O kameralnych koncertach prowadzonych w małych, zabytkowych kościółkach przez Bernsteina, fenomenie Mahlera… i wielu innych sprawach nie zdążyłam porozmawiać z bliską mi osobą. Teraz wpadła mi w ręce książka, stanowiąca namiastkę tych niedokończonych, osobistych rozmów o muzyce naznaczonych niedopowiedzeniem, wieloznacznością i ironią. Wydawnictwo Muza opublikowało ciekawą książkę stanowiącą zbiór rozmów pisarza z dyrygentem. „Rozmowy o muzyce Haruki Murakami, Seiji Ozawa” przełożyła Anna Zielińska- Elliott, a na rynek wydawniczy wypuściła warszawska oficyna w 2022 roku.

„Rozmowy o muzyce Haruki Murakami, Seiji Ozawa” w przekładzie Anny Zielińskiej- Elliott, Wydawnictwo Muza
„Powiedzenie, że ludzie twórczy muszą być w gruncie rzeczy egoistami, zabrzmi może arogancko, ale czy to się komuś podoba, czy nie, jest to niezaprzeczalny fakt. Jeżeli ktoś żyje, wiecznie zwracając uwagę na otoczenie, starając się unikać konfliktów, nikogo nie denerwować […] nie uda mu się pracować twórczo w żadnej dziedzinie.” Tak postawiona teza rozpoczyna cykl rozmów i zapowiada interesujący ciąg dalszy.
Spotkanie najbardziej znanego na świecie pisarza japońskiego z jednym z najwybitniejszych dyrygentów na świecie, dyrektorem muzycznym Opery Wiedeńskiej i orkiestr w Toronto, San Francisco i Bostonie prowadzi do sformułowania głębokich myśli o muzyce, krążących gdzieś między anegdotą, a wnikliwą analizą utworu.
„Muzyka istnieje po to, by uszczęśliwić ludzi. Robi to na różna sposoby, których skomplikowana natura mnie fascynuje”- pisze autor.
Dzięki książce dowiadujemy się, że w pierwszej symfonii Mahlera jest wskazówka w partyturze dyrygenta mówiąca o tym, że waltorniści mają wstać w pewnym momencie z instrumentami w dłoniach. W innym miejscu czytamy, że muzycy mają skierować czary w górę. To wyjaśnia brzmienie i pozwala lepiej zrozumieć nie tylko utwór Mahlera. Nawiasem mówiąc, okazuje się, że wskazówki Mahlera w partyturze są bardzo szczegółowe, a fakt, że był Żydem pochodzącym z małego miasteczka miał olbrzymi wpływ na jego twórczość i życie.

„Rozmowy o muzyce Haruki Murakami, Seiji Ozawa” w przekładzie Anny Zielińskiej- Elliott, Wydawnictwo Muza
Szczególnie interesująca wydaje się analiza wyjątkowości utwór Mahlera. Murakami twierdzi, że w muzyce kompozytora „podejmowany jest temat elementów podziemnych, kryjących się w ciemności. Są w niej różne motywy- sprzeczne…”
Z kolejnych wątków rozmowy dowiadujemy się, że techniczny poziom wykonań i umiejętności orkiestr podniósł się nieprawdopodobnie (poczynając od lat sześćdziesiątych).
W innym miejscu Ozawa opowiada, jak podczas dyrygowania złamał sobie mały palec o pulpit (a właściwie o blat mównicy).
„Rozmowy o muzyce” to interesująca lektura, dzięki której czytelnik poznaje lepiej siebie, wybitnych interlokutorów i sztukę czarowania dźwiękiem.
Oprac. do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza. / Audiobook
Koncert rozpoczęła symfoniczna introdukcja zagrana przez muzyków zespołu NFM Filharmonia Wrocławska pod dyrekcją Huberta Kowalskiego. Zrobiło się trochę filmowo. Potem na scenę weszli muzycy Raz Dwa Trzy i z pokorą oddali się pod batutę dyrygenta. Wydawali się nieco wycofani i stonowani. Ale przecież sami wybrali symfoniczną formułę wykonawczą, która wymagała powstrzymywania się od porywów nieskrępowanej improwizacji. To muzyczne połączenie akustycznych skrzypiec, altówek, kontrabasów, wiolonczel, klarnetów, harfy, kotłów… z elektrycznymi gitarami, instrumentem klawiszowym, akordeonem, perkusją i trąbką stworzyło bardzo interesującą fuzję muzyczną. Charakterystyczny głos Adama Nowaka dobrze brzmiał w zalewającej salę lawie dźwięków i w kaskadzie subtelnych fraz. Symfoniczny anturaż skomponował nową przestrzeń doznań. Słowa zapowiedzi i teksty piosenek (zagranych w nowych aranżacjach) wybrzmiewały z całą starannością ich sensowności, liryczności i refleksyjności.
Muzycy zaprezentowali swoje popularne utwory m.in. „Trudno nie wierzyć w nic”, „W wielkim mieście”, „I tak warto żyć”, „Amulet”, „Czekam i wiem”, „Nazywaj rzeczy po imieniu”, „Mam imię, nazwisko i pracę”, „Jestem tylko przechodniem” czy „Już”. Piosenki Wojciecha Młynarskiego „Idź swoją drogą”, „Jeszcze w zielone gramy” Adam Nowak okrasił anegdotami, wspomnieniami ze spotkań z mistrzem Młynarskim.
Raz Dwa Trzy powstało trzydzieści trzy lata temu, więc publiczność wypełniająca całą Salę Główną NFM w naturalny sposób wniosła do koncertu szlachetny rys wielopokoleniowości. Charakterystyczne „Dziękuję za wypowiedź” słyszeliśmy z ust lidera Raz Dwa Trzy po każdej zapowiedzi, a po trzygodzinnej uczcie muzycznej wiwatująca na stojąco publiczność zdawała się metaforycznie krzyczeć Nowakową frazę ze zwielokrotnioną siłą.
Oprócz znakomitych piosenek wieczór przedsylwestrowy z Raz Dwa Trzy w NFM obfitował w naturalność zachowań ze zgrzebnością codzienności w tle, obyło się bez blichtru, puszenia się udawania i błyskotek charakterystycznych dla końcoworocznych i wczesnostyczniowych dni. „Że ja doczekam tego dnia…” na bis, solo, śpiewali lepiej lub gorzej, ale z uroczą nutą spontaniczności członkowie zespołu (znakomici muzycy – Jacek Olejarz, Grzegorz Szwałek, Jarosław Treliński, Mirosław Kowalik, Tadeusz Kulas), dyrygent i skrzypaczka.
W prezencie od artystów otrzymaliśmy zadumę, refleksję i ździebełko nadziei. Wyszliśmy z bezcennym podarunkiem na pl. Wolności z budynku NFM około godziny dwudziestej drugiej z nadzieją spotkania się w nowym roku, czyli już niebawem.
oprac. d.o
foto. mat. org.
Płyta ukazała się nakładem wydawnictwa fonograficznego Dux. Publikacje tej warszawskiej wytwórni zawsze ceniłam za wysoką jakość nagrań. Dobrze, że kwartet gitarowy z Krakowa trafił na duxową ścieżkę i tam właśnie zdecydował nagrać swoją najnowszą płytę. Szlachetne brzmienia instrumentów klasycznych artystów z Krakowa domagają się specjalnego traktowania.

Cracow Guitar Quartet „Musical Landscapes”, Wydawnictwo fonograficzne DUX
Cracow Guitar Quartet „Musical Landscapes” to zacny krążek o różnorodnej tematyce, zagrany z wirtuozerskim zacięciem. Najlepiej słuchać go na dobrym sprzęcie muzycznym, wtedy przyjemność z odkrywania barw, faktur i emocji jest szalenie ciekawa.
Niebieska szata graficzna płyty, estetyczna i staranna, wizualnie i organoleptycznie przyciągająca, miła dla oka i przyjemna w dotyku kusi potencjalnego słuchacza jeszcze przed wysłuchaniem pierwszego utworu, a jest ich łącznie osiem. Są to kompozycje takich tuz muzyki klasycznej jak: Johann Sebastian Bach, Luigi Boccherini, Claude Debussy, Edvard Grieg, Modest Mussorgsky, Paulo Bellinati i Léo Brouwer.
W wykonaniu Miłosza Mączyńskiego, Joanny Baran-Nosiadek, Łukasza Dobrowolskiego, Mateusza Putera fenomenalnie brzmi suita Griega. „Taniec Anitry” w interpretacji czterech gitar klasycznych to uczta dla ucha.

Cracow Guitar Quartet „Musical Landscapes”, Wydawnictwo fonograficzne DUX
Płyta „Musical Landscapes” jest muzyczną podróżą z północy na południe i z zachodu na wschód, spaja różnorodności, temperamenty i barwy. Oryginalne aranżacje na cztery gitary łączą się na płycie w plastyczny kontrastujący ze sobą obraz. Artyści płynnie przechodzą od silnych emocji po ulotne nastroje. Na krążku radosnym uniesieniom towarzyszą hiszpańskie tańce, romantycznym wzlotom demoniczne odgłosy, zadumie, przebiegłość i powab. A na koniec witalności współtworzą jazzowe improwizacje.
Cracow Guitar Quartet to zespół, który potrafi czarować muzycznie. Gitary klasyczne w ich rękach zamieniają się w fortepian, perkusję, harfę, czy flet. To młodzi artyści, którzy zdobywają uznanie na konkursach międzynarodowych, są także mistrzami dla swoich uczniów, jurorami na konkursach, solistami, kameralistami, autorami publikacji. Dobrze, że na ich artystycznym oceanie doświadczeń pojawiła się płyta „Musical Landscapes”, bo to piękna muzyczna przestrzeń, na którą warto wpłynąć i dać się ponieść falom.
test: Dorota Olearczyk
Wydawnictwo DUX
Doktor Agata Majewska jest terapeutką, która poznała zjawisko wysokiej wrażliwości poprzez sesje terapeutyczne z dziećmi i młodzieżą. W publikacji wydawnictwa Muza wyjaśnia czym jest wysoka wrażliwość, jak tę cechę temperamentu zidentyfikować oraz lepiej zrozumieć dzieci i ich emocje. Dzięki tej książce mamy szansę dowiedzieć się, m.in. jak wiele można osiągnąć, żyjąc w zgodzie ze swoją wysoko wrażliwą naturą.

„Jak wspierać dzieci wysoko wrażliwe” Agata Majewska, Wydawnictwo Muza
Czy wysoka wrażliwość to dar, czy przekleństwo? Jak radzić sobie z niewspierającym otoczeniem? Jak odpowiadać na potrzeby dziecka wysoko wrażliwego? Czy uwarunkowania genetyczne mają wpływ na tę szczególną właściwość dziecka? Na te i wiele innych pytań czuły czytelnik znajdzie odpowiedzi. O tym potencjale, zasobie i możliwości autorka pisze w sposób jasny i zrozumiały. Poradnik dobrze się czyta i dobrze służy on pomocą w odkrywaniu cech „dzieci orchidei” wśród znanych nam podopiecznych, kuzynów, siostrzeńców, czy wychowanków.
W najnowszej książce Agaty Majewskiej czytamy o różnych aspektach wysokiej wrażliwości, m.in. o głębi przetwarzania, o łatwości przestymulowania, reaktywności emocjonalnej i dużej empatii.
Wyczulenie na subtelne bodźce obserwowane u młodych osób wysoko wrażliwych może czasem uratować klasę przed nadciągającą niezapowiedzianą kartkówką lub wymusić wyjście z tramwaju z powodu zapachu czyichś perfum.
Autorka wspomina dzień, kiedy kupiła swojej córce nowe buty, a ona zaczęła płakać i stwierdziła, że kocha swoje stare buty. Okazało się, że nowe obcierały ją i doprowadziły do powstania pęcherzy. Od tej pory obcinała domownikom metki przy bluzkach.
Agata Majewska kończy rozważania w książce „Jak wspierać dzieci wysoko wrażliwe” otulającą łagodnością i zachętą do dystansu i wyluzowania. Ostatnim rozdziałem nieco rozczula i rozgrzewa ciepłą refleksją. Podając obszerne źródła, z których czerpała pisząc poradnik, odsyła czytelnika do wielu innych publikacji na temat wysokiej wrażliwości.
„Jak wspierać dzieci wysoko wrażliwe” Agaty Majewskiej to inspirująca propozycja dla wrażliwych i oziębłych czytelników.
oprac. do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza.
Audiobook
To nie jest zwykła książka, którą można pochłonąć w kilka wieczorów, to opasły tom wspomnień, relacji, wywiadów, różnego rodzaju artefaktów, które spaja legendarna postać elektryka z wąsem.
Biografię Lecha Wałęsy napisał Krzysztof Brożek. Autor pracował nad tym dziełem dziesięć lat. Przeprowadził ponad sto rozmów, przejrzał ponad tysiąc archiwalnych dokumentów i niepublikowanych wspomnień, badał wykluczające się tropy. Wszystko to robił po to, żeby zrozumieć człowieka, który wciąż wymyka się jednoznacznej ocenie. Na kartach biografii zapisał legendy rodzinne, wspominki zawiązane nawet z poczęciem, a nawet przepis na zacierkę z ziemniaków na mleku.

„Wałęsa. Gra o wszystko” Krzysztof Brożek, Wydawnictwo Czarna Owca
Dzięki determinacji historyka powstała biografia Lecha Wałęsy, która może zaciekawić niejednego bibliofila. Niemal filmowy obraz człowieka-legendy pokazany z różnych perspektyw, jego życie i działalność polityczna scena po scenie skutecznie wciąga w głęboki nurt lektury.
Na temat Lecha Wałęsy powstało wiele mitów. W biografii autorstwa Krzysztofa Brożka rozmówcy dobrze niegdyś znający Lecha Wałęsę mówią to, czego przez lata nie powiedzieli jeszcze nikomu. Które mity okażą się prawdą, które kłamstwem, a które pozostaną niemożliwą do zweryfikowania legendą? Czy Lech Wałęsa to bohater narodowy, czy megaloman i manipulator? Czy to mąż stanu czy tylko marionetka w rękach innych? Uważny czytelnik może sam szukać odpowiedzi na te przewrotne pytania.
Krzysztof Brożek przekazuje – najpełniejszy z dotychczasowych – obraz legendarnego przywódcy Solidarności, polityka, laureata Pokojowej Nagrody Nobla, symbolu zrywu i walki o wolność i demokrację.
Zaskakujące wydaje się w historii Lecha Wałęsy ciągłe napotykanie się przez autora biografii na wiele wersji tego samego zdarzenia.
Znajdujemy tu takie smaczki jak: „Dzięki przeprowadzce Wałęsowie mają tyle miejsca, ile potrzebują dla ośmioosobowej rodziny. Ale nie mają lekko, muszą jeszcze wpłacić wkład do spółdzielni mieszkaniowej. Potrzebną sumę, podobno jest to ówczesne 100 tysięcy złotych (szesnaście przeciętnych pensji), pożycza Wałęsom ksiądz Jankowski. Ksiądz sprezentuje też przywódcy strajku dziesięć garniturów”.

„Wałęsa. Gra o wszystko” Krzysztof Brożek, Wydawnictwo Czarna Owca
Kilka stron dalej czytamy, że dziś Wałęsa zaprzecza, że w księdzu Jankowskim miał bardzo bliskiego współpracownika.
W publikacji nie brakuje też odniesień do gorzkiego smaku Magdalenki i Okrągłego Stołu, do współpracy z SB i życia rodzinnego. Cała galeria postaci ze świata polityki pojawia się niemal na każdej stronie biografii Lecha Wałęsy. Nawet problemy z prawem syna polityka nie zostają przemilczane.
„Lech Wałęsa. Gra o wszystko” może zaskoczyć w wielu fragmentach obszernie potraktowanego tematu, może wciągnąć, jak dobry kryminał i zaciekawić rysem obyczajowym oraz społecznymi i politycznymi wątkami.
Krzysztof Brożek – historyk, scenarzysta, reżyser. Autor filmów dokumentalnych dla Discovery Historia, TVP, TVN i TVP Historia (Tajne. Spec. Znaczenia; Gdzie jest Porozumienie Gdańskie?; Raport z Auschwitz) i publikacji o tematyce historycznej (Nowa Huta. ENTER; Solidarność Walcząca). Współautor (wraz z Moniką Górą) kontrowersyjnego reportażu Upadek. Historia prałata Henryka Jankowskiego wydanego w 2020 r. nakładem Wydawnictwa Czarna Owca.
oprac. do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca.
Koncert „Piosenki-to…? – Osiecka, Młynarski, Przybora, Kofta…” był niezapomnianym, muzycznym widowiskiem, które przeniosło widzów z 2022 roku do czasów, gdy w piosenkach królowała mądrość, klasa i wdzięk. Znakomici wykonawcy piosenki aktorskiej w utworach mistrzów zaprezentowali się we Wrocławiu dwukrotnie.
Podczas pierwszego niedzielnego koncertu w Teatrze Polskim słuchaliśmy interpretacji utworów poetów piosenki w wykonaniu Joanny Trzepiecińskiej, Hanny Śleszyńskiej, Marcina Januszkiewicza, Jacka Wójcickiego i Zbigniewa Zamachowskiego. Ach co to był za wieczór. Pełen kultury, wdzięku, dowcipu i wzruszeń. Opisywać należałoby go w samych superlatywach – znakomite prowadzenie, wyśmienite piosenki, świetni wykonawcy, zadowoleni słuchacze. Nawet brzęcząca gdzieś w środku sali komórka, bujające się fotele w całym czwartym rzędzie, usterka techniczna, czy pamięciowe urocze potknięcie wykonawcy nie były w stanie ująć nic z uroku piosenek Osieckiej, Kofty, Przybory i Młynarskiego.
Spajający całość – poetycką, dowcipną, melancholijnie wdzięczną frazą- Andrzej Poniedzielski dodawał uniwersalnego sznytu koncertowym wykonaniom piosenek. Malował słowem fenomenalny poemat, po mistrzowsku posługując się zaskakującą puentą, liryczną frazeologią, łagodnym żartem. Wybuchy śmiechu i pomruki zrozumienia dochodzące z widowni towarzyszyły każdej zapowiedzi, której autorem i wykonawcą był autoironiczny wspomniany już – Andrzej Poniedzielski.
Każde wykonanie utworu mistrza interpretacji piosenki aktorskiej zasługiwało na osobne oklaski. Z olbrzymią przyjemnością słuchaliśmy m.in. ciepłego „La valse du mal”, „Już czas na sen” i „Zielińskiej” w wykonaniu Zbigniewa Zamachowskiego, z sentymentem – „Truskawek w Milanówku” interpretacji Joanny Trzepiecińskiej, z uśmiechem – brawurowego Jacka Wójcickiego w „Jesteśmy na wczasach”, „Nie zakocham się tej wiosny”, ze wzruszeniem – zjawiskowego – Marcina Januszkiewicza w „Kołysance dla Okruszka”, „Wybacz Mamasza” i w „Nim wstanie dzień”. Ballady Wojciecha Młynarskiego „O tych, co się za pewnie poczuli” i „Moje ulubione drzewo (Leszczyna)” ekspresyjnie i soczyście przypomniała Hanna Śleszyńska.
