Po premierze „Wojownika” w reżyserii Grzegorza Brala, ostrym nożem zdrapywałam jabłkowy miąższ z nogawek spodni, a bestialstwo wojny przenikało mnie do trzewi.
Spektakle premierowe „Wojownika”- przedstawienia przygotowanego przez Teatr Pień Kozła można było oglądnąć 16 i 17 listopada na scenie Piekarni (Centrum Sztuk Performatywnych) przy ul. Księcia Witolda. Zabytkowa przestrzeń starej garnizonowej piekarni sprzyjała sztuce osadzonej w gęstej tkance ponadczasowej mitologii.
„Wojownik” to napisany przez Alicję Bral utwór sceniczny zainspirowany dramatem Eurypidesa „Trojanki” oraz adaptacją dokonaną przez Jean Paul Sartre’a. Tragiczne losy kobiet (Hekaby, Kasandry, Andromachy oraz Heleny) stają się asumptem do rozważań o brutalnych skutkach wojny.
Alicja Bral kreśli krwawy obraz upadku Troi, który jest upadkiem moralnym i fizycznym. Za Eurypidesem, diagnozuje rzekome bohaterstwo najeźdźców i podkreśla, że największymi przegranymi wszelkich wojen są kobiety i dzieci, a zaraz za nimi w równiej mierze wszyscy pokonani i zwycięzcy.
Narratorem i przewodnikiem po świecie dramatu jest reżyser przestawienia – Grzegorz Bral. To on prowadzi widza od tragedii do tragedii, opowiada treść mitu, osadza widza w mitologicznej opowieści. Przypomina w tym trochę autora programu „Sensacje XX wieku” Witolda Wołoszańskiego, tyle, że tutaj wydarzenia mają walor ponadczasowości i bezsprzecznej uniwersalności. Reżyser prowadzi widzów przez meandry wielowątkowej historii jak najlepszy koryfeusz. Wydaje się, że bez niego kolejne sceny spektaklu mogłyby się rozpaść, stracić tempo, sens, czy właściwą wysokość i barwę dźwięku.
Silne emocje, krzyk, wielogłosowe śpiewy, ekspresyjne dźwięki wydobywane z wiolonczeli, skrzypiec i metalowych dzwonów wietrznych, miarowe uderzenia w bębny, rozrzucenie jabłek i bombardowanie nimi sceny, rozbryzgiwanie się owoców, emfaza, przenikliwe fraz typu „wybacz żonie, że nie wierzy w zdradę męża”, czy „Odyseusz był pierwszym terrorystą”, świeży zapach owoców i widok dekoltów zwilżonych gniecionym w dłoni jabłkiem… projekcje multimedialne z obrazami zagłady, cienie postaci odbijające się na odrapanych z tynku ścianach Piekarni – to seria bardzo silnie zakorzenianych wrażeń i skojarzeń, z którymi wychodzi widz z blisko półtoragodzinnego, intensywnego przeżycia teatralnego.
Kondensacja emocji i uczuć, które fundują nam znakomici aktorzy i doskonali śpiewacy graniczą z możliwościami przyjęcia ich bezboleśnie. Hekabe (Magdalena Szczerbowska) skupia uwagę widzów kostiumem, głosem, postawą ciała i nic nie jest jej w stanie przeszkodzić w doskonałym wcieleniu się w Królową i niewolnicę Odyseusza. Równie przekonywujące są: Kasandra wywieziona do Myken jako branka króla Agamemnona, Andromacha – niewolnica syna Achillesa, Helena – oddana bratu Parysa… Tragiczne losy Trojanek potęguje odczucie bezwzględności bestialstwa wojny i zepchnięcie kobiet na dno ludzkiej egzystencji.
Wspaniały zespół aktorów Teatru Pieśń Kozła (Anna Grycan, Monika Łopuszyńska, Urszula Milewska, Hanna Sosnowska, Magdalena Szczerbowska, Volodymyr Andrushchak, Mikołaj Bońkowski, Marek Belko, Paweł Frasz i Łukasz Wójcik) pozostający na scenie przez cały czas trwania spektaklu wraz z muzyką skomponowaną przez Macieja Rychłego, scenografią autorstwa Roberta Florczaka i kostiumami stworzonymi przez Alicję Grucę składają się na sukces „Wojownika”. Pomyślność i fortuna wyraźnie sprzyja inscenizacji dramatu Alicji Bral, a jego aktualność przeszywa widzów do trzewi, nie tylko tych siedzących w pierwszych rzędach, którzy po przyjściu do domu zdrapują ostrym nożem jabłkowy miąższ z nogawek spodni, ale także tych siedzących znacznie dalej.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Teatr Pieśń Kozła, fot. Mateusz Bral