„Traviata” z całą masą popularnych arii, niezapomnianych motywów muzycznych, które podśpiewują nawet mężczyźni przy goleniu, narażając się na zacięcie, doczekała się superwidowiska granego tylko trzy wieczory z rzędu na wrocławskim pl. Wolności dla 2200 widzów każdego dnia. Dama Kameliowa w wersji operowej i w reżyserii Grażyny Szapołowskiej to spektakularne widowisko plenerowe, w którym na pierwszy plan wysuwa się wspaniała muzyka Verdiego, świetne aktorstwo Violetty i ojca Alfreda i ich znakomicie brzmiące głosy.
Scenografia utrzymana jest w odcieniach błękitu, wzrok przyciąga olbrzymia, leżąca postać kobiety z przepaską na oczach, karty, żetony, monety, pieniądze rozsypane po lewej i prawej stronie sceny, schody, dłoń, lustro… Jesteśmy w kasynie, gdzie rozgrywają się dramaty ludzkie. Niespełniona miłość, mezalians, misternie utkana intryga budują przestrzeń opowieści, której towarzyszą olbrzymie emocje.
A wszystko to ślepo obserwuje leżąca w tle sceny sylwetka Fortuny – bogini kierującej ludzkimi losami. Przepaskę, którą obwiązano jej oczy znajdujemy także na oczach Alfreda i jego ojca w trakcie rozwoju akcji. Jej niebieska dłoń czasem daje Violetcie wytchnienie w bólu, bo staje się jej łóżkiem i szezlongiem zarazem. Dziewczynka jako alter ego tytułowej kurtyzany pojawia się w projekcjach multimedialnych przygotowanych przez Piotra Maruszaka i realnie, na scenie w kostiumie i wielopoziomowych dekoracjach autorstwa Ewy Kochańskiej.
Tancerze przygotowani przez Karola Urbańskiego do niełatwej choreografii na trzech poziomach i na miękkim podłożu, błękitnej sceny dają popis swoich umiejętności w drugim akcie. Włoski dyrygent – Simone Valeri prowadzi orkiestrę z wyczuciem zmiennej dramaturgii. A Renata Vari jako Violetta i Adam Kruszewski jako Giorgio Germont olśniewają barwą i szlachetnością brzmienia w ariach solowych i w duetach. Zjednoczone chóry Opery Wrocławskiej, Politechniki Wrocławskiej i Uniwersytetu Ekonomicznego dobrze korespondują z solistami.
Plenerowa „Traviata” w reżyserii Grażyny Szapołowskiej wygląda i brzmi wyśmienicie. Urokliwe miejsce i wakacyjny anturaż dodaje przychylności superwidowisku, a Fortuna – bogini szczęścia i nieszczęścia- zdecydowanie sprzyja sztuce, choć dla bohaterów historii pozostaje raczej surowsza.
tekst: Dorota Olearczyk
fot. z próby: Joanna Stoga, Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk