Przed nami trzy spektakle plenerowe „Traviaty” Verdiego w reżyserii Grażyny Szapołowskiej. 28, 29 i 30 czerwca rozpoczną się one o godz.20.30. Pozostały ostatnie bilety w kasach Opery Wrocławskiej.
Opera Wrocławska od ponad 20 lat organizuje pełne scenicznego rozmachu i artystycznej maestrii widowiska operowe. Pierwsze z nich – „Aida” Giuseppe Verdiego – odbyło się w roku 1997. Od tamtego czasu największe dzieła operowe zagościły w przestrzeniach dotąd niespotykanych. Romantyczni bohaterowie znaleźli swe miejsca m.in. w Hali Ludowej, Dachu Galerii Dominikańskiej, Kościele św. Marii Magdaleny, Wzgórzu Partyzantów, czy na rzece Odrze. W tym roku, po raz drugi superwidowisko odbędzie się na tyłach gmachu Opery Wrocławskiej. Dotychczas odbyły się 40 realizacje, obecna jest 41.
Tegoroczne superwidowisko to ukłon w kierunku opery włoskiej. Prace produkcyjno-organizacyjne trwały przez 6 miesięcy, a zaangażowanych w nie było 400 osób. Sam spektakl będzie obsługiwany przez ponad stuosobowy zespół Opery Wrocławskiej i pracowników zewnętrznych. Centralnym elementem dekoracji jest ponad trzydziestometrowa rzeźba Fortuny, która w najwyższym punkcie ma 6,5 m wysokości. Aby zapewnić jak najlepsze warunki wizualne, podczas spektaklu będzie użytych ponad 150 różnych urządzeń oświetlających, a także specjalny kierunkowy system nagłaśniający, który zapewni równomierne pokrycie dźwiękiem widowni, przygotowanej na przyjęcie każdego wieczoru 2200 widzów.
Podczas wtorkowego spotkania realizatorzy pokazali nam scenę od zaplecza. Poczuliśmy spiekotę, której doświadczają śpiewacy podczas prób.
Dramaty ludzi będziemy rozwiązywać w kasynie. – Czy prawdziwe uczucie miłości jesteśmy w stanie zatrzymać? Jak żyć w coraz bardziej drapieżnym świecie? – pyta reżyserka.
Violetta (w tej roli Renata Vari) podkreśla różnorodność śpiewu swojej postaci w każdym z aktów. Koloratura, dramatyzm i lekkość wykonawcza będzie towarzyszyć także Alfredowi, w tej roli – Łukasz Gaj.
Wyzwaniem technicznym dla realizatorów był olbrzymi rozmiar sceny i jej trzypoziomowość.
Główni realizatorzy superwidowska to Grażyna Szapołowska (reżyser), Simone Valeri (dyrygent), Ewa Kochańska (scenografia i kostiumy), Karol Urbański (chorografia, ruch sceniczny), Tomasz Filipiak (reżyseria świateł), Piotr Maruszak (projekcje multmedialne), Anna Grabowska- Borys (kierownictwo chóru).
W gronie wykonawców znajdują się Renata Vari, Anna Lichorowicz (Violetta), Dawid Banos, Łukasz Gaj (Alfred), Adam Kruszewski, Jacek Jaskuła (Giorgio Germont). A także Aleksandra Opała, Jadwiga Postrożna, Dorota Dutkowska, Katarzyna Haras-Kruczek. Chór Opery Wrocławskiej został zasilony przed Chór Politechniki Wrocławskiej, a także Chór „Ars Cantandi” Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
Od piątku do niedzieli pl. Wolności zabrzmi Verdim. „Traviatę” będą mogli słyszeć także melomani, dla których zabraknie biletów i miejsc siedzących na terenie ogrodzonym, bo siła muzyki w plenerze będzie swobodnie przekraczać barierki okalające widownię.
oprac. i foto: Dorot Olearczyk
We wtorek piszczałki organowe zabrzmiały w centrum Wrocławia. Pikieta miała wymiar kulturalny i nikt nie ucierpiał w wyniku jej przebiegu. Entuzjazm udzielił się wrocławianom i turystom, przedstawicielom władz i melomanom, starszym i młodszym. Radosny, gwiżdżący pochód przeszedł z placu Teatralnego w kierunku placu Wolności mijając gmach Opery Wrocławskiej, scenę plenerową, na której rozpoczynała się próba do superwidowiska „Traviaty” Verdiego w reżyserii Grażyny Szapołowskiej i dotarł do Narodowego Forum Muzyki, gdzie na scenie w Sali Głównej złożono przeniesione piszczałki.
Potem swoje zadowolenie z faktu, że już w kwietniu będziemy mogli usłyszeć dźwięki organowe w Sali Głównej NFM wyraził dyrektor instytucji – Andrzej Kosendiak oraz organmistrz i wykonawca- Philipp Klais.
Wszyscy mogli złożyć podpis na najbardziej okazałej części drewnianej powstającego w pracowni w Bonn instrumentu.
Warto dodać, że Firma Orgelbau Klais została stworzona przez Johannesa Klaisa w 1882 r. w Bonn. Zajmuje się nie tylko budową nowych organów, lecz także odtwarzaniem i restaurowaniem starszych instrumentów. Od samego początku firma jest zarządzana przez przedstawicieli kolejnych pokoleń z rodziny Klais: Hansa Klaisa (1918–1965), Hansa Gerda Klaisa (1957–1995), Philippa Klaisa (od 1995 r.).
Philipp Klais, prawnuk założyciela, dorastał, obserwując pracę w warsztacie organmistrzowskim. Studiował między innymi w Alzacji i w Niemczech. Zanim przejął firmę w 1995 r., przez kilka lat ściśle współpracował z ojcem. Jego świeże pomysły łączą się z długoletnią praktyką i doświadczeniem. Wśród niektórych jego realizacji znajdziemy organy w kościołach: Kölner Dom (Kolonia), Hauptkirche Sankt Michaelis (Hamburg), Catedral-Basílica de Nuestra Señora del Pilar (Saragossa), Schlosskirche (Bonn), Elisabethkirche (Marburg), czy St. Stephan (Moguncja).
Poza tym, następujące sale koncertowe cieszą się z efektów jego pracy. Są to: Symphony Hall (Birmingham), Centro Cultural Néstor Kirchner (Buenos Aires), Moscow International Performing Arts Centre (Moskwa), Esplanade – Theatres on the Bay (Singapur), National Center for the Performing Arts – (Chinese National Grand Theatre) – (Pekin), Overture Center for the Arts (Madison), Multifunctional Concert and Theatre Center „Ugra Classic” (Khanty-Mansiysk), Malaysian Petronas Philharmonic Hall (Kuala Lumpur), Royal Opera House (Maskat), Voxman Music Building (Iowa City), Elbphilharmonie (Hamburg).
Opis instrumentu
Organy Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu będą dziełem wybitnym, na trwałe wpisującym się w historię Wrocławia, Dolnego Śląska, Polski, Europy i świata. Zaprojektowane i wykonane przez renomowaną firmę organmistrzowską Orgelbau Klais z Bonn, dopełnią całości wyposażenia przepięknej sali koncertowej i swoim królewskim brzmieniem jeszcze bardziej podkreślą jej walory akustyczne. Organy będą posiadały 4700 piszczałek – w tym 312 drewnianych (pozostałe zostaną wykonane z różnych stopów cyny) – z których najmniejsza będzie miała zaledwie kilka milimetrów, a najdłuższa ponad 10 metrów. Zakres dźwięków, jakie będą mogły one z siebie wydać, zmieści się w przedziale 16–18 000 Hz. Instrument będzie posiadał 80 głosów (barw) rozmieszczonych w pięciu niezależnych sekcjach – czterech manuałach i pedale. Oprócz podstawowych głosów organowych (pryncypałów, fletów, smyczków, mikstur i głosów językowych) znajdą się w nim też tzw. głosy wysokociśnieniowe oraz perkusyjne (dzwony, celesta, ksylofon). Stylistyka brzmieniowa instrumentu będzie oscylowała wokół francuskich organów symfonicznych przełomu XIX i XX w., jednak część głosów zostanie zintonowana na wzór niemieckiego romantyzmu, co pozwoli na wykonywanie wszechstronnej literatury organowej, zarówno solowej, jak i z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej. Organy zostaną wyposażone w dwa niezależne stoły gry: mechaniczny, który będzie się znajdował bezpośrednio przy instrumencie, oraz mobilny (elektryczny), który będzie mógł być dowolnie usytuowany na estradzie (co ma znaczenie przy współpracy organisty z orkiestrą). Ponadto w organach zostanie zainstalowany sekwencer pamięci umożliwiający zapisanie 100 tys. tzw. banków rejestracji.
Organy będą miały szerokość 9 metrów, wysokość 14 metrów, głębokość 4,5 metra, wagę około 30 ton, instrument będzie budowany około 30 tysięcy godzin przez 45 budowniczych. Ich budowa jest finansowana w 85% z funduszy UE.
oprac. i foto: Dorota Olearczyk
W poniedziałek, 24 czerwca o g. 19, odbył się wernisaż otwierający pierwszą retrospektywną i monograficzną wystawę twórcy polskiego desingu Jerzego Słuczan- Orkusza. Po zaprojektowane przez niego szkła przed sklepami w czasach PRL-u ustawiały się kolejki.
Na wystawie pokazane zostały m.in. wymyślne szklane dzbany, amfory, kielichy, wazoniki ze szklanymi kokardkami, zestawy czarnych i białych naczyń dekorowanych spiralną nitką i inne obiekty szklane, które zdobiły polskie wnętrza w latach 70., 80. i 90. XX w.
Podczas spotkania z dziennikarzami Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu, wspomniał o wrocławskim okresie życia Jerzego Słuczan- Orkusza. Zapowiedział, że wystawa dotyczy sztuki użytkowej.
Barbara Banaś- kuratorka wystawy- podkreśliła przebogate spektrum ekspozycyjne. Spienione masy przypominające szlachetne kamienie to jedynie niektóre z technik stosowanych przez artystę, który studia szkła ukończył we Wrocławiu w 1953 roku.
Na wystawie pokazane zostaną prace projektanta pochodzące ze zbiorów własnych Muzeum Narodowego we Wrocławiu i kolekcji krakowskiego Centrum Szkła i Ceramiki Lipowa 3 (działającego w ramach Sieci Badawczej ŁUKASIEWICZ – Instytutu Ceramiki i Materiałów Budowlanych, Oddziału Szkła i Materiałów Budowlanych w Krakowie).
Wydarzeniu towarzyszy katalog, który przygotowały historyczki sztuki od lat specjalizujące się w historii polskiego designu: dr Barbara Banaś, kustosz Działu Szkła i Ceramiki Muzeum Narodowego we Wrocławiu, i Aleksandra Skorek, kierownik Centrum Szkła i Ceramiki w Krakowie. Wydawnictwo ma charakter popularno-naukowy z atrakcyjną częścią albumową prezentującą kolorowe szkła Słuczan-Orkusza, jak i inne jego realizacje, m.in. projekty różnego typu lamp.
Wystawa czasowa „W pogoni za kolorem. Szkła Jerzego Słuczan-Orkusza” dostępna będzie dla zwiedzających od 25.06 do 22.09.2019 r.
oprac. i foto: Dorota Olearczyk
W piątek, 21 czerwca, dokonano uroczystego przekazania obrazu „Historia Apolla i Dafne” Abrahama Bloemaerta Muzeum Narodowemu we Wrocławiu.
Resort kultury odzyskał cenny szesnastowieczny obraz z przedwojennej wrocławskiej kolekcji. Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin podkreślił, że to pierwszy przypadek w historii, kiedy dzieło sztuki będące polską stratą wojenną zostało odzyskane w wyniku wygranego procesu cywilnego.
– Powrót obiektu do macierzystych zbiorów to często efekt pracy i zaangażowania wielu osób. Chciałbym bardzo serdecznie podziękować panu dyrektorowi Piotrowi Oszczanowskiemu, który zaalarmował resort o tej sprawie i przyczynił się do odnalezienia wielu innych wrocławskich strat wojennych – powiedział Jarosław Sellin, zwracając się do dyrektora Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
Jak podają źródła muzealne:
„Obraz Abrahama Bloemaerta do wybuchu II wojny światowej znajdował się w zbiorach Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Podarowany został wrocławskiej Komisji do Spraw Muzeum i Akademii w 1874 r. przez radcę Kerna. Warunkiem donatora było przekazanie obrazu planowanemu muzeum sztuki, co nastąpiło w 1877 r. Przez kolejnych 65 lat był chlubą kolekcji malarstwa europejskiego muzeum. W czerwcu 1942 r. został wraz z pozostałymi zbiorami zabezpieczony w składnicy muzealnej w kościele klasztornym oo. Cystersów w Kamieńcu Ząbkowickim, gdzie szczęśliwie przetrwał wojnę. Znajdował się w tym miejscu do końca 1945 r. Wówczas część zbiorów uległa rozproszeniu, zniszczeniu lub została zrabowana przez Armię Czerwoną, inne dzieła padły ofiarą kradzieży. Losy zabytku pozostawały nieznane do 2009 r., kiedy to obraz został zaoferowany do zakupu Muzeum Narodowemu we Wrocławiu. Negocjacje z ówczesną posiadaczką obiektu nie przyniosły rezultatu. Resort kultury skierował więc sprawę na drogę sądową, którą w tym roku udało się szczęśliwie zakończyć. To pierwszy wygrany proces cywilny o dzieło sztuki będące polską stratą wojenną”.
Od dziś – dzieło sztandarowe dla całego niderlandzkiego późnego manieryzmu – możemy podziwiać na drugim piętrze Muzeum Narodowego.
oprac. Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk
„Życie średniowiecznej kobiety” to kolejna książka wybitnych badaczy, których publikacje inspirowały Georga R.R. Martina przy tworzeniu „Pieśni lodu i ognia”. Jest to lektura obowiązkowa dla jego fanów oraz miłośników historii średniowiecza. Powstała na podstawie badań naukowych, a liczne przypisy, obszerna bibliografia, źródła ilustracji oraz indeks osobowy, zmieszczone na końcu obszernej publikacji, są tego dowodem.

„Życie średniowiecznej kobiety” Frances Gies, Joseph Gies
Kobieta w roli matki, szlachcianki, chłopki, żony, kochanki, królowej, służącej, mniszki, morderczyni…- to niektóre aspekty poruszane przez autorów interesującej podróży śladami średniowiecznych niewiast i bestii.
Układy, decyzje polityczne, dworskie intrygi, śluby czystości, walka o władzę i kobiece ambicje przeplatają się z opisem codzienności w wiekach średnich.
Autorzy piszą o kobietach, które musiały walczyć o swoje prawa, dbać o ognisko domowe, a na temat ich ciała najwięcej do powiedzenia mieli… księża. Cały obszerny rozdział poświęcają zawieraniu małżeństw. Jak wiadomo, miłość nie była powszechnie uznawanym motywem pobierania się. Kościół oficjalnie akceptował dwa powody: prokreację i dążenie do ograniczenia stosunków pozamałżeńskich. Kościół uznawał się także za powołany do oceniania pozycji, w jakich uprawiano seks.
Czasami wydawano za siebie dzieci w kołysce, a do skonsumowania związku dochodziło, kiedy małżonkowie osiągnęli wiek uznawany wówczas za próg dojrzałości- dwanaście lat u dziewcząt i czternaście u chłopców.
Frances Gies i Joseph Gies szczegółowo kreślą portrety m.in. Hildegardy z Bingen, Blanki Kastylijskiej, Eleonory z Montfort, Margherity Datinii, cz Margarety Paston. Dzięki wejściu w biograficzne detale pań obraz epoki staje się bogatszy i pełniejszy.
oprac. Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
W środę poznaliśmy program XXVI Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej im. Johannesa Brahmsa Non Sola Scripta. Prof. dr hab. Andrzej Chorosiński – dyrektor artystyczny festiwalu Non Sola Scripta, prof. dr hab. Adam Jezierski – JM Rektor Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Dyrektor Generalny Strefy Kultury Wrocław – Krzysztof Maj zaprosili na szczególną edycję festiwalu, bo wchodzącego w nową erę w tytule z Johanesem Brahmsem.
Wydarzeniu nie brakuje sławy i rutyny, jak zabawnie parafrazuje wiersz Wisławy Szymborskiej dyrektor artystyczny. W tym roku szczególnie zapraszam na pierwszy koncert, bo jak ktoś przyjdzie na pierwszy, to kolejnych już nie opuści- zapewnia Andrzej Chorosiński.
Non Sola Scripta to seria koncertów o wyjątkowej formule programowej. Wrocławski festiwal to jedyne wydarzenie organowe w kraju, którego założeniem jest łączenie organowej klasyki z muzyką improwizowaną, także w wykonaniu wirtuozów innych instrumentów. Koncerty odbywają się w letnie niedzielne wieczory w przepięknych wnętrzach Kolegiaty Świętego Krzyża i św. Bartłomieja na Ostrowie Tumskim.
W tym roku festiwal Non Sola Scripta wchodzi w drugie ćwierćwiecze istnienia – 26. edycja letniego święta muzyki organowej, która rozpocznie się 7 lipca i potrwa do końca lata, przyniesie sporo nowości. Wydarzenie nie tylko zaskoczy nietypowymi połączeniami instrumentalnymi i niecodziennymi gośćmi, ale odbywać się też będzie w odświeżonej, rozszerzonej formule i pod nową nazwą.
W programie tegorocznego wydarzenia znajdujemy chorały, fanfary, utwory Johannesa Brahmsa, Karola Lipińskiego i Stanisława Moniuszki. Na specjalnym koncercie wystąpi Halina Frąckowiak, będzie można także posłuchać Włodka Pawlika i Konstantego Andrzeja Kulki. W duecie z organami zabrzmi m.in. akordeon, skrzypce, gitara, wiolonczela, trąbka i saksofon.
Zatem pozostaje nam śledzić szczegółowy program festiwalu. Bilety w cenie od 15 do 50 zł i karnety dostępne będą w sprzedaży od 24 czerwca.
oprac. Dorota Olearczyk
Dni seniora 2019 (6 września – 6 października):
Wykłady:
10.09.2019 (wtorek): Teresa Sokół, Skarbnica cymeliów – hrabiowska kolekcja starych druków i rękopisów
Z cyklu: Ossolińskie spotkania z kulturą
Godz. 12.00 / Ossolineum, ul. Szewska 37, Refektarz
Biblioteka Józefa Maksymiliana Ossolińskiego uważana była za najbardziej wszechstronny i najpełniejszy zbiór piśmiennictwa drukowanego. W klasztornych książnicach i na strychach dworów szlacheckich hrabia – wytrawnym okiem bibliofila – „łowił białe kruki”. W jego prywatnych zbiorach znalazły się najstarsze książki – inkunabuły, jednak największą grupę tworzyło piśmiennictwo staropolskie: literatura religijna, polityczna oraz piękna, w tym komplet poezji Jana Kochanowskiego. Zbiór rękopisów to w większości materiały źródłowe do historii Polski.
24.09.2019 (wtorek): Katarzyna Podolec, „Kto Was zaraził teatrem?” Kolekcja Jakuba i Lii Rotbaumów w zbiorach Ossolineum
Godz. 12.00 / Ossolineum, ul. Szewska 37, Refektarz
Próba ukazania artystycznego życia rodziny Rotbaumów – twórców związanych z Wrocławiem. Jakub Rotbaum, żydowski reżyser teatralny, 1952-1962 dyrektor Państwowych Teatrów Dramatycznych (tj. Teatru Polskiego). Jego młodsza siostra, Lia, reżyser operowy, choreograf, w sezonie 1958-1959 stały reżyser Opery we Wrocławiu. Mocą testamentu Lii Rotbaum z 1994 dokumentacja działalności artystycznej J. Rotbauma związana z kulturą polską oraz dorobek artystyczny L. Rotbaum, dotyczący reżyserii teatru operowego, zapisano Bibliotece Ossolineum, zaś dokumentacja działalności artystycznej tejże rodziny związana z kulturą żydowską trafiła do Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie.
26.09.2019 (czwartek): Wiktoria Malicka, Lwów we Wrocławiu, Wrocław we Lwowie – o lwowskich korzeniach Ossolineum i działalności we Lwowie dzisiaj
Z cyklu: Z ossolińskiej kolekcji. Tajemnice i odkrycia
Godz. 18.00 / Ossolineum, ul. Szewska 37, Refektarz
Wykład z historii ZNiO od jego początków we Lwowie: przedstawienie jak formowały się poszczególne człony Zakładu – biblioteka, wydawnictwo i muzeum i jak funkcjonowały przed wojną. Wyjaśnienie jak wyglądało przeniesienie instytucji do Wrocławia i podział jej zbiorów. A także jak dzisiaj wygląda działalność Ossolineum we Lwowie.
Warsztaty:
18.09.2019 (środa): Ty, którego pamiętam, gdy zdrowy, rumiany
Z cyklu: Muzealni pasjonaci
Godz. 13.00 / Muzeum Pana Tadeusza, Rynek 6
Na spotkaniu dowiemy się, jak dbano o zdrowie i leczono choroby na szlacheckich dworach. W części warsztatowej samodzielnie przygotujemy mieszanki ziołowe, które z pewnością przydadzą się w jesienne i zimowe wieczory.
Obowiązuje rezerwacja miejsc: [email protected] / tel. (71) 75 50 651 do 658
25.09.2019 (środa): Aldona Mikucka, Barokowe rebusy w klasztornym refektarzu – warsztaty ikonograficzne w Ossolineum
Godz. 12.00 / Ossolineum, ul. Szewska 37, Refektarz
Podczas spotkania zaprosimy uczestników do dokładnego przyjrzenia się barokowym malowidłom zdobiącym sklepienie dawnego refektarza oraz rozszyfrowania ich treści ukrytej pod postacią symboli i personifikacji. Dzięki specjalnie przygotowanym kartom zadań zajęcia będą miały charakter warsztatowy.