Dwie godziny minęły błyskawicznie, a na finałowej „Róbmy swoje”, bez zbędnych ceregieli, wstaliśmy wszyscy nagradzając artystów owacjami.
oprac. do.
fot. jo
Premiera teatralna rządzi się swoimi prawami. Przyjaciele artystów i twórców najczęściej bardzo żywiołowo reagują na każde wyjście aktora na scenę. Czasem śmiechy lub gwizdy uznania wydają się nie specjalnie pasować do sytuacji scenicznej, ale trudno się dziwić tym przyjacielskim, towarzyskim reakcjom niezdystansowanego wsparcia. Kiedy na scenie widzimy reżysera wcielającego się w rolę rewolucjonisty, kata, czy szaleńca trudno pozostać obojętnym. Kiedy w rolę żeńską wciela się nasz kumpel warto dodać mu otuchy okrzykiem. Nie inaczej było we Wrocławskim Teatrze Współczesnym w sobotę, późnym wieczorem, podczas premierowego przedstawienia, kiedy sierp księżyca nie pozwalał na błogie, jesienne leżakowanie i wygrzewanie się pod kocem. Wtedy właśnie, na dużej scenie WTW, mężczyźni w czarnych kombinezonach, z czerwonymi rękawicami bokserskimi na rękach, turlając opony, powiewając flagą, wykrzykując, tupiąc, wymachując odciętymi członkami (nóg i rąk) wzniecali rewolucję.
Spektakl „Marat/Sade” w reżyserii Marcina Libera powstał na podstawie dramatu Petera Weissa zatytułowanego „Męczeństwo i śmierć Jean Paul Marata przedstawione przez zespół aktorski przytułku w Charenton pod kierownictwem Pana de Sade”.
Podczas premierowego przedstawienia żywioł kilkunastu aktorów zawładnął sceną na blisko trzy godziny. Męskość nagich torsów wylewała się na widownię, a w antrakcie rewolucyjna krzykliwość wtargnęła także do foyer.
Hałaśliwą rewoltę tonowała postać w różowych szatach, wyciszony w swych tyradach Sade (w tej roli znakomity Jerzy Senator). Wizualnie ponętną scenę obserwowaliśmy w finale. Łaźnia stała się wtedy miejscem mordu, śmierć w oparach realizmu podszytego groteską, została pięknie skontrastowana z ulotnością pary przysłaniającej sylwetki bohaterów zamkniętych, w czymś na kształt dużego, szklanego akwarium.
Zwielokrotniona ekspresja grupowa, nie tak tajemnicza jak u Muncha w „Krzyku”, napędzała kulawą rewolucję. Figura wolności wiodącej lud na barykady stworzona kiedyś przez Delacroix towarzyszyła postaciom dramatu, najpierw w formie tła malarskiego, potem w formie rzeźby, na której dopuszczają się gwałtu buntownicy- szaleńcy- rewolucjoniści.
Dużo bodźców, nakładających się na siebie przestrzeni, zdarzeń, akcji, zagęszczenie środków teatralnych… wszystko to może wywołać efekt zagubienia i chęć ucieczki przed tak gęstą tkanką spektaklu.
W „Marat/Sade” występują znakomici aktorzy, którzy tworzą grupowa kreację, jakiej pozazdrościć mogą Współczesnemu inne sceny wrocławskie.
Obraz krwawej rewolucji podszyty ironią i groteską może się podobać, ale nie wszystkim, rzecz jasna. Warto zobaczyć, zachwycić się lub tylko docenić pomysł twórców i realizatorów.
Punkowa energia we wściekle wykrzyczanym, wyśpiewanym i dowcipnym spektaklu, czerpiącym inspiracje z popkultury i malarstwa. To ciąg scen teatru w teatrze, w którym scenografia powstaje na oczach widzów, a wszystko zmierza do zaskakującego finału. Reżyser Marcin Liber dał upust swojej wyobraźni i pozwolił wyszaleć się dwunastu aktorom, wcielającym się w barwne i wyraziste postaci. Marat/Sade to tragikomiczna opowieść o uniwersalnych mechanizmach rządzących naszym światem, a wciąż aktualne pozostaje pytanie: „Maracie, co się stało z naszą rewolucją?”- czytamy w zapowiedzi spektaklu.
Spektakl Marat/Sade grany będzie: 20, 22, 23 i 24.11.2022 oraz 5, 6, 7 i 8.01.2023.
Szczegóły i bilety: www.wteatrw.pl.
oprac.do.
Marat/Sade Petera Weissa
realizatorzy:
reżyseria Marcin Liber
współpraca dramaturgiczna Michał Kmiecik
scenografia, kostiumy, światło Mirek Kaczmarek
muzyka Tomasz Leszczyński
ruch sceniczny Hashimotowiksa
asystentka reżysera / inspicjentka Elżbieta Kozak
obsada:
PAN DE SADE Jerzy Senator
MARAT Rafał Cieluch
SIMONA EVRARD Tomasz Taranta
KAROLINA CORDAY Mariusz Bąkowski
DUPERRET Dominik Smaruj
JAKUBROUX Przemysław Kozłowski
KOKOL Maciej Kowalczyk
FOLPOCH Krzysztof Boczkowski
CUCURUCU Krzysztof Zych
ROSSIGNOL Miłosz Pietruski
WYWOŁYWACZ Tadeusz Ratuszniak
COULMIER Piotr Łukaszczyk (gościnnie)
oraz Michał Paluch (gitara)
oprac.do
fot. mat. teatru /Natalia Kabanow
V Inspiracje-Interpretacje: Roman Kołakowski
3 grudnia | 17:00 | wstęp wolny
Roman Kołakowski
Poeta, pieśniarz, kompozytor, dramaturg, tłumacz, reżyser, charyzmatyczny artysta przez wiele lat związany z Wrocławiem i jego jednym z najważniejszych festiwali – Przeglądem Piosenki Aktorskiej. Pojawiał się na scenie nie tylko jako bard śpiewający o wolności. Mówił do nas poprzez własną poezję, a także słowami innych pieśniarzy – m.in. Toma Waitsa, Nicka Cave’a, Bułata Okudżawy, Jacques’a Brel’a, czy Stinga, których teksty piosenek tłumaczył, przybliżając twórczość tych artystów polskiej publiczności.
Herbatka w oparach nostalgii…
– Jeśli są takie piosenki, które śpiewam na scenie od 20 lat, to są to piosenki z tekstami Romana – wspomina Konrad Imiela. Całkiem nie tak dawno trwała jeszcze ich wspólna praca w Capitolu nad Mockiem… niestety niedokończona. Gośćmi festiwalowego prologu – spotkania poświęconego Romanowi Kołakowskiemu będą jego bliscy i współpracownicy: Agata Klimczak-Kołakowska, Leszek Zduń, Konrad Imiela i Urszula Orłowska. Rozmowę poprowadzi Teresa Drozda – od lat przygotowująca programy radiowe i podcasty poświęcone piosence literackiej.
Konkurs
Sercem Inspiracji-Interpretacji jest konkurs na interpretację piosenek z repertuaru Romana Kołakowskiego, który wypełni drugą część wieczoru. Wokalistki (bo ostatecznie konkursowa grupa ma wyłącznie żeński skład) pochodzą z różnych miejsc w Polsce, uczą się, pracują lub studiują, wykonują też czasem pozamuzyczne zawody. Dla wszystkich z nich to właśnie muzyka jest największą pasją, a piosenka literacka zajmuje w niej miejsce szczególne. Wśród wybranych przez nie piosenek znalazły się m.in.: „Świt, świt”, „Piosenka starych kochanków”, „Denuncjacja deklinacji”, „Wilga”, „Przekleństwo Millhaven”, „Morenica”. Program koncertu zaprezentuje Romana Kołakowskiego zarówno jako autora, tłumacza, jak i kompozytora.
Gości i atmosferę festiwalu swoim obrazowym komentarzem udokumentuje znakomity ilustrator Tomasz Broda. Przy fortepianie: Dominik Mąkosa i Robert Jarmużek. W fotelach jurorskich zobaczymy ekspertów i koneserów piosenki literackiej: Agatę Klimczak-Kołakowską, Konrada Imielę, Leszka Zdunia i Teresę Drozdę. Pula nagród to statuetka V Inspiracji-Interpretacji i suma 9 tys. zł. (o jej podziale zadecydują jurorzy) oraz 5 tys. na realizację recitalu dla autorki najciekawszej interpretacji.
