Nie wiem, czy Szymon Hołownia posiada monopol na zbawienie, ale na pewno posiada umiejętności i stosowne predyspozycje do zręcznego pisania na tematy związane z wiarą, religią i kościołem. Jego gruby, żółty tom „Monopolu na zbawienie”, książki której wznowienie właśnie ukazało się nakładem wydawnictwa Znak, nawiązuje do gry planszowej. Towarzyską, logiczną, rodzinną grę Monopol, której scenariusz i zasady związane są ze światem finansów i strategią inwestowania, Hołownia zgrabnie przerzuca na słowa. Historie, anegdoty, opowieści, opisy wzbogaca pytaniami z wielokrotnym wyborem odpowiedzi.
Pisze o wyznawcach Mansona, księżach, którzy mówią dziwny głosem, o odpustach, poście, adoracji, roratach, jałmużnie, marihuanie, Halloween, o „zarobkach” duchownych , o dziewicach konsekrowanych, o zapłodnieniu in vitro, o warunkach dobrej spowiedzi… Autor nie boi się zadać żadnego pytania, z dziecięcą ciekawością formułuje zdania do wykonania typu – niechcący pogryzłeś komunię świętą. Co robisz? Potem pojawiają się trzy możliwe odpowiedzi.
Osobne rozdziały poświęca „patronom do wzięcia” i pytaniom fundamentalnym.
Pierwsze wydanie „Monopolu na zbawienie” książki Hołowni powiązanej z wirtualną grą planszową z roku 2009 okazało się na tyle atrakcyjne, że po jedenastu latach możemy na nowo przypomnieć sobie jak można przestrzegać przykazań lub je łamać i w czym mogą pomóc nam zapomniani święci.
tekst: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.