Dlaczego zrywamy się w środku nocy na równe nogi, jedziemy do klubu Vertigo na Oławskiej i słuchamy na stojąco piosenek, które znamy na pamięć? Bo w Vertigo występuje Justyna Szafran. Ostatnio, Bogusław Sobczuk- wybitny znawca gatunku, podzielił się z widzami cyklu „Przed premierą” definicją piosenki artystycznej, która jak ulał pasuje do Szafranowych interpretacji. I właśnie… Justyna jest osobą, która z każdej, po raz setny czy tysięczny, śpiewanej przez siebie piosenki, stwarza twór artystyczny, czyli taki, który oprócz sensu zawartego w słowach i piękna zamkniętego w muzyce daje utworowi nowe życie, nowe fenomenalne wykonanie.
Justyna Szafran – ostatnio widziana na Dużej Scenie Capitolu w monstrualnym stroju w pyry jako babka Oskara z „Blaszanego bębenka” i namawiała do kupienia śledzi i jajek, wyrwała się na chwilę z roli w znakomitym musicalu Wojciecha Kościelniaka, żeby wystąpić jako pieśniarka w klubie jazzowym Vertigo. Pretekstem do koncertu była 76 edycja Antykabaretu „Dobry wieczór we Wrocławiu”. Marek Kocot – niezastąpiony gospodarz wieczoru, zapowiadał:
Kochani, Drodzy, Przezacni, Wspaniali!
Kiedy powstawał Antykabaret Dobry Wieczór we Wrocławiu marzyłem o tym, żeby te nasze wygłupy nie przepadały. Marzyłem o tym, żeby z naszych spotkań pozostało coś więcej. Teraz jest szansa. Od października 2018 roku zaczynamy akcję ANTYKABARET PLUS. W każdą sobotę, kiedy wypada trzynasty dzień miesiąca, nie kończymy zawczasu. Dodajemy trzecią, najważniejszą część – RECITAL. Doczekaliśmy się. Justyna Szafran w Wielkim Wymiarze.
ARTYŚCI KTÓRZY TWORZĄ ANTYKABARET MAJĄ JUŻ NA TYLE BOGATE DOSSIER, BY GRAĆ OSOBNE RECITALE. ZASŁUGUJĄ NA OSOBNE, GWIAZDORSKIE SHOW.
DLATEGO najbliższy Antykabaret w Vertigo Jazz&Restaurant Club nie skończy się tak szybko. Nasza Ukochana, Pierwsza Alabastrowa Dama Piosenki we Wrocławiu wystąpi osobno. Nastawcie się na autorskie show. 13 października 2018, godzina – mniej więcej – 22:30
Bądźcie z nami.
Informacja opublikowana w sieci przyniosła efekt ponad 100% frekwencji w klubie i nocno- poranne powroty do domów. Nie wiem, na ile to zasługa Marka Kocota, a na ile Justyny Szafran, bo sobotni program Antykabaretu oglądałam w wersji skróconej. Profesor Bogusław Bednarek analizujący poetyckie teksty widzów wraz ze Ściborem Szpakiem bawili publiczność nie tylko o polonistycznej proweniencji. Marek Kocot dorzucał swoje przemyślenia i wyszła z tego znakomita analiza dzieła literackiego, której nie powstydziłby się żaden filolog. „Jeszcze się tam żagiel bieli” zaśpiewał Adrian Kąca – niezapomniany „Ślepiec” z „Frankensteina”, a po przerwie technicznej na scenę wpadła gawędziarsko usposobiona Justyna Szafran. Jak to bywa w jej zwyczaju scenicznym, opowiadała anegdoty, zapowiadała piosenki, śpiewała, płakała, piła, tańczyła, robiła rowerek i przewroty. Nie bez przyczyny Marek Kocot określił artystkę jako największą skandalistkę Antykabaretu, wspaniałą aktorkę Capitolu i zaprosił w podróż po emocjach. Ale to wszystko nic. Bo sposób w jaki prowadziła ona słuchaczy wyboistą drogą podmiotów literackich swoich piosenkowych postaci był kongenialny- jak mógłby powiedzieć profesor Bednarek, gdyby jeszcze był na scenie.
Justyna Szafran interpretowała piosenki znane z płyty „Łagodna” i utwory z repertuaru Edith Piaf. Stojący wrastali w dywan, a siedzący przy stolikach przestawali rozmawiać i przełykać. Nawet oddychali jakby dyskretniej. Siła sceniczna Damy Piosenki okazała się tak silna, że nawet wolniejsze tempo piosenek, które nabijali na kontrabasie, premierowo – Wojciech Bergander i na fortepianie – Rafał Karasiewicz nie było w stanie uśpić starych i nowych bywalców Antykabaretu. Brawurowo zabrzmiały m.in. „Nie dorosłam do swych lat” (sł. i muz. S. Staszewski), „Tłum” i „Brawo” ( piosenki E. Piaf w polskim tłumaczeniu), „Cyganeria” (z repertuaru Aznavoura, tł. J. Menel), „Dante” (sł. J. Kurowski, muz. A. Brzeziński), „Taxi” ( sł. Sz. Mucha, muz. L. Możdżer), „Sonet 116” (sł. Szekspir, tł. St. Barańczak, muz. P. Dampc), „Miasteczko cud” (sł. A. Osiecka, muz. J. Satanowski), „Panna Marianna gra na mandolinie” z choreografią ( sł. M. Hemara).
O tym, ze Szafran i miłość komponują się fantastycznie pisaliśmy na łamach PIK-a (Szafran i miłość komponują się fantastycznie!). Po sobotnim „Antykabarecie plus” możemy dodać, że najdroższa na świecie, rdzawo – złota, przyprawa, która służy nie tylko do urozmaicania dań, ale także do barwienia tkanin, leczenia wielu chorób, uśmierzania bólu i nazywa się nazwiskiem Justyny z czasem wietrzeje, szczególnie niewłaściwie przechowywana, a Justyna Szafran nic nie traci ze swej szlachetności brzmienia, nawet, gdy śpiewa do widowni zgromadzonej w towarzyskich, szklano – porcelanowych okolicznościach dźwiękowych klubu.
Atykabaret „Dobry wieczór we Wrocławiu” to artystyczne przedsięwzięcie firmowane przez Marka Kocota – aktora, dramaturga, reżysera teatralnego, współautora scenariusza i tekstów piosenek do „Trzech muszkieterów” wystawianych z sukcesem w Capitolu. Sprawca i gospodarz zaprasza cyklicznie osobowości Wrocławia do udziału w improwizacyjnym programie, który prowadzi, komentuje i zapowiada, to taki Piotr Skrzynecki Wrocławia tylko bez Piwnicy, za to z gościnnym klasztorem lub klubem jazzowym. Strzela inteligentnym, zabawnym, czasem zaczepnym słowem, prowadzi kulturalne dialogi z zaproszonymi artystami i jest głosem, którego nie widać, a z którym można porozmawiać, jak to robiła Justyna Szafran podczas swojego znakomitego recitalu.
Kto jeszcze nie był niech żałuje, a kto był – wraca. Kto chce pójść, niech wcześniej kupi bilet, bo może się okazać, że zabraknie miejsca. Kolejny „Antykabaret” w wersji plus z recitalem gwiazdy odbędzie się w jakąś sobotę, kiedy wypadnie trzynasty dzień miesiąca. Bądźmy czujni w okolicach kwietnia, bo warto.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk