„Król Lew” w wersji studenckiej, spektakl przygotowany przez adeptów sztuki teatralnej pod opieką Anny Makowskiej- Kowalczyk i Grzegorza Mazonia, to majstersztyk gry aktorskiej marionetką. Słynny film o władcy afrykańskiej sawanny w Sali AST przy ul. Braniborskiej zyskał kształt musicalu. Piosenki śpiewane na żywo i muzyka grana na oczach widzów niesie przedstawienie na energetyczne wyżyny. Fakt, że studenci nie są wybitnymi piosenkarzami nie ma w tym wypadku żadnego znaczenia, bo na scenie jest Grzegorz Mazoń, który muzycznie dopieszcza każdą frazę i daje szansę na dowcipne ogrywanie siebie przez postaci wychodzące co jakiś czas ze swoich ról, żeby zdystansować i rozweselić widzów.
Tak oryginalnej i współczesnej jednocześnie animacji marionetką dawno nie widziałam. Pokora wobec lalki towarzyszy zdystansowaniu wobec niej. Wykorzystywanie drewnianej lalki w precyzyjny sposób w jednej scenie, szybko zmienia się w zmielenie jej w wióry, pełną identyfikację animatora z marionetką przenika celowe odrzucenie jej i sponiewieranie w drugiej scenie. Widzowie atakowani są ciekawymi pomysłami i dobrze opowiedzianą historią. Są też tańce i piosenki. Jak na musical studencki to dużo więcej niż trzeba.
W spektaklu występują, świetnie skontrastowani i obsadzeni w rolach: Aleksandra Brożyna – młody Simba, Katarzyna Gawenda – Zazu, Rafiki, Gabriela Gola – Nala, Nina Janiak – hiena Shenzi, Katarzyna Lewandowska – hiena Banzai, Gabriela Szymczak – Skaza, Michał Remiszewski – Mufasa, Pumbą, Adrian Wiśniewski – hiena Ed, Timon, Szymon Stęchły – dorosły Simba.
oprac. do.
foto: do i jo