W książce „Zero zahamowań, czyli filolog słucha piosenek” Michał Rusinek bierze pod lupę teksty popularnych piosenek, które nuci cała Polska. Jak przystało na wytrawnego kolekcjonera pypci językowych dokonuje swoistej analizy i interpretacji utworów.

„Zero zahamowań” Michał Rusinek, Wydawnictwo Agora
Co nam mówią piosenki disco polo? Jak się śpiewa o seksie? O czym mówią piosenki serialowe? Co można znaleźć w rapie i gatunkach pokrewnych? Czym pobrzmiewają piosenki patriotyczne? O czym charczą heavy metalowcy? Co słychać w piosence popularnej? – tak zgrabnie opisuje książkę wydawca.
To, że Michał Rusinek jest najwyższej próby erudytą, literaturoznawcą nie od parady i to, że jego książki bawiąc uczą nie podlega żadnej wątpliwości. Jego najnowsza książka „Zero zahamowań” przynosi nowe doświadczenia czytelnicze. Nie podejrzewałam autora, że pod płaszczykiem analizy tekstów piosenek, zmusi mnie niejako do wysłuchania choćby kilku z przepastnej fonoteki przebojów weselnych. Bo jak inaczej w pełni czerpać przyjemność z aluzji i ciętych ripost, którymi autor puentuje rozdziały?
Na początku ogarnęła mnie dziwna ambiwalencja poznawcza. Zaskoczył mnie ogrom niedorzeczności ukryty w tekstach polskich piosenek śpiewanych w rożnych stylach muzycznych. Cóż, przyjęłam to za fakt, tym bardziej, że argumentami autor sypał jak z rękawa.

„Zero zahamowań” Michał Rusinek, Wydawnictwo Agora
Językoznawca w zwięzłej felietonowej formie zakończonej zabawną i refleksyjną puentą pochylił się nad piosenkami „Ona tańczy dla mnie” zespołu Weekend, „Szalona” grupy Boys, „Nektar z banana” Extazy, „Seks to zdrowie” Bozio Dance. Nie unikał cytowania wulgaryzmów, którymi autorzy piosenek często wzbogacali tekst wymuszając konieczną rytmizację i refreniczność. Analizował poetyckie środki stylistyczne użyte w piosenkach serialowych m.in. „Życie jest nowelą” i „M jak miłość”, a na koniec zostawił słynne frazy „sęp miłości” czy szlafrok „z kwiatów Holandii”.
Nie jestem modelowym odbiorcą disco polo, rapu czy heavy metalu. Jestem tych gatunków ofiarą, by tak rzec, przypadkową. W tej książce staram się pokazać, co się dzieje, jeśli teksty tych utworów trafią w niepowołane, czyli moje, uszy. Uszy kogoś, kto stara się zrozumieć, o co w nich (tekstach, nie uszach) chodzi.- przyznaje pisarz, co wiele tłumaczy.
„Zero zahamowań” Michała Rusinka to zabawna książka do czytania bez skrępowania.
oprac. i foto: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Agora.