Od kiedy pamiętam zawsze miałam słabość do kompozycji wirtuoza bandoneonu i twórcy tanga argentyńskiego. Jego „Libertango” grane przez znakomitych gitarzystów Krzysztofa Pełecha i Roberta Hornę powodowało uruchomienie wewnętrznego pulsu nawet w momentach wyczerpania, zaś milongi świetnie koiły wzburzenie. Czy to za sprawą gitarowych wersji tych kompozycji? Wczoraj okazało się, że nie tylko gitara w rękach mistrzów gitary doskonale radzi sobie z kompozycjami Astora Piazzolli. Równie silne przeżycia wywołuje niepozorny, kwadratowy, bandoneon osadzony na kolanie Juanjo Mosalini, malowniczo rozciągany i połyskujący czerwienią wnętrza miecha. Koi, pobudza, wzrusza, buduje przyjazną przestrzeń…, a z towarzyszeniem Orkiestry Leopoldinum pod batutą Christiana Danowicza przenosi melomanów w inny wymiar odczuwania.
Odpowiedzialnymi za znakomity koncert, który zabrzmiał w Sali Głównej NFM, byli: Christian Danowicz – skrzypek i dyrygent, Juanjo Mosalini – wirtuoz bandoneonu i NFM Orkiestra Leopoldinum. W programie sobotniego, muzycznego wieczoru znalazły się następujące kompozycje: A. Piazzolla Concierto para quinteto [10′], (wyk. Christian Danowicz – skrzypce, Juanjo Mosalini – bandoneon, Justyna Skoczek – fortepian, Robert Horna – gitara, Mirosław Mały – kontrabas), JP Jofre I Koncert podwójny na skrzypce i bandoneon [16′], J. Mosalini Cien años, Tomá Tocá [11′], A. Piazzolla Koncert na bandoneon i orkiestrę „Aconcagua” [25′]. Nie obyło się bez bisów z hitami argentyńskiego kompozytora tanga. „Libertango” zabrzmiało zjawiskowo, a taneczne i melancholijne milonga wywołało wybuch okrzyków uznania.
Takie bywają koncerty w Narodowym Forum Muzyki. Aż żal, że nie można bywać tam częściej.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk
Apetyt na piękne życie, sztukę, dobry design, nieprzeciętne wnętrza wzrasta w sposób niemierzalny po lekturze „Świata wnętrz Elle Decoration” Małgorzaty Szczepańskiej. Trzeba uważać, żeby nie zapałać niepohamowaną chęcią zdzierania tapet do cegły w swoim mieszkaniu. Taki efekt może wywołać jedynie przeglądanie albumu wydanego przez Słowne.pl. Duża ilość inspirujących zdjęć do pary z krótkimi tekstami opisującymi pomysły architektów ogląda się i czyta z największą przyjemnością.
Dobry design poprawia jakość życia, a w harmonijnym wnętrzu, urządzonym zgodnie z naszymi potrzebami i upodobaniami żyje się lepiej. Wnętrza przedstawione w publikacji nie podlegają sztywnym zasadom, nie wpisują się w jeden styl, zawsze za to mają charakter, są pełne sztuki, książek i przedmiotów, które sprawiają radość ich mieszkańcom. Autorka wraz ze stylistami, architektami, fotografami i oczywiście właścicielami zaprasza, w podróż do świata wnętrz ELLE Decoration.
Uważny czytelnik może odkryć przepis na idealnie skrojoną przestrzeń dla siebie.
Małgorzata Szczepańska- autorka albumu- pisze:
Oddaję w Wasze ręce album, w którym pokazujemy kilkanaście mieszkań, domów oraz apartamentów prezentowanych w ciągu 13 lat mojego kierowania ELLE Decoration. Nie wartościuję ich ani też nie twierdzę, że wybrałam te ulubione. Ta selekcja ma podkreślić piękno różnorodności, filozofię, która przyświeca mi przy wyborze wnętrz do ELLE Decoration: mieszkaj tak, jak lubisz, byle stylowo, zgodnie z kodeksem dobrych wartości i praktyk.
Nigdy nie uważałam, że sztuką jest mieć wnętrze urządzone zgodnie z najnowszymi trendami. Prawdziwym mistrzostwem jest dla mnie stworzenie takiego, które jest interesujące poprzez swoją harmonię, proporcje, zestaw barw, faktur. Takiego, które ewoluuje wraz z zachodzącymi w naszym życiu zmianami. Styl mieszkania powinien bowiem odzwierciedlać nasze potrzeby i upodobania.
Otaczajmy się przedmiotami sprawiającymi nam po prostu przyjemność. Nie warto wyposażać mieszkania w rzeczy, które są nam obce. W takim wnętrzu nie tylko będziemy źle się czuli, ale też ciągle będzie w nim coś „zgrzytało”. Często wystarczy jeden element, żeby pokazać, że jesteśmy świadomi zmieniających się tendencji i potrafimy zaadaptować je do własnych potrzeb.
Moja mała wskazówka: nie kupujmy gotowych zestawów mebli, ale mieszajmy i łączmy. Dobry eklektyzm zawsze się sprawdza. Pamiętajmy, że każdy drobiazg, plama koloru, kształt mają swoje idealne miejsce. Znalezienie tego optymalnego to połowa sukcesu udanego wystroju.
Mam nadzieję, że wnętrza prezentowane w albumie będą dla Was wspaniałym prezentem, inspiracją i przykładem na to, że warto eksperymentować i otaczać się rzeczami, które spełniają nasze oczekiwania, bo przecież to my przede wszystkim mamy się czuć dobrze w naszym domu.
Zatem czytajcie, oglądajcie, zmieniajcie wnętrza, zdrapujcie stare tapety…pomoże w tym lektura „Świata wnętrz Elle Decoration”.
oprac. do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwo Słowne | Burda Media Polska.
Jeśli jeszcze nie słyszeliście polsko- japońskiego duetu Yumi Ito & Szymon Mika to czas nadrobić zaległości. Zjawiskowość harmonijnej wymiany dźwięków może przyprawić o zawrót głowy z nadmiaru czystego powietrza i klarownej improwizacyjnej przestrzeni.

Yumi Ito & Szymon Mika – Ekual | album muzyczny
„Ekual” to najnowszego albumu muzycznego Yumi Ito i Szymona Miki. Tytuł płyty sugeruje równość, której doświadczamy słuchając zbalansowanej harmonii dźwięków gitary i głosu.
Subtelne gitary akustyczne, dużo uspokajających, krystalicznych flażoletów, ciepłe brzmienia, kojące barwy, harmonia, balans utrzymany między jasnym instrumentem i klarownym improwizującym głosem, dużo powietrza i przestrzeni…to i dużo więcej wypływa z albumu „Ekual”. Zjawiskowe arpeggia Szymona Miki, które słyszałam – jak dotąd – tylko przy grze paznokciowej na gitarze klasycznej światowej klasy instrumentalistów, tutaj perliście, czysto, selektywnie otulają głos Yumi Ito.
Yumi Ito & Szymon Mika – „Ekual” proponuje unikatowe zanurzenie w subtelnym świecie harmonijnych dźwięków bez potrzeby przechodzenia kursu nurkowania lub morsowania. Polecam, znakomicie wpływa na ciało i umysł.
tekst i foto: Dorota Olearczyk
Słów kilka o artystach:
Yumi Ito (4.07.1990) inspiracje do opowiadanych w swojej muzyce historii czerpie z otaczającego ją świata, poruszając zarówno mocne, aktualne tematy jak i skupiając się na prostej codzienności. W jej głosie wybrzmiewają różne barwy, tworząc amalgamat kilku stylów. Te ryzykowne połączenia w tym przypadku świetnie zdają egzamin, Yumi Ito, jako muzyk, kompozytor, producent i aranżer z japońskimi i polskimi korzeniami umiejętnie podąża własną ścieżką stylistyczną, opartą na setkach godzin ćwiczeń. Niczym mistrz zen obserwuje, klasyfikuje i zapisuje zdarzenia – mądrze, precyzyjnie, w skupieniu – przekładając je następnie na język muzyki. Słychać to na „Stardust Crystals”, wydawnictwie z udziałem jej orkiestry, a także w duecie z gitarzystą Szymonem Miką. Yumi Ito mieszka i pracuje w Bazylei. Regularnie występuje na całym świecie, dotychczas dzieląc scenę z takimi artystami jak Al Jarreau, Becca Stevens, Nils Petter Molvaer i Mark Turner. Jej autorska twórczość obejmuje jazz, art-pop, elektronikę, improwizację i muzykę neoklasyczną swobodnie wykonywane zarówno w dużych składach jak i podczas solowych występów, zawsze przy tym opowiadając intrygującą historię.
Szymon Mika (14.04.1991) nieustannie eksploruje świat strun. Polski gitarzysta, kompozytor i bandleader łączy w swojej muzyce wpływy polskiego folkloru, muzyki eksperymentalnej, jazzu i swobodnej improwizacji. Poza gitarą elektryczną używa również argentyńskiego andolinopodobnego instrumentu ronroco oraz stworzonej specjalnie dla niego akustycznej gitary sopranowej. Wszystko to można usłyszeć w jego autorskim zespole Szymon Mika Trio tworzonym wraz z Maxem Muchą i Zivem Ravitzem, który wydał dotychczas dwa znakomicie przyjęte przez publiczność i krytykę albumy, a także w duecie z wokalistką Yumi Ito. Jego talent i muzykalność przyniosły mu już słowa uznania ze strony Petera Bernsteina, Lage Lunda, Mike’a Sterna czy Johna Abercrombiego. Szymon Mika występował z takimi sławami polskiego jazzu jak Adam Bałdych czy Aga Zaryan, a także z międzynarodowymi sławami, takimi jak: Avishai Cohen, Kurt Rosenwinkel, Dave Holland, Mark Turner i Joshua Redman. Jego muzyczną osobowość wyróżniają autentyczność i wirtuozeria.
W Eklektik Art na ścianach, w Galerii na Czystej 4 (wejście obok wjazdu na parking do Renomy) jeszcze tylko do 17 listopada powiszą saksofoniści, potem pewnie wykupią ich kolekcjonerzy dzieł sztuki i będą improwizować z płócien w prywatnych zbiorach na całym świecie. Wtedy pozostanie nam wirtualna rzeczywistość ich autora, czyli wejście na: https://rafalchojnowski.myportfolio.com/work.
Rafał Chojnowski (ur. 1966 r.) – malarz i projektant. Jak czytamy w tekście kuratorskim przygotowanym przez Wiesławę Wilczyńską-Koper artysta ukończył studia we Wrocławskiej PWSSP (ob. ASP im. Eugeniusza Gepperta) na Wydziale Malarstwa, w pracowni prof. Andrzeja Klimczaka Dobrzanieckiego i prof. Konrada Jarodzkiego. Studiował grafikę warsztatową w Camden School of Art w Londynie. Mieszka i pracuje we Wrocławiu. Jego prace znajdują się m.in. w kolekcjach: USA, Anglii, Austrii, Polsce i Portugalii. Uczestnik kilkunastu wystaw, indywidualnych i zbiorowych, w kraju i za granicą, m.in. w Londynie – „Miasto” (Eva Jekel Gallery) w 1991, we Wrocławiu – SURVIVAL 3 i „Nauka jazdy” (Galeria na Solnym) w 2005, w Warszawie – „Still Nature” (SohoFactory) w 2013.
Jego wystawa zatytułowana „Malarstwo to farba…” mieści pięć cykli, które powstały w ostatnich latach. „Ludzie z farby” (2020 r.) – to nieco mroczna i melancholijna seria, w której człowiek nie jest doskonały, raczej bliżej mu do delikatnej ułomności, trochę z grochowiakowej poetyki, czy lingwistycznych zabaw Białoszewskiego. „Nobody” (2019- 2021 r.) – to seria portretów nieistniejących ludzi, „Sekretne życie drzew” (2020 r.) – to osobista wizja natury widziana przez artystę jako zjawisko fantastyczne i dynamiczne , w „Bar-Ok” (2019-2021 r.) charyzmatyczne postacie wibrują wewnętrzną energią kolorów, zaś cykl „Bez nut” (2019-2021 r.) ujawnia uroczą fiksację artysty na saksofonie.
Domeną twórczości Rafała Chojowskiego są prace dużego formatu. Oscyluje on między malarstwem figuratywnym i abstrakcyjnym. Uderzająca jest żywiołowość i magia jego płócien pełnych ekspresji, malowanych z impetem, energicznymi pociągnięciami pędzla – zdradza kuratorka wystawy Wiesława Wilczyńska-Koper.
Na płótnach Rafała Chojnowskiego okulary może nosić każdy, nawet pudel, a grać na saksofonie można nawet wtedy, gdy dom płonie. Ekspresja, trochę dowcipu i groteski, łagodna dekonstrukcja i magiczność…wszystko to (i dużo więcej) czynią malarstwo Rafała Chojnowskiego intrygujące, refleksyjne, zabawne i pobudzające.
Zobaczcie sami i dopiszcie kilka przymiotników.
oprac.do.
Anna Szałapak
Związana z krakowską Piwnicy pod Baranami śpiewała teksty poetyckie najwyższej próby: Czesława Miłosza, Ewy Lipskiej, Michała Zabłockiego, Agnieszki Osieckiej. Na scenie doceniała rolę gestu i rekwizytu – rozpuszczenie włosów, zerknięcie w lustro, otulenie chustą, zapalenie świecy, włożenie kapelusza, biel sukni, ten pewien rodzaj dystynkcji, błysk w oku – współtworzyły aurę jej koncertów.
Piosenka jest małym dramatem – uważała wokalistka – w dwóch, trzech minutach trzeba zawrzeć jakąś historię, przedstawić czyjś los. Jest to niezmiernie trudne, ale przez to ciekawe. Teksty Agnieszki Osieckiej często pojawiały się w repertuarze pieśniarki, a sama poetka nazywała ją Białym Aniołem. O czym śpiewała Anna Szałapak? O rzeczach najważniejszych: pięknie świata, miłości, szczęściu, przemijaniu, stracie, życiu i śmierci…
Herbatka w oparach nostalgii…
Jechać z Anią Szałapak w trasę, na koncert, spotkanie autorskie to była zawsze wielka przyjemność. Ale też odpowiedzialność – woziliśmy damę. Tak, damę. Kruchą, delikatną, która chciała być adorowana; tak po dawnemu, po staroświecku. Podczas inaugurującego festiwal wieczoru (4 grudnia | 17:00 | wstęp wolny) będzie okazja po temu, by autor tych słów, pianista Konrad Mastyło, podzielił się także innymi anegdotami z czasów wspólnej pracy. Jako stały akompaniator „Piwnicy pod Baranami” razem z Anną Szałapak występował wielokrotnie, jak i towarzyszył jej także podczas wielu wyjazdowych wydarzeń. Jego wirtuozeria gry na fortepianie współtworzyła także jej artystyczną oryginalność.
Razem z nim Annę Szałapak wspominać będzie drugi „piwniczanin” – wokalista Jacek Wójcicki. Zadebiutował na tej scenie utworem „Konie Apokalipsy” Zygmunta Koniecznego z tekstem Wiesława Dymnego, potem przyszła współpraca z innymi piwnicznymi autorami. „To natchniony artysta i niepowtarzalny talent” mówił o nim Piotr Skrzynecki, legendarny prowadzący kabaretu. Z Anną Szałapak Wójciki śpiewał w duecie napisaną dla niej „Kolędę Warszawską”, a ona sama lubiła z nim występować. Doceniała jego głos, muzykalność, jak i umiejętności taneczne. Spotkanie poprowadzi Teresa Drozda – od lat przygotowująca radiowe programy poświęcone piosence literackiej.
Konkurs
W drugiej części wieczoru zabrzmi już wyłącznie muzyka. Z interpretacją piosenek, które wykonywała Anna Szałapak zmierzą się uczestnicy konkursu na najciekawsza interpretację. Wokaliści pochodzą z różnych miejsc w Polsce, uczą się, pracują lub studiują, wykonują też czasem pozamuzyczne zawody. Dla wszystkich z nich to właśnie muzyka jest największą pasją, a piosenka literacka zajmuje w niej miejsce szczególne. Wśród wybranych przez nich piosenek znalazły się m.in.: „Zaklinanie, czarowanie”, „Kołysanka”, Ucisz serce”, Grajmy Panu”, „Żywa woda”.
Przy fortepianie zasiądą Dominik Mąkosa i Tomasz Kaczmarek. W fotelach jurorskich zobaczymy ekspertów i koneserów piosenki literackiej: Teresę Drozdę, Konrada Mastyło, Jacka Wójcickiego i Jarosława Wasika.
Wystąpią: Aleksandra Bogucka, Monika Cieciora, Natalia Herman, Karolina Kobielusz, Katarzyna Libront, Barbara Małecka, Weronika Musiał, Agnieszka Podubny, Filip Rychcik, Klaudia Wójcik, Wanesa Zacharzewska.
Niedawno wpadł mi w ręce francuski bestseller przetłumaczony na 20 języków. Seria książek adresowanych do młodzieży 14+ i dorosłych przełożona na język polski przyciąga uwagę ilością pochlebnych opinii, które płyną z różnych zakątków świata. Czy tak dobre recenzje nie są wyolbrzymione? Czy wszystkie tomy czyta się z równie dużym zaciekawieniem? Co kryje się w „Lustrzannej” serii?
Zanim o treści czterotomowej sagi słów kilka o autorce.

Christelle Dabos „Lustrzanna”
Christelle Dabos przychodzi na świat w 1980 roku na Lazurowym Wybrzeżu i dorasta w domu pełnym muzyki klasycznej i zagadek historycznych. Odnajduje się raczej w zadaniach wymagających wyobraźni niż intelektu. Pierwsze teksty zaczyna pisać podczas zajęć na uniwersytecie. Kiedy przenosi się do Belgii z myślą o pracy w bibliotece, nagle dopada ją choroba. Pisanie staje się wówczas ucieczką od szpitalnych realiów, towarzyszy jej w rehabilitacji, aż wreszcie zmienia się w jej drugą naturę. W tym czasie Christelle zostaje członkinią grupy Plume d’Argent – społeczności autorów publikujących w Internecie. Zachęcona przez innych członków grupy postanawia podjąć swoje pierwsze literackie wyzwanie, pisze „Lustrzannę”, co prowadzi ją do zwycięstwa w konkursie na debiutancką powieść dla młodzieży. Christelle Dabos mieszka obecnie w Belgii. Za serię książek dla dzieci i młodzieży „Lustrzanna” otrzymuje m.in. SUPERDYCHĘ 2020 („Lustrzanna” wybrana do 10 najlepszych książek dla młodszych czytelników w 2020 roku przez Książki. Magazyn do Czytania), Zwycięża w Plebiscycie Blogerów Lokomotywa 2019, w kategorii Przekład. Otrzymuje nagrodę w konkursie na debiutancką powieść dla młodzieży zorganizowanym we Francji przez wydawnictwo Gallimard Jeunesse wraz ze stacją radiową RTL i magazynem Télérama oraz nagrodę Grand prix de l’Imaginaire 2016.

