Koncert rozpoczęła symfoniczna introdukcja zagrana przez muzyków zespołu NFM Filharmonia Wrocławska pod dyrekcją Huberta Kowalskiego. Zrobiło się trochę filmowo. Potem na scenę weszli muzycy Raz Dwa Trzy i z pokorą oddali się pod batutę dyrygenta. Wydawali się nieco wycofani i stonowani. Ale przecież sami wybrali symfoniczną formułę wykonawczą, która wymagała powstrzymywania się od porywów nieskrępowanej improwizacji. To muzyczne połączenie akustycznych skrzypiec, altówek, kontrabasów, wiolonczel, klarnetów, harfy, kotłów… z elektrycznymi gitarami, instrumentem klawiszowym, akordeonem, perkusją i trąbką stworzyło bardzo interesującą fuzję muzyczną. Charakterystyczny głos Adama Nowaka dobrze brzmiał w zalewającej salę lawie dźwięków i w kaskadzie subtelnych fraz. Symfoniczny anturaż skomponował nową przestrzeń doznań. Słowa zapowiedzi i teksty piosenek (zagranych w nowych aranżacjach) wybrzmiewały z całą starannością ich sensowności, liryczności i refleksyjności.
Muzycy zaprezentowali swoje popularne utwory m.in. „Trudno nie wierzyć w nic”, „W wielkim mieście”, „I tak warto żyć”, „Amulet”, „Czekam i wiem”, „Nazywaj rzeczy po imieniu”, „Mam imię, nazwisko i pracę”, „Jestem tylko przechodniem” czy „Już”. Piosenki Wojciecha Młynarskiego „Idź swoją drogą”, „Jeszcze w zielone gramy” Adam Nowak okrasił anegdotami, wspomnieniami ze spotkań z mistrzem Młynarskim.
Raz Dwa Trzy powstało trzydzieści trzy lata temu, więc publiczność wypełniająca całą Salę Główną NFM w naturalny sposób wniosła do koncertu szlachetny rys wielopokoleniowości. Charakterystyczne „Dziękuję za wypowiedź” słyszeliśmy z ust lidera Raz Dwa Trzy po każdej zapowiedzi, a po trzygodzinnej uczcie muzycznej wiwatująca na stojąco publiczność zdawała się metaforycznie krzyczeć Nowakową frazę ze zwielokrotnioną siłą.
Oprócz znakomitych piosenek wieczór przedsylwestrowy z Raz Dwa Trzy w NFM obfitował w naturalność zachowań ze zgrzebnością codzienności w tle, obyło się bez blichtru, puszenia się udawania i błyskotek charakterystycznych dla końcoworocznych i wczesnostyczniowych dni. „Że ja doczekam tego dnia…” na bis, solo, śpiewali lepiej lub gorzej, ale z uroczą nutą spontaniczności członkowie zespołu (znakomici muzycy – Jacek Olejarz, Grzegorz Szwałek, Jarosław Treliński, Mirosław Kowalik, Tadeusz Kulas), dyrygent i skrzypaczka.
W prezencie od artystów otrzymaliśmy zadumę, refleksję i ździebełko nadziei. Wyszliśmy z bezcennym podarunkiem na pl. Wolności z budynku NFM około godziny dwudziestej drugiej z nadzieją spotkania się w nowym roku, czyli już niebawem.
oprac. d.o
foto. mat. org.