Jest. Dotarła do mnie przesyłka od krakowskiego Znaku. W dużej kopercie przewozowej znalazłam twórczość mniej poważną Wisławy Szymborskiej w jednym tomie. Twórczością Wisławy Szymborską nie można się znudzić, im więcej jej czytasz, tym z większą uciechą dzień witasz.

Wisława Szymborska „Zabawy literackie”, Wydawnictwo Znak
Jakże ważna to publikacja w czasach, kiedy niemal wszystko jest naburmuszone, smutne, melancholijne, deszczowe, opadające, zgniłe, zziębnięte i o parapet dzwoniące. Kiedy złota polska jesień protestuje lub odpoczywa, albo choruje siedząc pod kocem i próbuje pokonać infekcję, dobrze sięgnąć po Szymborską w wersji filuternej.
Frywolność, finezja i wdzięk. Literackie wyrafinowanie, subtelne prztyczki w nos, żartobliwe uwagi, brawurowe trawestacje i nonsensowne dystychy…- to wszystko i dużo więcej znajdzie czytelnik w „Zabawach literackich”. Poetka z wrodzonym sobie wdziękiem zachwyca, zadziwia i śmieszy.
Niepoważną publikację opatrzono ilustracjami autorki i ważnym posłowiem Joanny Szczęsnej (znawczyni poezji noblistki i jej biografki).
Znajdziemy tu m.in. limeryki, metzyje, moskaliki, lepieje, odwódki, altruitki, przysłowia nadrealistyczne, wierszyki okolicznościowe, epitafia czy podsłuchańce. Wszytko to skleja się w obraz nonsensownego i absurdalnego świata, który Wisława Szymborska umiała postrzegać przez pryzmat czułego żartu i właściwej dla siebie wrażliwości. Wiele tekstów publikowanych jest w tym tomie po raz pierwszy, np. utwór o Adamie Michniku.

Wisława Szymborska „Zabawy literackie”, Wydawnictwo Znak
Szczególną moją uwagę zwróciły, tym razem, lepieje i limeryki z cyklu kulinarnego i podróżniczego oraz altruitki o podobnej tematyce. Zacytuję tylko te najkrótsze. „Ambitnemu hodowcy w Łobzowie/ rosła bujnie pietruszka na głowie./ Ekolodzy pospołu/zrywali ją do rosołu,/ bo pietruszka to samo zdrowie”, „Lepiej złamać obie nogi,/niż miejscowe zjeść pierogi”, „Miast okradać krowę z mleka/dój bliskiego ci człowieka”.
Rozsmakować można się także w tekstach o innej treści, np. „Nie męcz aptek i lekarza,/sam znajdź drogę do cmentarza”, „Wyręczając w pracy chmury/sam przez niebo płyń ponury”, „Oszczędzając pyska psiego/ sam kaganiec noś za niego”, „Trzymaj fason u szwagierki,/nie wylizuj salaterki”. Jest też coś dla jaroszy, np. „Przedłuż żywot krówki,/nie żryj nigdy pasztetówki”, „Spożywając pasztet z dzika,/wnet się zmienisz w nieboszczyka”, „Oszczędzając żywot krówki,/ z jadłospisu skreśl parówki”.
Kiziostychy, czyli dwuwiersze, których bohaterką jest Kizia, kotka Filipowicza, mają osobne miejsce w publikacji. Wśród podsłuchańców same frykasy. Znakomite do czytania, życzliwego obśmiewania i refleksyjnego kontemplowania, jak ten z ostatnich tekstów, którego rękopis Szymborska wręczyła Rusinkowi pod koniec 2011 roku w szpitalu, po operacji, niedługo przed śmiercią.
„HOLEN[D]RZY TO MĄDRA NACJA/ BO WIEDZĄ,CO TRZEBA ZROBIĆ/ KIEDY ZNIKA NATURALNA ODDYCHACJA.”
tekst: do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.