Opera w czterech aktach (z dwoma przerwami) skomponowana przez Giuseppe Verdiego zagościła na deskach Opery Wrocławskiej. „Nabucco” w reżyserii Tomasza Janczaka przykuwa wzrok monumentalną, minimalistyczną scenografią i symbolicznymi detalami.
Nie ma chyba lepszego tytułu, niż verdiowskie Nabucco, na pierwszą premierę jubileuszowego 80. sezonu artystycznego Opery Wrocławskiej. Dzieło należy do kanonu literatury operowej– czytamy w zapowiedzi spektaklu.
Kostiumy do premiery zaprojektowała Małgorzata Słoniowska, związana z Operą Wrocławską od 1988 roku. Jej liczne prace są doskonale znane wrocławskiej publiczności, z których można wyróżnić chociażby superwidowiska jak m.in. Carmen, Poławiaczy pereł czy Makbeta. Z kolei za scenografię odpowiadał Mariusz Napierała, twórca blisko 100 realizacji scenograficznych w kraju i za granicą, dziś związany z Teatrem Kameralnym im. Wandy Rucińskiej w Bydgoszczy. Chór Opery Wrocławskiej przygotowała Anna Grabowska-Borys. Całość poprowadził Maestro Giorgio Croci, rodowity Włoch i znawca włoskiej literatury operowej, a także pierwszy gościnny dyrygent Opery Wrocławskiej.
Realizatorzy stworzyli statyczne, monumentalne widowisko z dramatycznymi zbiorowymi scenami, chóralnymi i solowymi popisami. Symbolika scenografii, jej strzelistość, wizualne dopowiedzenia były kontrapunktem do dramatów ludzkich dziejących się na scenie. Soliści wzruszali, a chórzyści wzbudzali gromkie brawa u melomanów. W roli Abigail podziwialiśmy Karinę Skrzeszewską, kwestię Nabucco gościnnie wyśpiewał Mikołaj Zalasiński. Maestro Giorgio Croci z włoskim, piorunującym temperamentem prowadził muzyczną frazę Verdiego.
Czy twarze przywódców politycznych, którzy doprowadzili do ludobójstw były potrzebne w tej symbolicznej inscenizacji z okiem opatrzności patrzącym na nas z filarów budowli, w których rozgrywały się dramatyczne sceny? Czy warstwa emblematyczna nie wystarczyłaby widzowi do wywołania skojarzeń? Z tym pytaniem pozostawiam melomanów i przyszłych widzów najnowszej inscenizacji „Nabucco”. Z całą pewnością Verdi płynął silną i głośną dynamiką dźwięków i przypominał, że dzieła uniwersalne nie starzeją się, a ich aktualność czasami przeraża.
Oprac. do
foto z próby. jo