Ostatnio wpadła mi w oko nowość wydawnicza krakowskiej oficyny sygnowana logiem Znaku. Jaskraworóżowa, fluorescencyjna okładka drapieżnie rzuca się w oczy i kusi do użycia jej na ciemnej, nieoświetlonej drodze dla bezpieczeństwa własnego i kierowców. Kiedy zajrzymy do środka, znajdziemy tam znacznie więcej czarnych liter na białym tle niż jest ich na okładce.
„Jak się dogadać? Czyli retoryka codzienna” Michała Rusinka i Anety Załazińskiej to książka dla tych, którzy są, chcą lub muszą być mówcami. Retoryka jest sztuką mówienia, słuchania, pytania i rozumienia. Staje się więc sztuką rozmawiania porozumiewania się w przestrzeni publicznej i w sferze prywatnej- zauważają autorzy. Jest to zatem książka dla każdego, kto chce sprawnie i skutecznie dogadywać się z innymi ludźmi. Nie daje ona jednak jedyne możliwych i doskonałych rad, których zastosowanie prowadzić będzie zawsze i każdego do sukcesu retorycznego. I całe szczęście, bo kto czytałby blisko czterysta stron jedynie słusznego poradnika.
Autorzy świetnie uzupełniają się. Michał Rusinek bryluje krytycznym dystansem, a Aneta Załazińska radzi, daje wskazówki, przekonuje, ale nie daje gotowych recept. Do okładki książki przyklejona jest płyta DVD z animowanymi scenkami. Ich bohater Jerzyk zmaga się z różnymi sytuacjami, w których umiejętne wykorzystanie strategii i technik retorycznych przynosi wymierne korzyści społeczne i psychiczne. Ikonka sztangi na marginesie sygnalizuje wybór ćwiczeń, które możemy wykonać w grupie lub indywidualnie w celu doskonalenia codziennej sztuki dogadywania się.
Autorzy często cytują fragmenty przemówień, aby zilustrować jakiś problem, dać przykład lub antyegzemplifikację.
Laudacja wygłoszona przez Adama Bocieckiego podczas uroczystości wręczenia Markowi Edelmanowi Medalu Św. Jerzego staje się doskonałym przykładem na potwierdzenie maksymy skromności w przemówieniach.
Przyznanie doktorowi Markowi Edelmanowi Medalu Świętego Jerzego wydaje się oczywiste. Mówić o tym, dlaczego go otrzymuje, tak żeby nie zirytować wszystkich, jest bardzo trudno. Trudno dlatego, że prawdopodobnie nie ma tu ani jednej osoby, która nie miałaby w głowie (w sercu) własnego tekstu takiej „laudacji”, czyli każdy z Państwa bardzo dobrze wie, co teraz powinno się powiedzieć. A kiedy się wie, trudno słuchać czegoś, co nie jest dokładnie takie, jak się wie, że powinno być. Do słów, które wypowiem, dołączam więc wszystkie dobre myśli, które Państwo tu przynieśli.
O wiarygodności, autorzy publikacji piszą przy okazji wystąpienia dyrektora szkoły skierowanego do uczniów dotyczącego szkodliwości palenia. Zabawnie puentują historię wyjściem prelegenta na dymka.
Wspominają o geście „wieżowania”, czyli charakterystycznego układania rąk w formę wieży. Przy okazji dowiadujemy się, co znaczy w slangu lekarzy „koktajl oczko” – zestaw 21 witamin z grupy B. Piszą także o mimikrze, która uwidacznia się w mimice lub geście, gdy wczuwamy się w świat przeżyć partnera komunikacji. Kiedy słyszysz o cierpieniu na twojej twarzy może pojawić się grymas bólu. Podobnie rzecz się ma z gestami symultanicznymi. Gdy ludzie, którym bliska jest więź emocjonalna, wykonują bardzo podobne gesty, jakby kopiowali swoje zachowanie. Nie jest to jednak zwykłe i świadome naśladownictwo. Podobnie działają u oratorów gesty przystosowawcze, to znaczy autoadaptatory. Pojawiają się w momentach dyskomfortu emocjonalnego i psychicznego. Zaczynamy wtedy dotykać swojego ciała, głaskać rękę, muskać lub ściskać nerwowo dłoń.
Jak poukładać wypowiedź? Jak ją skomponować? Jakich argumentów używać? Jak połączyć wstęp z rozwinięciem i zakończeniem? – pytają autorzy. Okazuje się, że można trzymać się najważniejszej zasady „3 razy P”, czyli powiedz, co powiesz; powiedz to; powiedz, co powiedziałeś.
Poradnik porusza jeszcze wiele innych kwestii, które najlepiej przeczytać osobiście, a nie zadowalać się jedynie ich lapidarną recenzyjką. Aneta Załazińska i Michał Rusinek to specjaliści od językowych pułapek i sztuki komunikacji. Od lat uczą, jak najlepiej posługiwać się żywym słowem.
tekst: Dorota Olearczyk