Wieczór na Dziedzińcu Arsenału Miejskiego we Wrocławiu spędzony w towarzystwie Magdy Umer i Wojciecha Borkowskiego przyniósł widzom i słuchaczom niespotykane, od przyjemniej roku, wzruszenia. Muzyczno- literacka uczta z mistrzynią interpretacji piosenki poetyckiej była zdublowana, dzięki czemu więcej osób mogło cieszyć się ze spotkania z gwiazdą tegorocznej edycji „Wieczorów w Arsenale”. Grupa czwartkowych widzów żegnała wzrokiem i gromkimi brawami (po znakomitych bisach) odchodzącą w stronę kamiennej studni artystkę, a druga grupa słuchaczy, już weekendowych, bo piątkowych, mogła cieszyć się na myśl o mającym nastąpić wejściu na scenę Magdy Umer od strony tejże malowniczej studni. Dobrze, że organizatorzy Festiwalu Muzyki Kameralnej przewidzieli olbrzymie zainteresowanie spotkaniem z artystką, a sama artystka zechciała spotkać się z mieszkańcami Wrocławia i z turystami dwukrotnie.
Czwartkowy koncert był niezwykłym spotkaniem z talentem i wrażliwością piosenkarki, scenarzystki, reżyserki, aktorki, dziennikarki i autorki recitali. W wykonaniu Magdy Umer usłyszeliśmy znane utwory Agnieszki Osieckiej, Jeremiego Przybory, Wojciecha Młynarskiego, Andrzeja Nardelli m.in. „Koncert jesienny”, „Okularnicy”, „Widzisz mała”, „Białe zeszyty”, „Luna srebrnooka”, „Ach panie, panowie”, „Portofino”, „Jeżeli miłość jest”, „O Romeo!”, „Już czas na sen”, „ O niebieskim pachnącym groszku”, „Stacyjka Zdrój”, czy „Jeszcze w zielone gramy”. Wzruszająco i jakże aktualnie zabrzmiała premierowo „Kołysanka dla taty i mamy”, piosenka do słów Wandy Chotomskiej. Piosenkarce na scenie towarzyszył znakomity pianista – akompaniator Wojciech Borkowski.
Ach, co to był za wieczór… Rodzaj współodczuwania i cudowny kontakt z publicznością sprawił, że zabawne i nostalgiczne, ale z nutą nadziei, komentarze, którymi Magda Umer opatrywała piosenki spijało się z jej ust jak ożywcze krople wody na pustyni. Aranżacje muzyczne Wojciecha Borkowskiego na głos i fortepian brzmiały doskonale na tle zabluszczonej, ceglanej ściany arsenału. Nawet deszcz, który postanowił towarzyszyć spotkaniu, zrobił to w najbardziej odpowiednim momencie wieczoru, podczas przejmującego utworu „Miasteczko Bełz”.
Tego wieczoru Magda Umer była znakomitą reżyserką, scenarzystką, konferansjerką, scenografką i wykonawczynią. Bez specjalnej zachęty do wspólnego śpiewania, siedząc na fotelu przy stoliku ze szklanką wody, wachlarzem i zapisanymi kartkami, zaczarowała przestrzeń i dała słuchaczom impuls do „klejenia połamanych skrzydeł”.
tekst: d.o.
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk