„Chamstwo” to nie tylko najnowszy spektakl Agnieszki Jakimiak i Mateusza Atmana inspirowany esejem Kacpra Pobłockiego, ale sensoryczne, niecodzienne przeżycie. Przedstawienie do zobaczenia jeszcze 31 stycznia, 1 lutego, 30 i 31 marca oraz 1 i 2 kwietnia na Scenie na Strychu we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Siedzenie na twardym i to bez oparcia nie jest w stanie przyćmić walorów „Chamstwa”.
Organiczna scenografia przyciąga wzrok, omszałe konary, po których chodzą mrówki, są na wyciągnięcie ręki. Siedzimy na pieńkach wokół ogniska. Obok nas tańczą, śpiewają, krzyczą, opowiadają, muczą, wyją… Uczestniczymy w ekspresyjnej terapii historycznej. Dwie grupy- męska (w pierwszej części spektaklu) i żeńska (w drugiej części, po 10 minutowej przerwie) przeprowadzają nas po trudnych tematach związanych przemocą w teatrze, patriarchalną strukturą polskich rodzin czy przemocą polityczną wobec kobiet.
Agnieszka Jakimiak (reżyserka), Mateusz Atman (scenarzysta spektaklu, odpowiedzialny też za scenografię, oświetlenie i video) są twórcami niezwykłego widowiska teatralnego, w którym panuje doskonały balans między traumatycznymi tematami, a dowcipną formą.
W zapowiedzi spektaklu czytamy:
– W scenografii zaprojektowanej przez Mateusza widzowie i widzki siedzą na pieńkach, otoczeni pozostałościami lasu, czują fakturę i zapach drewna, które niedawno tworzyło gęsty las. Poczucie braku ludowych narracji i zerwania więzi z przeszłością, które w książce jest opowiadane, u nas jest doświadczane, dzięki video, muzyce, ruchowej ekspresji i rezygnacji z podziału na scenę i widownię – wyjaśnia Agnieszka Jakimiak. I dodaje, że publiczność uczestniczy razem z aktorami w zbiorowym seansie terapeutycznym.
W jego trakcie będzie można usłyszeć muzykę, którą przygotowuje Kuba Ziołek. – Pracuje nad stworzeniem warstwy dźwiękowej i muzycznej, która czerpie z ludowszczyzny w nieoczywisty sposób – pozwala wydobyć ton z drewnianych pieńków albo stworzyć kanon z odgłosów uznawanych za „nieobyczajne” – mówi Agnieszka Jakimiak.
Z kolei w zaprojektowanych przez Ninę Sakowską kostiumach chodzi o przewrotną zabawę z folkiem (stąd wzięły się odwołania do słowiańskich wierzeń) oraz o przekraczanie typowej dystrybucji ról płciowych, a czasem gatunkowych.
– Dlatego w kostiumie męskim znajdziemy spódnice i elementy zwierzęce, zaś w kobiecych strojach – zabawne nawiązania do motywów kapłańskich, szamańskich i szatańskich – podkreśla reżyserka.
Zdaniem Agnieszki Jakimiak teatr może być miejscem, w którym twórcy pozwalają sobie na „histeryczny śmiech, ostrą ironię i na stworzenie chwilowej radykalnej alternatywy dla utrwalonego społecznego porządku”.
Forma teatralnej terapii, którą proponują twórcy „Chamstwa” świetnie rezonuje w aktorach i widzach tworząc jednorodne przeżycie z antropologicznym tłem. Czasy Rzeczpospolitej szlacheckiej i pańszczyźnianego chłopstwa zyskują nowe światło interpretacyjne, które Kacper Pobłocki w swoim eseju (będącym inspiracją dla twórców spektaklu) nie waha się nazwać niewolnictwem. Wciągnięci w świat przedstawiony „Chamstwa” dajemy sobie szansę na przepracowanie niełatwych tematów współuczestnicząc i obserwując aktorskie popisy Anny Kiecy, Dominiki Probachty, Jolanty Solarz-Szwed, Magdaleny Taranty, Mariusza Bąkowskiego, Rafała Cielucha, Miłosza Pietruskiego i Tomasza Taranty.
Idźcie, zobaczenie, przeżyjcie, odkryjecie coś nowego i ożywczego. A potem przeczytajcie Pobłockiego, bo też warto.
oprac. do.
fot. Natalia Kabanow