W ramach WTL Child-Free we Wrocławskim Teatrze Lalek spotkaliśmy się z Kaziem z Gąbki w sobotę, żeby zdążyć jeszcze napisać jak było i polecić lub zniechęcić do niedzielnego, ostatniego spektaklu (przypominamy regułę: w sobotę- premiera, w niedzielę – pożegnane z tytułem, i tak co miesiąc). Na koniec października Anna Makowska – Kowalczyk i Grzegorz Mazoń przygotowali „Talk show – Memento mori”.
Na scenie oprócz rozbudowanego instrumentarium, już nie tylko świetnego aktora WTL-u, ale także performera muzycznego, Grzegorza Mazonia pojawił się m.in. znany z wcześniejszych odcinków neon z napisem Kazio Songe, makiety miasta, pajęczyny, nagrobek bohatera, płyta do ustawiania zniczy według koncepcji Dalego i Picassa, wysoki podest, do robienia na nim bałaganu…
Monologi, piosenki, interakcje z publicznością budowały spektakl pełen humoru, po którym zostały w widzach też refleksyjne nuty. Kazio przebierał się kilka razy, bo inscenizacja Spongowskich „Dziadów” inspirowana Mickiewiczowskim dziełem, tego wymagała. Wszędzie ciemno, wszędzie głucho, łapię się na lewe ucho – mówiliśmy chórem.
Ducha hipstera wywoływał kusząc go jarmużem, innego brał na kiełbasę i bułkę. Zapragnął poczuć ducha olimpijskiego i zaśpiewał w stroju znicza cmentarnego o turnieju szachowym, który odbywa się często na cmentarzach, pionkami są znicze. „Ustęp”, a raczej ustęp przemówił głosem Mazonia. Duch prawdziwego Polaka zaśpiewał piosenkę w stroju gołębia. Piłsudski ze swojego portretu wypuścił w stronę widowni sumiaste, gęste wąsy, zasłaniające ubytki w uzębieniu, w geście wolności i społeczno- politycznego łączenia się, a nie dzielenia.
Polacy są bohaterscy i zawsze liczą do trzech. 1,2,3… ma tu być porządek; liczę to trzech, jak nie podejdziesz to dostaniesz… Dlaczego do trzech? Bo Polski nie było na mapie świata przez 123 lata – wyjaśnia Kazio.
Ja bym chciał, żeby nie było Polski lewej- prawej, żebyśmy się lubili, żebyśmy sprzątali po swoim psie, mówili dzień dobry sąsiadom […]
Zawsze musimy być pierwsi, dlatego chciałbym, żebyśmy jako pierwsi w roku 2018 zrobili coś razem.Zaśpiewaliśmy „Last Christmas”.
Skąd Anna Makowska- Kowalczyk bierze te wszystkie pomysły? Jak nie zabraknie mi śmiałości, to zapytam przy okazji, choć pewnie mama Kazia odpowie mi rozbrajającym uśmiechem i skieruje do syna.
Kazio Sponge jest coraz lepszy, dojrzewa, rozwija się i nie traci nic ze swej błyskotliwości. Penetruje literackie i filozoficzne tematy, obchodzi dziady i „Dziady”, przebiera się coraz sprawniej, rysuje coraz lepiej, nie brudzi tak bardzo sceny i osiąga nowe rekordy czasowe, czyli mieści się w 70 minutach, a nie jak było na początku, 210 minutach. Ta ostatnia odznaka dyscypliny i profesjonalizmu scenicznego może przynieść efekt niecierpliwego oczekiwania na kolejny odcinek, żeby nacieszyć się i nasycić Kaziem do trzewi.
Cykliczne, comiesięczne spotkania z cudnie animowaną lalką, Anną Makowską- Kowalczyk i Grzegorzem Mazoniem lekarze pierwszego kontaktu powinni przepisywać na receptę, a NFZ powinien płacić za tę usługę twórcom spotkań z Kaziem jak za zaćmę lub PET. Wskazanie – 2 razy w miesiącu we Wrocławskim Teatrze Lalek, i- jak stan pacjenta się poprawi – wyjazd na spotkanie z Kaziem, jako fan, w Polskę.
Kto jeszcze nie był na „Kazio Sponge. Talk show – Memento mori” niech leci do kas, bo jak Kazio poleci w świat, to zostanie nam tylko szara szmata na niebie i recepta z promolanem do wykupienia w aptece.
Piekielnie dobre, odkrywcze „Dziady” według Kazia w Lalkach można oglądnąć jeszcze dziś, w niedzielę od godziny 19 w odcinku „Kazio Sponge. Talk show – Memento mori”.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk
Relacje ze spektakli:
„Kazio Sponge – estradowy wycieruch”
„Kazio Sponge. Talk show – wybory”