Katarzyna Dąbrowska przyjechała do Wrocławia z zespołem, a może zespół czekał na nią we Wrocławiu, tego nie wiem, ale na pewno była, śpiewała, opowiadała… Jej recital był ciekawą propozycją dla spragnionych teatralno- koncertowych emocji.
Tego wieczoru na niedużej scenie w Firleju zmieścił się czteroosobowy zespół. Katarzyna Dąbrowska – śpiewała, opowiadała i wyglądała, Wojciech Gumiński szarpał kontrabas i gitarę basową, Marcin Słomiński siedział za perkusją, Urszula Borkowska grała na pianinie i była odpowiedzialna za aranżacje utworów. Scenariusz programu wymyśliła Magdalena Smalara, widziana jakiś czas temu we Wrocławiu w spektaklu muzycznym z poezją Wisławy Szymborskiej „100 minut dla urody” (o którym pisaliśmy na łamach PIK-a). Tym razem trzynaście utworów śpiewanych niegdyś przez Danutę Rinn stało się pretekstem do snucia rozważań o miłości i różnym charakterze randek.
Skąd wziąć potencjalnych partnerów i partnerki? Dokąd iść na randkę, w co się ubrać, co jeść? Jak o związek dbać, jak go utrzymać? Jak przyjmować komplementy i jak rozstać się z nierokowanymi partnerami za pomocą dedykowanej poezji – to wszystko i dużo więcej działo się między piosenkami, jak zapowiadano w programie wydarzenia. „Nowe hasło dnia całujmy się/Póki taniec trwa całujmy się”, „Gdzie ci mężczyźni…”, „I tak żyję polska baba/ W tym przeciągu tysiąc lat”, „ Jerzy Jerzy/ Już mi na tobie nie zależy”, „Jutro zmieni się ja wiem/ Noc łagodnie leczy snem”, „Nie mam woli do zamęścia/ U mnie nie szukajcie szczęścia”, „Więc na tobołku siedzę swym przed wielkim megafonem/ I słucham, co tam charczy w nim, nim będzie objawione” – słychać było chóralne wtórowanie artystce z widowni.
Katarzyna Dąbrowska – aktorka i wokalistka znana m.in. z serialu „Na dobre i na złe” na kameralnej scenie Firleja stworzyła coś na podobieństwo monodramu. Jej zapowiedzi utworów, refleksje z nimi związane, anegdoty, żarty szczelnie wypełniały długie chwile między piosenkami. Rozmowy z widzami, oczekiwanie na dopowiedz, pytania, przemyślenia, wspomnienia o autorach śpiewanych utworów … wybijały odbiorców piosenek z ich rytmu i nastrojowości proponując wejście w gawędziarską atmosferę spotkania. Opowieści i to wszystko, co działo się pomiędzy utworami okazało się równie ważne jak piosenki, których dla mnie, niestety, było za mało.
Katarzyna Dąbrowska w wersji śpiewającej aktorki jest znakomita, cudownie się jej słucha, niski tembr głosu i wielość emocji przekazywanych w jednym kilkuminutowym utworze daje widzowi dużą satysfakcję i przyjemność ze spotkania z artystką, dlatego mówienie zamieniłabym na śpiewanie. Ale nie ja byłam reżyserką wieczoru, i całe szczęście, bo pewnie teraz zbierałabym resztki pomidorów wplątane we włosy, którymi obrzuciliby mnie wszyscy oklaskujący artystów na stojąco. Już słyszę, jak tłumaczą mi, że przecież „13 randek DaNuty. Rinn piosenki o miłości” to tytuł, który zobowiązuje do zbudowania dramaturgii spotkania trochę innymi środkami niż klasyczny koncert, czy recital. Zatem zgoda, dosyć malkontenctwa.
„13 randek DaNuty. Rinn piosenki o miłości” to program muzyczno- teatralno- żartobliwy, który dobrze wpisuje się w potrzebę odganiania jesiennej melancholii.
Oprac. i fot. Do