„Secesja w metalu” to tytuł kameralnej wystawy czasowej eksponowanej w Muzeum Narodowym od 18 lutego do 19 kwietnia 2020.
Tacki, wazoniki, dzbanki, wazony, zegary, pucharki, uchwyty do szklanek, żardiniera, imbryk, dzban do piwa, świeczniki i pudełka na biżuterie cieszą oko i zmysł estetyczny zwiedzających główny gmach Muzeum Narodowego. Niepozorna wystawa, nieco schowana pod schodami na parterze, swoją delikatnością, subtelnością linii i kształtów doskonale nadaje się do oglądania w skromnym zaciszu małej przestrzeni ekspozycyjnej. Obiekty pochodzą z lat 1898 – 1910 i skupiają wzrok uroczymi detalami. Na przykład ślimak wyłania się z konewki, a głowa jelenia z etui na pudełko zapałek. Te i inne zabytki, spośród 40 secesyjnych wyrobów, wykonane są m.in. z cyny, brązu i mosiądzu.
„Secesja była stylem totalnym, który programowo objąć miał nie tylko malarstwo czy architekturę, ale też szeroko pojmowaną sztukę użytkową, wprowadzając kategorię wzornictwa przemysłowego” – wyjaśnia Jacek Witecki, kurator wystawy. „Zastawy stołowe, wyposażenie wnętrz i wszelkiego rodzaju drobne przedmioty dekoracyjne miały trafić do domów średniozamożnej klasy średniej, kusząc nabywców niezwykłym wyglądem i niewysoką ceną”.
Seryjnie wytwarzane wyroby były efektem pracy wybitnych artystów-projektantów zatrudnionych przez duże firmy specjalizujące się zwłaszcza w technice obróbki metali, która na przełomie XIX i XX w. osiągnęła nieznany wcześniej poziom. Nowe, opatentowane stopy umożliwiały tworzenie trwałych przedmiotów o atrakcyjnym wyglądzie, konkurując skutecznie ze szlachetnymi metalami jak srebro i złoto.
Rezygnacja z dużych domieszek ołowiu na rzecz miedzi, srebra i antymonu przyniosła nowe, interesujące materiały, z których można było tworzyć przedmioty o skomplikowanych kształtach, atrakcyjnym wyglądzie i dużej trwałości – opisuje Jacek Witecki.
Na wystawie pokazane są prace takich artystów jak Hugo Leven, Theo Blum, Friedrich Adler czy Ernest Sanglan, pracujących dla znanych europejskich wytwórni J.P. Kayser und Sohn, Orivit lub WMF.
Intymna ekspozycja sprzyja refleksji nad delikatnym pięknem natury.
tekst i foto: Dorota Olearczyk