy właśnie, na dużej scenie WTW, mężczyźni w czarnych kombinezonach, z czerwonymi rękawicami bokserskimi na rękach, turlając opony, powiewając flagą, wykrzykując, tupiąc, wymachując odciętymi członkami (nóg i rąk) wzniecali rewolucję.
Spektakl „Marat/Sade” w reżyserii Marcina Libera powstał na podstawie dramatu Petera Weissa zatytułowanego „Męczeństwo i śmierć Jean Paul Marata przedstawione przez zespół aktorski przytułku w Charenton pod kierownictwem Pana de Sade”.
Podczas premierowego przedstawienia żywioł kilkunastu aktorów zawładnął sceną na blisko trzy godziny. Męskość nagich torsów wylewała się na widownię, a w antrakcie rewolucyjna krzykliwość wtargnęła także do foyer.
Hałaśliwą rewoltę tonowała postać w różowych szatach, wyciszony w swych tyradach Sade (w tej roli znakomity Jerzy Senator). Wizualnie ponętną scenę obserwowaliśmy w finale. Łaźnia stała się wtedy miejscem mordu, śmierć w oparach realizmu podszytego groteską, została pięknie skontrastowana z ulotnością pary przysłaniającej sylwetki bohaterów zamkniętych, w czymś na kształt dużego, szklanego akwarium.
Zwielokrotniona ekspresja grupowa, nie tak tajemnicza jak u Muncha w „Krzyku”, napędzała kulawą rewolucję. Figura wolności wiodącej lud na barykady stworzona kiedyś przez Delacroix towarzyszyła postaciom dramatu, najpierw w formie tła malarskiego, potem w formie rzeźby, na której dopuszczają się gwałtu buntownicy- szaleńcy- rewolucjoniści.
Dużo bodźców, nakładających się na siebie przestrzeni, zdarzeń, akcji, zagęszczenie środków teatralnych… wszystko to może wywołać efekt zagubienia i chęć ucieczki przed tak gęstą tkanką spektaklu.
W „Marat/Sade” występują znakomici aktorzy, którzy tworzą grupowa kreację, jakiej pozazdrościć mogą Współczesnemu inne sceny wrocławskie.
Obraz krwawej rewolucji podszyty ironią i groteską może się podobać, ale nie wszystkim, rzecz jasna. Warto zobaczyć, zachwycić się lub tylko docenić pomysł twórców i realizatorów.
Punkowa energia we wściekle wykrzyczanym, wyśpiewanym i dowcipnym spektaklu, czerpiącym inspiracje z popkultury i malarstwa. To ciąg scen teatru w teatrze, w którym scenografia powstaje na oczach widzów, a wszystko zmierza do zaskakującego finału. Reżyser Marcin Liber dał upust swojej wyobraźni i pozwolił wyszaleć się dwunastu aktorom, wcielającym się w barwne i wyraziste postaci. Marat/Sade to tragikomiczna opowieść o uniwersalnych mechanizmach rządzących naszym światem, a wciąż aktualne pozostaje pytanie: „Maracie, co się stało z naszą rewolucją?”- czytamy w zapowiedzi spektaklu.
Spektakl Marat/Sade grany będzie: 20, 22, 23 i 24.11.2022 oraz 5, 6, 7 i 8.01.2023.
Szczegóły i bilety: www.wteatrw.pl.
oprac.do.
Marat/Sade Petera Weissa
realizatorzy:
reżyseria Marcin Liber
współpraca dramaturgiczna Michał Kmiecik
scenografia, kostiumy, światło Mirek Kaczmarek
muzyka Tomasz Leszczyński
ruch sceniczny Hashimotowiksa
asystentka reżysera / inspicjentka Elżbieta Kozak
obsada:
PAN DE SADE Jerzy Senator
MARAT Rafał Cieluch
SIMONA EVRARD Tomasz Taranta
KAROLINA CORDAY Mariusz Bąkowski
DUPERRET Dominik Smaruj
JAKUBROUX Przemysław Kozłowski
KOKOL Maciej Kowalczyk
FOLPOCH Krzysztof Boczkowski
CUCURUCU Krzysztof Zych
ROSSIGNOL Miłosz Pietruski
WYWOŁYWACZ Tadeusz Ratuszniak
COULMIER Piotr Łukaszczyk (gościnnie)
oraz Michał Paluch (gitara)
oprac.do
fot. mat. teatru /Natalia Kabanow