Nie byłam w Neapolu, ani na Sycylii, ale oglądałam udaną realizację baletu „Napoli” w Operze Wrocławskiej. Szczegóły na temat spektaklu, z tanecznym podskokiem entuzjazmu, opublikowaliśmy na PIK-u jakiś czas temu – https://pik.wroclaw.pl/pogodny-napoli-1841-po-premierze-w-operze-wroclawskiej/ . Teraz z pomocą przychodzi mi Wydawnictwo Czarna Owca. A jakże, nazwa zobowiązuje, jakie inne wydawnictwo mogłoby się zająć tym szemranym, mafijnym tematem, chyba nie Mamania, czy Agora?
Premiera książki była niedawno, bo 13 listopada, zatem informacje w niej zawarte można uznać za aktualne i cenne dla podróżników, wakacjuszy, fanów meandrowania po historycznych zakamarkach Włoch. Jednak trzeba przyznać, że „Włoska Mafia” autorstwa Johna Dickie nie nadaje się do noszenia w torebce, czy małym plecaczku. To gruby tom, który zasługuje na silne ręce, twarde ramię i dość dobry wzrok z powodu wielkości czcionki. Publikacja obejmuje dużą ilość szczegółowych informacji, są przypisy, indeks i fotografie. I przede wszystkim interesujący, barwny świat przestępczości, która przenika politykę, biznes i życie codzienne – od powstania republik po współczesne globalne imperium mafijne.
Wydawca zachęca do przeczytania publikacji w taki sposób:
„W 1946 roku Włochy, po wojennej zawierusze, stały się republiką demokratyczną. Jednak nad nowym państwem wciąż ciążyła klątwa, którą stanowiły trzy potężne organizacje przestępcze: sycylijska cosa nostra, neapolitańska kamorra oraz kalabryjska 'ndrangheta. Te mafijne struktury, działające od ponad stu lat, doskonaliły swoje metody, przygotowując się do najkrwawszego etapu swojej historii.
John Dickie, wykładowca historii Włoch w londyńskim University College, autor bestsellerów Cosa nostra i Mafia brotherhoods, w fascynujący sposób opisuje, jak wzrastała potęga włoskich organizacji mafijnych oraz jak zacieśniające się między nimi relacje doprowadziły do przerażających konsekwencji.
Zajrzyj za kulisy najpotężniejszych organizacji przestępczych świata i odkryj prawdziwe historie ludzi, którzy zmienili bieg włoskiej historii”.
Po takiej rekomendacji trudno nie poddać się czytelniczemu szaleństwu. Grudniowe wieczory są długie, jakby szyte w sam raz na grube książki. A może warto zamienić mały plecak lub niewystarczająco dużą torebkę na większy rozmiar? Decyzja należy do potencjalnych czytelników. Zatem wypada życzyć osobliwej przyjemności z mafijnej, makaronowej podróży w europejskim włoskim bucie z wyspiarskimi frędzlami i przyległościami.
Oprac. do
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca.