Najnowsza premiera Wrocławskiego Teatru Współczesnego elektryzuje i wciąga widza do świata przedstawionego w niewielkiej przestrzeni Sceny na Strychu w sposób rewelacyjny. Można pośpiewać, potańczyć, powspominać…
Na początek kilka słów od twórców
Spektakl „Wyskubki” w reżyserii Pawła Kamzy z muzyką na żywo w wykonaniu Aleksandra Brzezińskiego powstał na podstawie wierszy i fragmentów opowiadań Tadeusza Różewicza. Na partyturę „Wyskubków” składają się przede wszystkim wiersze i fragmenty opowiadań Tadeusza Różewicza (m.in. z tomów: Matka odchodzi, Kup kota w worku, Pięć poematów, Echa leśne i Poemat otwarty). To spektakl, w którym zaciera się podział na aktorów i widzów.
Słychać w nim muzykę ludową zaaranżowaną w nowoczesny sposób. „Użyłem w niej m.in. syntezatorów i sampli, gram też na instrumencie, który nazwa się keytar – to połączenie syntezatora i gitary. Wykorzystałem trochę muzyki techno i dubstepu, ale będą też: blues, tango, walc i oberki” – mówił Aleksander Brzeziński przed premierą.
Scenografka- Iza Kolka inspirowała się naturą – czterema porami roku i żywiołami: ognia, ziemi, powietrza oraz wody. „Czuję się jak tkaczka, która tworzyła scenografię z gotowych i używanych już wcześniej przedmiotów – mówiła Iza Kolka. Scenografia do Wyskubków została wykonana z recyklingu – ze starych garnków i książek. „Chciałam nadać im nowe życie, używając ich w nieoczywisty sposób” – wyjaśniła. Przerobiła też stroje, które od lat zalegały w teatralnych magazynach.
„Wyskubki są próbą poszukiwania w poezji i prozie Tadeusza Różewicza śladów Gabrielowa – wsi, z której pochodzi jego rodzina” – wyjaśnił Paweł Kamza, reżyser a zarazem adaptator. Na twórczość Tadeusza Różewicza najczęściej patrzy się z perspektywy Awangardy, tymczasem twórcy spektaklu szukają w niej nawiązań do tradycji ludowej. „W jego utworach są ślady liryki ludowej i wykorzystujemy je – stały się naszymi piosenkami” – podkreślił Paweł Kamza. Zwraca też uwagę na to, że Tadeusz Różewicz był niezwykle świadomym poetą, który grał z tradycjami. „Grał, czyli rozmawiał z największymi filozofami, malarzami, poetami; z jednej strony z tradycją sztuki wysokiej, a z drugiej – z kulturą masową. Prowadził też bardzo intymną, skrywaną rozmowę z kulturą czasu niewinności, czyli z kulturą ludową. Liryka ludowa, nawet w intymnych wyznaniach, nie jest retoryczna, abstrakcyjna – zawsze jest konkretna. To działanie. U Różewicza jest podobnie” – zapewniał reżyser.
„Zapraszamy widzów na Wyskubki, czyli wspólne skubanie, gadanie, śpiewanie i tańczenie. Opowiemy historię naszych bohaterów i mamy nadzieję, że publiczność podzielili się z nami swoimi historiami o powtarzaniu czasu” – powiedział przed premierą Paweł Kamza.
Po premierze
Widzowie siedzą przy stołach i skubią pierze, czyli drą szary papier (oczywiście drą go tylko w tych momentach, kiedy nie gra muzyka). Żeby nie zakłócić – znakomicie, wielogłosowo śpiewanych przez aktorów WTW- pieśni i przyśpiewek darcie odbywa się regulaminowo, wedle zasady- jak słyszysz muzykę to nie drzesz. Właściwego zachowania uczymy się na początku spektaklu, upominani gwarowo i dowcipnie przez Florentynę – babkę (w tej roli znakomity Miłosz Pietruski). Zresztą wszystkie kreacje aktorskie są znakomite – aktorzy wyśmienicie: śpiewają, improwizują i wcielają się w swoje role.
Na tych samych stołach, na których przybywa karteczek papieru (rwane pierze) leżą wydarte z notesu karki papieru z tekstem przyśpiewki o zimie, którą wspólnie z aktorami intonujemy na końcu i na początku przedstawienio-obrzędo-spotkania.
Uczestniczymy w czymś wyjątkowym, dawno niespotykanym we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, przypominającym spotkanie z balladą na wysokim poziomie artystycznym, ze scenografią, którą wychodzący po spektaklu widzowie namiętnie i z podziwem fotografują. Emaliowane garnki tworzą kolumny, portal wejściowy uformowany jest z książek, poroże zrobione z szarego papieru…- scenografia ujmuje prostotą i pomysłowością. Przywołuje wspomnienia i staje się na naszych oczach równoprawnym bohaterem historii.
Muzyka, aż domaga się rejestracji i wydania w formie np. nośnika CD. Melodii, pieśni, przyśpiewek mógłby słuchać wtedy widz „Wyskubki” w domu i podśpiewywać z rodziną.
Bohaterowie prowadzą widzów przez obrzędy wigilijne, bożonarodzeniowe, magiczne, ślubne i pogrzebowe. Uczestniczymy w cykliczności pór i zdarzeń, podlegamy tym samym przemianom, jakim poddawani byli nasi przodkowie.
„Wyskubki” to znakomity międzypokoleniowy spektakl. Dziadkowie będą zauroczeni, ojcowie i matki przypomną sobie swoje źródła, młodzież pozna przeszłość. Idźcie, bo warto. WTW wyskubał perełkę.
Realizatorzy:
adaptacja i reżyseria Paweł Kamza
scenografia i kostiumy Iza Kolka
muzyka Aleksander Brzeziński
choreografia Adrian Rzetelski
inspicjentka Justyna Bartman-Jaskuła
realizacja światła Jacek Mieczkowski
realizacja dźwięku Krzysztof Pietrzykowski
Obsada:
Florentyna, babka, bywa babko-wróblem Miłosz Pietruski
Stanisława, córka Florentyny, zwana ciotką, kochał się w niej czternastoletni chłopiec Zina Kerste
Stefania, córka Florentyny, zwana matką, oszczędzała i oszczędzała, kwaśnicy nie dawała Anna Błaut
Janka, córka Florentyny, zwana chrzestną, wyszła w sukni w groszki za aniołem Dominika Probachta
Julka, córka Stefanii, zwana młodą, kochała się w partyzantach, chociaż wojny nie pamiętała Ewa Niemotko
Matusek, który gapił się na samoloty Krzysztof Boczkowski
oraz Aleksander Brzeziński (muzyka na żywo)
tekst: do
fot. organizatorów|Filip Wierzbicki