Literackie święto, z powodu pandemii, zamiast wiosną odbyło się latem. Dziewiąta odsłona wydarzenia Strefy Kultury Wrocław roztaczała swój urok 29 sierpnia w okolicach ul. Powstańców Śląskich.
Kuratorem Europejskiej Nocy Literatury 2020 był Max Cegielski. Dziennikarz literacki i pisarz wymyślił bardzo ciekawą koncepcję tematyczną wydarzenia. Kluczem doboru tekstów był motyw szeroko pojętej podróży, przemieszczania się, spaceru i wyprawy, zmiany miejsca pobytu, emigracji, ucieczki, turystyki, komunikacji. Wybrane fragmenty ułożyły się w mapę zakątków, dziejów i gatunków literackich Europy.
Jak co roku, dziesięć fragmentów dzieł europejskiej literatury zinterpretowanych zostało na żywo przez dziesięcioro aktorek i aktorów w dziesięciu wyjątkowych, na co dzień trudno dostępnych lokalizacjach. Miejsca czytań rozsiane były na osiedlu Powstańców Śląskich.
Sobotni spacerowicze z największą przyjemnością słuchali fragmentu „Ksiąg Jakubowych” Olgi Tokarczuk czytanych przez Krystynę Czubównę w ogrodzie Wrocławskiego Teatru Pantomimy. Na dziedzińcu budynku Uniwersytetu Ekonomicznego zauroczył słuchaczy Andrzej Konopka interpretujący fragment „Mapy i terytorium” Michela Houellebecqa w tłumaczeniu Beaty Geppert. „Szlaki. Opowieści o wędrówkach” Roberta Macfarlana w tłumaczeniu Jacka Koniecznego czytał, na ruchliwym Rondzie Powstańców Śląskich, Grzegorz Małecki, zaś Andrzej Zieliński w Sky Tower, pod kręgielnią, przybliżał słuchaczom „Moją walkę” Karla Ove Knausgårda w tłumaczeniu Iwony Zimnickiej. Anna Dereszowska, w dawnym kinie OKO, przy ul. Pretficza, czytała „Czarodziejską górę” Tomasza Manna w tłumaczeniu Józefa Kramsztyka, a Anna Dziewit-Meller „Witajcie w raju. Reportaże o przemyśle turystycznym” Jennie Dielemans w tłumaczeniu Dominiki Góreckiej.
W różnych zakątkach południowej dzielnicy Wrocławia można było jeszcze (o pełnych godzinach, od 14 do 23) spotkać innych czytających aktorów: Elizę Rycembel, Jarosława Boberka, Magdalenę Popławską, Krzysztofa Czeczota.
Byli tacy spacerowicze, którzy podczas Europejskiej Nocy Literatury, z przyjemnością i satysfakcją – wędrując z mapą w ręku – odwiedzili dziesięć miejsc i wysłuchali dziesięciu fragmentów książek.
Europejska Noc Literatury zagościła we Wrocławiu po raz pierwszy w 2013 roku jako element programu Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Organizowane co roku wydarzenie na stałe już wpisało się w kulturalny kalendarz Wrocławia i ma liczne grono zwolenników, fanów i popularyzatorów. I nic nie wskazuje na to, żeby jakikolwiek wirus to zmienił.
oprac. i fot. DJ Olearczyk
Film jest koprodukcją Dolnośląskiego Centrum Filmowego.
Specjalnym wydarzeniem uświetniającym jubileusz Dolnośląskiego Centrum Filmowego (3 września obchodzimy 110 rocznicę pierwszego seansu w kinie Palast-Theater w miejscu, gdzie do dziś funkcjonuje DCF jako najstarsze kino we Wrocławiu) będzie koncert muzyki filmowej „Z miłości do kina”.
Artyści Teatru Muzycznego Capitol: Justyna Szafran, Katarzyna Emose Uhunmwangho, Tomasz Leszczyński i Maciej Maciejewski wraz z muzykami: Rafałem Karasiewiczem (fortepian) i Jakubem Olejnikiem (kontrabas) zaprezentują swoje aranżacje znanych i lubianych przebojów filmowych.
Jak zabrzmi „GoldenEye”, czy „Porqué te vas” z „Nakarmić kruki”? Niepowtarzalna okazja, żeby usłyszeć te i wiele innych utworów już w najbliższy czwartek.
Wrocławskie kamienice kryją w sobie niezwykłe historie. Spacer po ich wnętrzach to przygoda i przeżycie estetyczne. Równie przyjemne i interesujące okazało się czytanie o perłach miejskiej architektury, a to za sprawą serii dwóch książek Joanny Mielewczyk „Kamienice”. Autorka z delikatnością najlepszego reportażysty oddaje głos bohaterom codzienności, którzy dzielą się swoimi, nierzadko traumatycznymi, wspomnieniami.
„Kamienice” powstały dzięki bohaterom audycji emitowanej we wrocławskim Radiu RAM. Twórczynią wersji mówionej i pisanej „Kamienic” jest – wspomniana już – Joanna Mielewczyk – dziennikarka, wrocławianka.
W „Kamienice. Opowieści mieszkańców wrocławskich domów” oprowadza czytelnika po czasach wojennego Breslau. Opisuje oblężenie miasta i jego zniszczenie, a następnie powolne podnoszenie się z gruzów. Mieszkańcy „Kamienic” otwierają się przed autorką i opowiadają o sobie, rodzinie, pamiątkowych przedmiotach, niezapomnianych wydarzeniach. Czytamy o tęsknocie, przeszłości, mieście na(d)pisanym po 1945 roku.

„Kamienice” Joanna Mielewczyk
Błądzimy po ul. Norwida, Pasteura, Smoluchowskiego, Łukasiewicza, Komuny Paryskiej, Włodkowica, Kościuszki, Krupniczej…Zapuszczamy się na Mierniczą i na dłużej zostajemy w „Trójkącie Magicznym”. Na ulicy Prądzyńskiego wpatrujemy się w wizerunek Marty na elewacji budynku. Poznajemy jej historię. A wszystko to za sprawą bohaterów, narratorów codzienności, którzy wpuszczają czytelnika do swojego prywatnego świata, do pokoju z piecem kaflowym i pianinem stojącym pod ścianą, pokazują biblioteczkę i pamiątkowe fotografie. Opowieściom towarzyszą zdjęcia i wzbogacające narrację cytaty z innych źródeł.
Autorka, Joanna Mielewczyk, daje swoim bohaterom dużo przestrzeni, słucha wspomnień z czasów przedwojennych i powojennych. Wszystkie te opowieści składają się na wzruszający obraz człowieka wplątanego w historię, żyjącego godnie w czasach niegodziwych.
Niemymi bohaterami są kamienice z drewnianymi podłogami pamiętającymi przedwojennych mieszkańców.

„Kamienice” Joanna Mielewczyk
W drugiej części serii, w „Kamienice. Opowieści przedwojennych mieszkańców Wrocławia” Joanna Mielewczyk zadaje wiele pytań trudnych, niewygodnych, ale potrzebnych. Prowadzi czytelnika przez historie rzeczy, które jej rozmówcy przechowują i pielęgnują. Mieszkańcy Breslau opowiadają o trudnych emocjach związanych z ucieczką lub wypędzeniem.
Czułymi, traumatycznymi, wstrząsającymi, nostalgicznymi, często rwanymi (jak zdarzenia, które przecina nagły zwrot historii lub wybuch artyleryjski) wspomnieniami dzielą się z czytelnikiem obecni mieszkańcy Berlina, Wiesbaden, Freiburga, Lipska, Hanoweru, Frankfurtu. Warto poznać ich historie, żeby lepiej rozumieć współczesność.
tekst i foto: Dorota Olearczyk
Materiał powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa – Oficyna Wydawnicza Joanna Mielewczyk – Gaweł
Wrocławski Teatr Komedia zaprasza na finał IX edycji „Sierpnia z komedią” –projektu wakacyjnych spektakli, który konsekwentnie prezentuje przy dużym zainteresowaniu publiczności.
Tegoroczna edycja „Sierpnia z Komedią” mogła być zrealizowana dzięki wsparciu finansowemu Prezydenta Wrocławia i dyrektora Wydziału Kultury UM..
Spektakle w czasie pandemii i przy zachowaniu wszystkich wymogów sanitarnych (50 proc. widowni) nie pokrywały kosztów. – I dzięki pomocy finansowej – mówi Wojciech Dąbrowski –dyrektor teatru – mogliśmy bawić publiczność i oswajać strach, który ciągle jest w nas, zachowując wszystkie rygory sanitarne.
„Damski biznes” autorstwa M. Kush i D. Huges, a w reżyserii Wojciecha Dąbrowskiego to farsa opowiadająca o paniach, które postanowiły spełnić największe marzenie życia i z rozmachem próbują znaleźć swoje miejsce w ekscytującym i lukratywnym świecie mody.
Ostatnie sierpniowe spektakle na scenie Wrocławskiego Teatru Komedia (pl. Teatralny 4) w sobotę, 29 bm. o godz. 20 i w niedzielę, 30 bm. o godz. 19.
22. Festiwal Kultury Żydowskiej SIMCHA odbędzie się w dniach od 5 do 11 września i, jak co roku, obfitować będzie w różne wydarzenia. Nie zabraknie koncertów, warsztatów, wykładów, wystaw, spotkań, jarmarku i spacerów. Nowością będą warsztaty filmowe.
Simcha w języku hebrajskim oznacza radość i to właśnie wspólne radosne świętowanie oraz odkrywanie bogactwa żydowskiej kultury jest największą wartością i hasłem przewodnim Festiwalu – co w tym roku wydaje się znaczyć jeszcze więcej. Spotkania i atrakcje zostały zaplanowane z uwzględnieniem wszystkich zasad reżimu sanitarnego, a mimo tego tegoroczny program daje możliwość uczestniczenia w wielu różnorodnych spotkaniach od koncertów, panelów dyskusyjnych, seansów filmowych, po warsztaty w małych grupach, na które obowiązują zapisy. Tematem przewodnim tegorocznej edycji jest niezwykle interesujący i wielowymiarowy chasydyzm, który podczas Simchy będziemy mieli okazję poznać z rozmaitych perspektyw- anonsują organizatorzy.
Bardzo ciekawie zapowiada się wystawa interaktywna. Instalacja, w której woda jest siłą napędową ma inspirować do oczyszczenia relacji i historii – opowiada artystka- Noa Heyne. Wystawę będzie można oglądać w mykwie przy Synagodze Pod Białym Bocianem w dniach od 6 do 11 września.
5 września zaczynamy o g.21: 59 żywiołowym koncertem grupy BUM BUM ORKeSTAR– zapowiada dyrektor festiwalu- Stanisław Rybarczyk.
Kuchnia chasydzka, panele dyskusyjne m.in. chasydzi na ziemiach polskich, spacer śladami dawnych synagog, warsztaty tańców chasydzkich, warsztaty językowe, przejażdżka rowerowa po południowej części Wrocławia, wykład o rodzinie Rotbaumów, warsztaty z szydełkowania kipy, czytanie opowiadań chasydzkich, otwarte nabożeństwo – to tylko niektóre atrakcje 22. Simchy. Na większość wydarzeń wstęp jest bezpłatny.
W tym roku po raz pierwszy zagra we Wrocławiu zespół Vox Varshe ze swoim głośnym projektem Noc Nigunów oraz Yoni Rose – kantor społeczności żydowskiej we Frankfurcie nad Menem w Niemczech. Na festiwalowej scenie usłyszymy także Chór Synagogi Pod Białym Bocianem we Wrocławiu pod dyrekcją Stanisława Rybarczyka, pochodzącą z Ukrainy Roksanę Vikaluk (Ojfn weg), Olgę Avigail-Mieleszczuk z Jerozolimy (Pieśni Żydowskiego Polesia), Ninę Stiller (Jidysze Pereł) oraz wspomnianych już i rozpoczynających festiwal muzyków z zespołu Bum Bum Orkestar (Klezmerska zawierucha!).
Regulamin i oświadczenie o stanie zdrowia obligatoryjnie będzie musiał wypełnić każdy uczestnik koncertów.
oprac. i foto: Dorota Olearczyk
Scena Letnia Starego Klasztoru doskonale nadaje się do spotkań w kameralnej atmosferze, z zachowaniem rygorów sanitarnych (rzecz jasna). W czwartkowy wieczór wystąpił tam, znany z Lubelskiej Federacji Bardów, Marek Andrzejewski. Na scenie artyście towarzyszył grający na instrumentach klawiszowych – Michał Andrzejewski-młody, zdolny pianista i aranżer, prywatnie syn Marka.
Panowie zaprezentowali popularne i mniej znane utwory z różnych płyt wydanych na przestrzeni dwudziestu lat. Nie zabrało „Trolejbusowego batyskafu”, „Misia”, „Jak listy”, „Raz na walcu, raz pod walcem”. Publiczność – sącząc kawę, wodę, drink lub inny złoty trunek – z ogromną przyjemnością poddawała się przepływowi emocji, które wzniecali goście z Lublina. W kilku piosenkach m.in. „Jutro do mnie zadzwoń” w śpiewaniu wspomogła Marka Andrzejewskiego „Paskuda”.
Dobre brzmienie, duża wrażliwość na słowo niosące ze sobą sens i ciekawe anegdoty wypełniały dziedziniec Starego Klasztoru blisko dwie godziny. Uśmiech na twarzy Marka Andrzejewskiego, jego znak firmowy, udzielał się słuchaczom, którzy chętnie klaskali i śpiewali refreny. Widzowie siedzieli przy stolikach, a bliskość sceny powodowała ciekawsze wrażenia koncertowe.
Wieczór z Markiem Andrzejewski w trudnych, zamaskowanych czasach podziałał jak panaceum na troski codzienności.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk
Nowa książka Mikołaja Marceli (autora znakomitej lektury, wydanej w styczniu tego roku, o znamiennym tytule „Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku?”) właśnie wchodzi na póki księgarń. Chociaż raczej należałoby napisać, że wbiega w podskokach robiąc salto i przewrót w przód. „Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem. Edukacja, w której dzieci same chcą się uczyć i rozwijać” to publikacja pełna pomysłów, inspirujących refleksji i opisów badań, która wzbudza entuzjazm porównywalny z zapałem Zwierzaka z Mupetów. Można ją czytać wielokrotnie i na różne sposoby, za każdym razem czerpiąc nową siłę do zmiany, przede wszystkim, siebie.
Autor już na wstępie zapowiada potrzebę mówienia o celu edukacji w kategoriach rozwijania talentów i pasji. Efektem miałoby być poczucie szczęścia i spełnienia. Utopia? Okazuje się, że niekoniecznie. Mikołaj Marceli podpowiada jak sprawić, żeby dzieci chciały się uczyć, jak dostrzec potencjał uczniów i wesprzeć je w jego zwiększaniu.
„Ziarna nie można zmusić do rozwoju i kiełkowania. Można stworzyć warunki, by rozwinęło tkwiące w nim możliwości”. „Realia są takie, że wasze dzieci powinny iść do szkoły, by uczyć się tego, jak się uczyć, a do pracy, by uczyć się dalej”.

„Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem…” Mikołaj Marcela, Wydawnictwo Muza
Jedyną kompetencją, dzięki której będziemy szczęśliwymi ludźmi jest uczenie się. Dla wielu szefów ważniejsze jest dziś czy pracownik będzie chciał się uczyć nowych rzeczy, niż wiedza, umiejętności i kompetencje.
Przytacza opinie i badania psychologów, pedagogów, terapeutów. Według Harariego edukacja w najbliższym czasie powinna skupić się na uczeniu młodych ludzi podstawowych umiejętności, „czterech K”: komunikacji, kooperacji, krytycznego i kreatywnego myślenia. Ale powinna również pomóc im uczyć się „piątego K”: konsekwencji (determinacji, siły woli). Jak pracować nad siłą woli?
Autor przytacza proste ćwiczenie:
Rób tę samą rzecz
Codziennie
O tej samej porze
Przez 15 minut
Przez miesiąc.
Sugeruje też, żeby nie zadawać dzieciom czegoś do nauczenia się, ale dawać im coś do zrobienia. Czego Jaś się nie nauczy? Tego, co go nie interesuje. Tego, co nie budzi w nim ciekawości i entuzjazmu.
O grach komputerowych pisze, że uczą szukania rozwiązań problemów, wyciągania wniosków z porażek i radości z sukcesów.
Zwraca uwagę na ruch, który jest jednym z paliw dla mózgu. Nie bez przyczyny szkocki rząd zaleca pedagogom wprowadzenie w życie modelu szkoły, w której uczniowie większość czasu spędzają na świeżym powietrzu.

„Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem…” Mikołaj Marcela, Wydawnictwo Muza
Pisze o Wielkich Kosmatych Zuchwałych Celach (WKZC) i turkusowej mocy.
A także o tym, jak budować dobrą relację. Za badaczami twierdzi, że dzieci i uczniowie nie potrzebują wysoko wykwalifikowanych nadzorców i kontrolerów – potrzebują zaufanych przewodników.
W „Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem…” czytamy także o stresie (który towarzyszy nauce i jest ogromnym problemem polskiej szkoły) i metodach na jego zwalczanie, o hejcie i remedium na tego współczesnego potwora, czyli empatii.
Badania wykazują, że młodzież ma dziś 40% mniej empatii niż ich rówieśnicy w latach 80. i 90. to efekt informacyjnego terroru (dzisiejsze pokolenie musi przetworzyć aż trzy razy więcej informacji niż ludzie żyjący 30. lat temu).
Mikołaj Marcela nie szczędzi wnikliwemu czytelnikowi refleksji: o autonomii, która daje poczucie sprawczości, wpływa na pewność siebie, o istocie dialogu i warunkach do wzrostu, o trójkącie dramatycznym obejmującym trzy role: kata, ofiary i bohatera, o tym, co w dzieciach zabija ciekawość świata (pouczanie, nieustanne pokazywanie i tłumaczenie, przywoływanie do porządku), o miłości bezwarunkowej, o wzbudzaniu poczucia entuzjazmu, zainteresowania (bez niego nie chcemy się uczyć), o nauce wynikającej z entuzjazmu, o tym, jak zadawać pytania (bo kto pyta błądzi przez pięć minut, kto nie pyta, błądzi przez całe życie), o mózgu, który działa jak lep na wszystko to, co negatywne (media cynicznie to wykorzystują), o tym, jak pracować nad poczuciem własnej wartości, jak uczyć się szczęścia przez mediację i ćwiczenia uważności…

„Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem…” Mikołaj Marcela, Wydawnictwo Muza
Naukowym teoriom, podawanym w przystępny sposób, towarzyszą ciekawe spostrzeżenia i dużo mówiące metafory. Dziś mamy „dzieci z chowu edukacyjnego”, a nie „dzieciaki z wolnego wybiegu”. Prawdziwa kompetencja, na której powinno nam zależeć, to skutek uboczny entuzjazmu.
Podaje konkretne sposoby prezentacji biegłości w jakiejś dziedzinie daleko odbiegające od stresującego testowania i egzaminowania. Bo przecież wiedzę można zaprezentować na różne sposoby, na przykład w wierszu, piosence lub w postaci krzyżówki.
Pisze także o kulturze uczenia się, która nie wymaga zapamiętywania materiału- raczej stawia na umiejętności korzystania ze źródeł i samodzielnego działania, bo w ten sposób uczymy się znacznie efektywniej.
Podpowiada, jak pomóc dzieciom odkryć ich talenty, czyli mocne strony, których Gallupa w swoim teście wymienia aż 34. Pisze, dlaczego nie warto pracować nad słabymi stronami, lepiej uczyć się, by rozwijać swój potencjał.
Autor w „Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem…”odnosi się też do współczesnych zagadnień o globalnym zasięgu.
Coraz większym problemem w świecie staje się depresja. Jednym ze sposobów walki z nią jest uczenie się szczęścia – pisze doktor entuzjasta. Jak radzić sobie z nieprzewidywalnością i brakiem stabilizacji?
Autor opisuje narzędzia pozwalające dzieciom uświadomić, jakie procesy myślowe i mechanizmy działają w ich głowach, gdy odczuwają negatywne emocje (np. technika Papug Percepcji). Nie uczcie dzieci rywalizacji (w przyrodzie też jest symbioza), ale współpracy i pomagania innym – sugeruje pisarz.
Cały rozdział poświęca rozważaniom, jakiej edukacji wymaga od nas przyszłość. Pisze, że postrzegamy nowy świat w stary sposób i nowe wyzwania próbujemy rozwiązać za pomocą starych metod.
Twierdzi, że „analfabetami XXI wieku nie będą ci, którzy nie potrafią czytać i pisać. Będą te osoby, które nie będą zdolne nie tylko do uczenia się nowych rzeczy, ale także oduczania się starych i uczenia się ich na nowo”.
Uważa, że giganci edukacji doskonale zdają sobie sprawę, że trzeba wrócić do naturalnej ciekawości świata, entuzjazmu, wykorzystywania w uczeniu się swojego potencjału, nieskrępowanego ruchu ciał i myśli…
Po lekturze tej książki dokonacie inwentaryzacji swojego magazynu przekonań o edukacji- pisze w podsumowaniu Michał Marcela. Oj, nie da się ukryć, że remanent w głowie może być potężny i długotrwały. Czytajcie i szukajcie inspiracji!
test i foto: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza SA