Obowiązuje rezerwacja miejsc: [email protected] / tel. (71) 75 50 651 do 658
fot. organizatorów
Książka oparta jest na wspomnieniach dzieci utrwalonych w różnych źródłach. Ton reportażu autorka wzbogaca elementami fabularyzacji. To fascynująca lektura, która przeraża, wzrusza i poraża puentą.

„Dzieci rewolucji przemysłowej” Katarzyna Nowak, Wydawnictwo Znak
„Dzieci rewolucji przemysłowej. Kto naprawdę zbudował współczesny świat. Prawdziwe historie” – pełny zapis tytułu z okładki książki, Katarzyna Nowak- jej autorka- umieściła na fotografii portretowej dziecka patrzącego dużymi oczami prosto w twarz czytelnika. Przybrudzona koszula i policzki, kręcone włosy i wystraszone spojrzenie… może zaraz chłopiec wejdzie do komina i wyczyści jego wąskie gardło, albo będzie zmieniał szpule nici lub uwijał się przy krosnach, a może biegał z glinianymi dzbankami między piecami rozgrzanymi do czerwoności, albo ciągnął wózek z węglem w ciemności kopalni.
Już na wstępie autorka reportażu zaznacza, że potęga Anglii zbudowana była małymi rączkami. Z perspektywy przemysłowców dzieci, a w szczególności sieroty, były doskonałym materiałem na robotników. Płaciło się im niewiele lub nic.
Bohaterami historii o dzieciach rewolucji Katarzyna Nowak uczyniła ubogie dzieciaki z XVIII i XIX wieku. One, zamiast mydła dostawały garść płatków owsianych, którymi miały się porządnie umyć, ale zjadały wszystkie, co do odrobinki, a potem szorowały się piaskiem. One, odsiadkę w więzieniu będą wspominać z przyjemnością, bo tam można się w cieple wyspać i najeść.
Chłopcy będą czyścić kominy, narażając się na śmierć.
Czasem kominy są kręte i długie i można się w nich udusić. Gorąca sadza poddusza i spada do spodni, które trzeba zrzucić. Wychodzi się wtedy nago na górę komina- czytamy w jednym z rozdziałów.
W świecie kobiet pracujących w kopalniach z gołymi biustami, dziewczynek do wszystkiego nie jest lepiej. Czytamy o szkołach dla obdartusów, w których wiktoriańscy nauczyciele biją rózgą „za wulgarność” i „za upór”. Delikwentowi, który kręcił się czy dłubał w nosie, nauczyciel zakłada kawałek drewna z wywierconymi otworami i czarną wstążką- jakby dyby, które zmuszają ucznia do zachowania przyzwoitej pozycji – wyjaśnia autorka.

„Dzieci rewolucji przemysłowej” Katarzyna Nowak, Wydawnictwo Znak
Do obowiązków służącej, oprócz całej masy innych, należało opróżnianie nocnika. Wzmianka o ciepłym czerwcu 1858 roku, kiedy to stan wody nad Tamizą obniżył się odkrywając nieczystości prowadzi do informacji o czasie Wielkiego Smrodu, który przyniósł ze sobą cholerę, dur brzuszny i inne choroby.
Zabawne spostrzeżenie autorka umieszcza w rozdziale o służących. „Aby zrozumieć czemu wiktoriańskie dzieci nie umiały się same ubrać, zabierzcie z szafy trzylatka wszystko, co ma gumkę, rzepy, suwak lub ściągacz, a elastyczne ubrania zastąpcie tymi ze sztywnego, zgrzebnego materiału, zawiązanymi na tasiemki i sznureczki”.
Wspomina też o domach dla biedoty, gdzie rozdziela się rodziny i poddaje surowej dyscyplinie.
Ukryte niewolnictwo dzieci nie skończyło się. W posłowiu czytamy o dziesięcioletnim chłopcu, który gołymi rękami wybiera kobalt z błota w kopalni w Kongo, Taaniya szyje ubrania w Bangladeszu, Jafar zbiera bawełnę w Uzbekistanie…
„Obecnie na świecie sto pięćdziesiąt milionów dzieci jest wykorzystywane do pracy najemnej, często w niewolniczych warunkach”. – podsumowuje autorka.
„Dzieci rewolucji przemysłowej” Katarzyny Nowak to intrygująca lektura, która poszerza horyzonty i uwrażliwia.
tekst: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.