Natalia Sikora dwadzieścia lat temu zaśpiewała złowieszczego bluesa do słów Witkacego i miała Wrocław u stóp, była najmłodszą zwyciężczynią Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki w historii PPA. Wtedy wystąpiła jako piekielnie zdolna debiutantka przed studiami na Akademii Teatralnej. Dziś, czyli podczas 45. edycji festiwalu wystąpiła jako artystka totalna, bezkompromisowa i odważna. Jej monodram muzyczny o Tinie Turner był fenomenalnym występem artystki kompletnej wizerunkowo i brzmieniowo.
I choć akustyka miejsca, w którym wystąpiła Natalia Sikora z zespołem pozostawia miele do życzenia, to monodram muzyczny „Private Tina” okazał się znakomitym wydarzeniem festiwalowym.
Od Natalii Sikory nie można było oderwać wzroku, przeobraziła się w „sceniczne zwierzę”, charyzma postaci, w którą się wcieliła, jej wrażliwość i potęga emocji rozsadzały scenę i pulsowały w skroniach widzów.
W programie wydarzenia czytamy:
„Private Tina” to odsłona teatralno-koncertowej galerii portretów wielkich piosenkarek XX wieku, ikon muzyki, ale też symboli różnorakich życiowych postaw. Natalia Sikora – obdarzona potężnym głosem, dorównującą mu wrażliwością i adekwatnymi umiejętnościami wokalno-aktorskimi, tworzy swoiste the best of voices od początku swojej kariery, wiedząc, że przyszłość muzyki jest po prostu dalszym ciągiem tego, co zaczęło się dawno, dawno temu. Śpiewała przeboje Ewy Demarczyk i Janis Joplin, wcielała się w Édith Piaf. Koncert poświęcony Tinie Turner to okazja, by piosenkami Amerykanki wyśpiewać uniwersalną opowieść o życiu… większym niż życie.
Natalia Sikora: „Private Tina” to podróż nie tylko przez muzykę i biografię artystki, ale przede wszystkim opowieść o kimś, kto wzniósł się ponad wszystko to, czego go nauczono, kto dostał w życiu drugą szansę i postanowił ją wykorzystać, kto miał odwagę zakwestionować swój status, zadawać pytania, dawać odpowiedzi. Czy istnieje bezwarunkowa miłość? Czym jest prawdziwe szczęście? Czym są szczerość, uważność, kreatywność, charyzma, intuicja, spryt, godność, indywidualizm, dyscyplina?”.
światła, scenografia: Marta Zając
kostiumy: Jana Krynicka
make-up: Kasia Marciniak
dźwięk: Michał Piastowicz
śpiewała: Natalia Sikora
Zespół KAMELEON: Mario Jeka (klarnety, saksofony), Piotr Maślanka (perkusja), Paweł Stankiewicz (gitara), Hadrian Filip Tabęcki (aranżacje, instrumenty klawiszowe), Maciej Szczyciński (bas)
Oprac. i fot. do
W narkotyczne, oniryczne uniesienie wprowadził widzów 45. PPA Jan Emil Młynarski z zespołem w środę, późnym wieczorem w Imparcie. Wdychaliśmy opary przedwojennego szyku podanego w rytmie nieśpiesznego tanga i walca, w aranżacji na orkiestrę dętą i perkusję, z charakterystyczną frazą rodem z warszawskich kapel podwórkowych. W czwartek rano pławiliśmy się jeszcze w oparach artystycznych wrażeń oraz – wyszukanych w archiwach przez pomysłodawcę projektu – słów i dźwięków, opowiedzianych przez lidera Warszawskiego Combo Tanecznego historii.
W koncercie wystąpili:
Jan Emil Młynarski (śpiew, perkusja)
Brass Federacja: Piotr Wróbel (suzafon, aranżacje), Maurycy Idzikowski (trąbka), Artur Jargiło (trąbka), Szymon Białorucki (puzon), Bartek Łupiński (puzon), Marek Michalec (waltornia), Aleksandra Radwan (chórek), Irena Kijewska (chórek), Maciej Starnawski (chórek)
W programie wydarzenia czytamy:
„Szukając melodii, badając życiorysy, historię, tradycję, fonografię i dorobek poszczególnych artystów, siłą rzeczy tworzyłem zbiory tematyczne – wspomina Jan Emil. – Po tangu „Morfina”, natrafiłem na walce „Opium” i „Kokaina”. A potem na kolejne piosenki z lat 30. Postanowiłem przywrócić je do życia.”
Formalnym kluczem zbioru dziewięciu nowych wersji starych szlagierów jest – oprócz charakterystycznej maniery wokalnej Młynarskiego – mało liryczne brzmienie trąbek, puzonów, waltorni i suzafonu.
Oprac. i fot. do
45. PPA to oprócz fajerwerków i feerii barw – prostota, harmonia i minimalizm. Centrum Sztuk Performatywnych – Piekarnia, fortepian i on – człowiek z brodą, na bis – Chopin. I nic więcej, a tak wiele. Taką formułę zaproponował widzom 45. PPA libański artysta – Bachar Mar-Khalifé.
Ktoś powiedział przed koncertem, że to będzie takie ciche plumkanie. Owszem było ciche plumkanie, ale przynoszące ukojenie od zgiełku, było też mantrycznie, wciągająco, działało kojąco na wyobraźnię przez ograniczenie bodźców.
W opisie wydarzenia czytamy: „oto klasyczna chanson spotyka swoją orientalną kuzynkę, zakochaną w poezji i europejskiej muzyce poważnej, romansującą z nowoczesną taneczną elektroniką, flirtującą z hip hopem i rozpamiętującą melodie z ojczystych stron, niespokojnych i pięknych”.
Bachar Mar-Khalifé komponuje i gra muzykę własną lub zamówioną przez producentów filmowych. Podczas wrocławskiego koncertu także śpiewał, a na bis uraczył słuchaczy utworem Fryderyka Chopina. Skupienie na dźwięku, fortepianie i artyście wydobytych z ciemności przestrzeni przyniosło wytchnienie od chaotycznej, jazgotliwej i jaskrawej codzienności.
Oprac. i fot. do.
Intrygujące doświadczenie obserwacji przenikania sztuk zaproponowali widzom 45. PPA reżyserzy spektaklu „Pieśni malowane teraz”. Zjawiskowość eksperymentu polegała na połączeniu – w spójną mocno oddziałującą na siebie całość – sztuk plastycznych, muzyki, piosenki, interpretacji piosenki i improwizacji. Agata Duda-Gracz i Cezary Studniak – autorzy arcyciekawego pomysłu- zaprosili na inspirujący dialog między sztukami, muzyką, teatrem i plastyką, koncert-performans.
Widowisko składało się z pięciu piosenek (każda z nich trwała około kwadransa), podczas których artyści plastycy: Jacek Sroka, Edyta Olszewska, Piotr Saul, Jerzy Kosałka i Olga Szerstobitow tworzyli swoje dzieła sztuki. W tym czasie śpiewali aktorzy i wokaliści: Artur Caturian, Justyna Szafran, Emose Uhunmwangho, Tomek Leszczyński i Maja Kleszcz, a grali muzycy improwizatorzy: Wojciech Długosz, Sebastian Frankiewicz, Łukasz Korybalski, Wojciech Krzak, Krzysztof Pacan.
Obserwowaliśmy sposób, w jaki Jacek Sroka szpachelką rozprowadza wielobarwne farby olejne na czarnym podkładzie, wodziliśmy wzrokiem za pociągnięciami szerokiego pędzla Edyty Olszewskiej na białym płótnie. Piotr Saul przyciągał wzrok rozpylając kolorowe farby na szkle tworząc jaskrawe graffiti, obserwowaliśmy Jerzego Kosałkę tańczącego przed sztalugami pieczętując białe płótno znakami zapytania. Olga Szerstobitow wabiła widzów choreografią i sposobem tworzenia portretu wielkoformatowego.
Zajmującym interpretacjom plastycznym towarzyszyły równie zjawiskowe interpretacje muzyczne. Słuchaliśmy utworów: „Kwiatów ojczystych”, „Przekleństwa Milleheaven”, utworu ludowego, „Korowodu” i „Jesteś jak las” wykonywanych przez artystów sztuki aktorskiej i piosenkarskiej. Czasem trudno było się zdecydować, gdzie patrzeć, bo artyści sceny i artyści plastycy przyciągali uwagę z równą skutecznością. Na telebimie umieszczonym w tle sceny widzieliśmy zbliżenia aktów twórczych, a na żywo w planie dalekim pracę zatopionych w wykonywanie swoich dzieł artystów plastyków, artystów sztuki aktorskiej i artystów muzyków.
„Pieśni malowane teraz” były piękne wizualnie i muzycznie. Część sceny zamieniała się w pracownie artystyczne, część w klub jazzowy, a publiczność stawała się świadkiem narodzin niezwykłych dzieł, tworzonych w harmonii z muzyką i emocjami chwili.
reżyseria: Agata Duda-Gracz i Cezary Studniak
kierownictwo muzyczne: Wojciech Krzak
grają: Wojciech Długosz, Sebastian Frankiewicz, Łukasz Korybalski, Wojciech Krzak, Krzysztof Pacan
śpiewają: Artur Caturian, Maja Kleszcz, Tomek Leszczyński, Emose Uhunmwangho, Justyna Szafran
malują: Jerzy Kosałka, Edyta Olszewska, Piotr Saul, Jacek Sroka, Olga Szerstobitow
prowadzący: Wojtek Fiedorczuk
Oprac . Do
fot .do i jo
Tegoroczna Gala PPA była jak misterium i requiem do zwykłego człowieka. Stworzona z szacunkiem do słowa i dźwięku. Wystawiona z namaszczeniem i dystansem. Naznaczona prostotą minimalizmu i ważnymi słowami wypowiadanymi oraz wyśpiewanymi z sensem i mądrością w nich zawartą.
Jeszcze przed spektaklem, wyświetlany w tle ciemnej sceny napis – „R.A.D.W.A.N. Sztuka znikania” wprowadził nas w ulotną chwilę, która zaraz nastąpiła. Kurtyny podniosły się, zobaczyliśmy orkiestrę i muzyków, napis zamigotał i zniknął. Uwertura otuliła nas żywymi , akustycznymi dźwiękami fortepianu, skrzypiec, altówek, wiolonczeli… orkiestrowe brzmienia osadziły nas w prostocie pięknych brzmień, a recytacja Jacka Braciaka tekstu Zbigniewa Herberta spotęgowała ten efekt w piorunująco subtelny sposób.
„Bądźcie w każdej chwili, w każdym wypowiedzianym ze sceny słowie po stronie wartości, za pięknym rzemiosłem, przeciw tandecie, za nieustającym wysiłkiem woli i umysłu, przeciw łatwej manierze, za prawdą, przeciw obłudzie, kłamstwu i przemocy. I nie bądźcie na litość Boską nowocześni. Bądźcie rzetelni. Hodujcie w sobie odwagę i skromność. Niech Wam towarzyszy wiara w nieosiągalną doskonałość…”- mówił aktor w białej koszuli cytując list Zbigniewa Herbarta do studentów PWST. Po takim wstępie nie mogliśmy się spodziewać feerii barw i salta z przewrotem. Nie było wystrzałów i latających pod sufitem brokatów, było- jak życzyłby sobie Herbert – rzetelnie, mądrze, z humorem, z dystansem, z rozrzewnieniem, ze wzruszeniem, dramatycznie, refleksyjnie, ale i figlarnie.
Monochromatyczna scenografia i szaro-czarno-białe kostiumy nie zakłócały „nacierania uszu” poezją i wielogłosowością. Czasem słychać było i widać krakowski sznyt rodem z Piwnicy pod Baranami. Nasycone treścią przedstawienie trwało wystarczająco długo i wystarczająco krótko, żeby pozostawić po sobie herbertowską „potęgę smaku”.
„Elegia o chłopcu polskim” wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i słowa z „Koniugacji” Haliny Poświatowskiej- „Minąłeś minęłam już nas nie ma/ A ten szum wyżej to wiatr/ On tak będzie jeszcze wieczność wiał” zaśpiewane przez reżyserkę gali Ewę Konstancję Bułhak na finał zabrzmiały zjawiskowo. Wywołały ciarki na ciele przenikliwością sensów i treści prowadzonych przez muzyczną frazę kompozycji Stanisława Radwana i słów poetów.
Humorystyczne duety Marcina Januszkiewicza i Macieja Maciejewskiego, popisy kontratenorowe Kacpra Kuszewskiego, pieśni śpiewane grupowo w rytmie zespołowej choreografii… wszystko to było szlachetne, zawieszone wysoko ponad granicą przeciętności i bylejakości.
Gala 45. PPA była poświęcona Stanisławowi Radwanowi, wybitnemu kompozytorowi muzyki teatralnej, ikonie artystycznego Krakowa i wielkiemu przyjacielowi PPA, laureatowi Dyplomu Mistrzowskiego im. Aleksandra Bardiniego.
scenariusz, reżyseria: Ewa Konstancja Bułhak
scenografia, kostiumy, wizualizacje: Kamila Bukańska, Aleksandra Kostulska
aranżacje i kierownictwo muzyczne: Justyna Skoczek
reżyseria świateł: Paulina Góral
obsada: Ewa Konstancja Bułhak, Werusza Kowalska, Olga Lisiecka, Ewa Prus, Katarzyna Zielińska, Jacek Braciak, Marcin Januszkiewicz, Filip Karaś, Kacper Kuszewski, Maciej Maciejewski
muzycy: Karolina Podorska, Magda Ziarkowska-Kołacka, Michał Micker, Marcin Misiak, Mirek Mały, Jan Krzeszowiec, Jarek Podsiadlik, Denis Bevz , Tomek Hajda, Przemek Jarosz, Justyna Skoczek
oprac. do
fot. do i jo
Jest romans byłej żony, romans byłego męża, romans studentki, romans córki. To Łatwo nie będzie Claude’a Islerta, komedia której bohaterowie nie mają rzeczywiście lekko… Bo pan profesor (matematyki zresztą) Eduardo jest o bardzo (a jak się potem okazuje bardzo, bardzo?) wiele lat starszy od Sarah, kochanej i kochającej go dziewczyny, która za wszelką cenę chce poprowadzić go do ołtarza. Bo Marion, pani profesorowa (była…) też z wiekiem swego ukochanego metrykalnie się nie zgadza, a i trzecia para – młodziutka córka profesora Julia, i starszawy Marco, nibyelektryk, ma ów „wiekowy” problem… Wybucha też – komedia omyłek! – problem, czy pana profesora z panem nibyelektrykiem coś erotycznie nie łączy?
Czyli komedia, a problemy dużej wagi… Akcja toczy się wartko, bohaterowie starają się rozplątać życiowe splatania, ale naprawdę łatwo nie jest, ale – paradoksalnie – im bohaterom trudniej, tym widzom radośniej.
Na scenie występuje Ola Zienkiewicz jako Julie, Maciej Tomaszewski jako Edouard, Lucyna Szierok-Giel jako Sarah, Marian Czerski jako Marco, Małgorzata Sadowska jako Marion.
Czas trwania: 100 minut
Zobacz też:
Łatwo nie będzie, ale będzie śmiesznie | premiera we Wrocławskim Teatrze Komedia
Podczas 45. PPA na Dużej Scenie Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu zaprezentowali się studenci Wydziału Aktorskiego Teatru Studyjnego z Łodzi. Spektakl dyplomowy pt. „Kopciuch” na podstawie dramatu Janusza Głowackiego wyreżyserował Cezi Studniak.
Akcja sztuki toczy się w domu poprawczym dla dziewcząt, do którego zjeżdża ekipa telewizyjna, by nakręcić reportaż o przygotowywanym przez wychowanki przedstawieniu „Kopciuszka”.
reżyseria: Cezi Studniak
muzyka: Łukasz Wójcik-Zawierucha
scenografia: Michał Hrisulidis
kostiumy: Barbara Sikorska-Bouffał
choreografia: Barbara Olech
przygotowanie wokalne: Marta Skowiera
asystent reżysera: Waldo Bastida, Filip Wawrecki
Obsada:
Zastępca Dyrektora: Waldo Bastida
Reżyser: Maciej Bisiorek
Operator: Dawid Dąbrowski
Siostra I: Michalina Dworzaczek
Siostra II: Klaudia Kuźmińska
Ojciec: Sara Lityńska
Dyrektor: Mateusz Rozwadowski
Książę: Magdalena Sękiewicz
Producent: Filip Wawrecki
Dobra Wróżka: Matylda Wojsznis
Kopciuszek: Zofia Wysocka
Macocha: Ines Żuk
Fot. do
45. PPA rozpoczął się w piątek, 21 marca, II etapem Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki. Koncert- konkurs odbył się w dusznej i niewygodnej sali Wrocławskiego Centrum Kongresowego przy Hali Stulecia. Miejsce, a dokładnie jego właściwości techniczne, były w wyraźnej opozycji do ożywczej i inspirującej treści wieczoru. Uczestników Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki zapowiadała Joanna Kołaczkowska. Aktorka kabaretowa naszpikowała wieczór anegdotami, bez zagęszczania atmosfery nadmiarowością i zbędnego wydłużania przeszło pięciogodzinnego koncertu. Dziewiętnastu konkursowiczów z zespołami lub bez wsparcia muzyków zaprezentowało po dwa utwory z kanonu piosenki aktorskiej. Ciekawym, czasem zaskakującym innym razem wzruszającym, dramatycznym lub komicznym interpretacjom przysłuchiwali się m.in. spragnieni festiwalowych wrażeń widzowie, jury i rada Artystyczna PPA. Po nocnych obradach Rada Artystyczna PPA w składzie: Mariusz Kiljan, Agnieszka Kozak, Michał Litwiniec, Krzysztof Mieszkowski, Jerzy Satanowski, Bogusław Sobczuk, Justyna Szafran oraz dyrektor artystyczny PPA Cezary Studniak i główny producent Paweł Krupski zdecydowali, że w finale zaśpiewają:
- Anna Bielawska– IV rok, Wydział Aktorski, Akademia Sztuk Teatralnych w Krakowie,
- Julia Bielińska– V rok, Wydział Aktorstwo i Wokalistyka, Akademia Teatralna im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie,
- Ewelina Flinta– Otwock, wokalistka, autorka piosenek,
- Lenya Gramß– absolwentka studiów aktorskich w Max Reinhardt Seminar w Wiedniu,
- Zofia Imiela– studentka HKU Conservatory Utrecht Masters of Music,
- Julia Latosińska– Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie,
- Aleksandra Maślańczyk– Studio Sztuki Teatralno – Aktorskiej STA w Poznaniu,
- Ewelina Opłatkowska– wokalistka zespołu _Szkice, Wrocław,
- Rafał Pietrzak– Teatr Układ Formalny, Wrocław,
- Mateusz Wróblewicz– IV rok, Wydział Aktorski, Akademia Sztuk Teatralnych w Krakowie.
Finał Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki odbędzie się 29 marca.
Cudownie jest zaczynać wiosnę z przeglądowymi tukanami nad głową. 45. PPA nawet w mało teatralnym centrum kongresowym broni się swoim tukanim inspirującym kolorytem. Czas na tydzień pełen kulturalnych wydarzeń, na które zapraszają organizatorzy festiwalu z wrocławskiego Teatru Muzycznego Capitol.
Oprac. i fot. do i jo