Wystąpią:
Anna Beyer-Sarnicka, Kinga Janicka, Anna Jastrzębska, Katarzyna Miednik, Marta Olszewska, Magdalena Pogorzelska, Aleksandra Robak, Gabriela Szmel, Ewa Środoń-Prokulewicz, Marta Wieczorkiewicz, Judyta Wojtala, Katarzyna Żbel
V Inspiracje-Interpretacje: Roman Kołakowski | Finał z Waitsem
Planowany w finale recital Konrada Imieli „Waits 2022” niestety nie odbędzie się z powodu choroby aktora. Działamy na festiwalu w trybie improwizacji, a nasi goście zapewnią publiczności koncertu muzyczne niespodzianki – zapewniają organizatorzy. Wszyscy, którzy zakupili bilety na koncert z recitalem otrzymują zwrot pieniędzy. Na koncert ze zmienionym programem obowiązuje wstęp wolny.
4 grudnia 2022 | 17.00
bilety: 40 zł, w sekretariacie ODT*
*obowiązują zniżki z programem Nasz Wrocław
bilety: 20 zł, dostępne z kartą seniora
W koncercie finałowym usłyszymy wszystkie laureatki konkursu na interpretację piosenek z repertuaru Romana Kołakowskiego. Umiejętności wokalistek oceniali: Teresa Drozda, Agata Klimczak-Kołakowska, Konrad Imiela i Leszek Zduń. Podczas wręczenia nagród poznamy zarówno konkursowy ranking, jak również dowiemy się w czyje ręce powędruje nagroda główna – statuetka V Inspiracji-Interpretacji we Wrocławiu. Pula nagród to 9 tys. złotych oraz 5 tysięcy, z przeznaczeniem na nagranie recitalu, które otrzyma autorka najciekawszych interpretacji! Ilustratorskim komentarzem koncert oprawi Tomasz Broda.
Gościnnie piosenki Toma Waitsa w tłumaczeniu Romana Kołakowskiego wykonają Konrad Imiela i Adam Skrzypek.
WAITS 2022
Oszczędne aranżacje. Tylko kontrabas i głos, w niektórych piosenkach gitara. Toma Waitsa nie należy naśladować, byłaby to bezradna pogoń za niedoścignionym. Jego piosenki śpiewać należy, bo to wartościowe utwory. Podczas tego koncertu usłyszycie, jak NAPRAWDĘ brzmi kontrabas, ludzki głos, jak skrzypi podłoga sceny, jak dźwięczą wysuszone na słońcu kawałki drewna. Nie usłyszycie syntezatorów i wirtualnych instrumentów. Poczujecie wspólny puls dwóch dojrzałych artystów umiejących dzielić się z widzami muzyką i tekstem. Muzyką tekstu.
program:
- Pole garncarza (sł. Tom Waits/ Roman Kołakowski; muz. Tom Waits)
- Rybi puzon (sł. Tom Waits/ Roman Kołakowski; muz. Tom Waits)
- Odejdę, gdy zapieje kur (sł. Tom Waits/ Roman Kołakowski; muz. Tom Waits)
- Rozmowy u fryzjera (sł. Tom Waits/ Roman Kołakowski; muz. T. Waits)
- Czekając na wczoraj (sł. Tom Waits/ Roman Kołakowski, muz. Kathleen Brennan, T. Waits)
- Dno dno dno (sł. Tom Waits/ Roman Kołakowski; muz. T. Waits)
- Blue Valentines (sł./ muz. T. Waits)
- Underground (sł./ muz. T. Waits)
- Rzeczy żołnierza (sł. Tom Waits/ Roman Kołakowski; muz. T.Waits)
- Koloseum (sł. Tom Waits/ Roman Kołakowski, muz. K.Brennan, T. Waits)
- Fałszywa prognoza (sł. Tom Waits/ Roman Kołakowski, muz. K. Brennan, T. Waits)
- Telefon z Istambułu (sł. Tom Waits/ Roman Kołakowski; muz. T. Waits)
- Czarne skrzydła (sł. Tom Waits/ Roman Kołakowski, muz. K.Brennan, T. Waits)