Christelle Dabos „Lustrzanna”
„Zimowe zaręczyny” – to pierwszy tom serii Christelle Dabos. Tutaj zawiązuje się akcja i tutaj poznajemy Ofelię, niezwykłą bohaterkę, która za starym szalikiem i okularami krótkowidza skrywa nietypowe dary. Potrafi m.in. czytać przeszłość przedmiotów oraz przechodzić przez lustra. Spokojne życie, które wiedzie na rodzimej arce – Animie, zmienia się, gdy zostaje zaręczona z tajemniczym mężczyzną należącym do potężnego klanu Smoków – Thornem. Dziewczyna musi na zawsze opuścić rodzinę i podążyć za narzeczonym do Niebiasta – dryfującej w powietrzu stolicy odległej arki, zwanej Biegunem. Dlaczego wybór padł właśnie na Ofelię? Dlaczego musi ukrywać swoją prawdziwą tożsamość? Dziewczyna nieświadomie zostaje uwikłana w śmiertelnie niebezpieczną intrygę. Wciągająca fabuła pierwszej część sagi fantastyczno-przygodowej, autorstwa debiutantki obdarzonej oszałamiającą wyobraźnią, prowadzi czytelnika do drugiego tomu.

Christelle Dabos „Lustrzanna”
W „Zaginionych z Księżycowa” Ofelia, świeżo mianowana młodszą bajarką dworu, doświadcza na własnej skórze zawiści i intryg, które lęgną się pod złoconymi sufitami Niebiasta. Czy w stanie codziennego zagrożenia będzie mogła liczyć na Thorna, swojego pełnego tajemnic narzeczonego? Dlaczego z dworu zaczynają nagle znikać wpływowe osobistości? Ofelia mimowolnie zostaje wciągnięta w śledztwo, które zaprowadzi ją poza wszechobecne na Biegunie iluzje do samego serca przerażającej prawdy.
W trzecim tomie pt.„Pamięć Babel” Christelle Dabos odkrywa przed czytelnikami cudowne miasto Babel. Gdzieś w sercu tej metropolii kryje się nieuchwytna tajemnica, która stanowi klucz do minionych czasów oraz niepewnej przyszłości. Tutaj spotykamy Ofelię, która od dwóch lat i siedmiu miesięcy gnuśnieje na swojej rodzinnej arce Animie. W końcu jednak nadarza się okazja, żeby zacząć działać – wykorzystać wiedzę, jaką posiada po lekturze Księgi Faruka, oraz strzępków informacji wyjawionych przez Boga. Dziewczyna wybiera się pod przybraną tożsamością na Babel, kosmopolityczną arkę, wzór nowoczesności. Czy talent czytaczki wystarczy, żeby uniknąć coraz groźniejszych pułapek zastawianych przez jej przeciwników? Czy Ofelia ma jakiekolwiek szanse na odnalezienie Thorna?
W czwartym, finalnym tomie „Lustrzany” świat wpada w totalny zamęt. Rozpad arek rozpoczyna się na dobre. Jedyny sposób, żeby go zatrzymać, to znaleźć sprawcę. Odszukać Innego. Tylko jak tego dokonać, skoro nikt nie wie, jak on właściwie wygląda? Ofelia i Thorn ruszają razem tropem echa. To powtarzające się zjawisko wydaje się kluczem do wszystkich zagadek. Muszą w tym celu nie tylko zajrzeć za kulisy Babel, ale też zgłębić własną pamięć. Tymczasem Bóg trafił na Łuk Tęczy i być może wkrótce wejdzie w posiadanie mocy, której tak pożąda. Która z tych dwóch postaci – on czy Inny – stanowi większe zagrożenie?
W warstwie językowej „Lustrzanna” oferuje piękną, subtelną narrację. Tłumacz – Paweł Łapiński – musi być wielkim estetą językowym, żeby w tak niezwykle wrażliwy sposób prowadzić opowieść. „Każdy przedmiot naprawiał się szybciej, jeżeli czuł się potrzebny- to była kwestia psychologii” – czytamy w 1.t. Zaś o niezwykłych umiejętnościach Ofelii pisze tak: „Żeby móc czytać przedmiot, trzeba zapomnieć trochę samego siebie i zrobić miejsce dla przeszłości drugiej osoby. Żeby przejść przez lustro, trzeba stanąć z sobą samym twarzą w twarz…” Autorka i tłumacz prowadzą czytelnika przez metaforyczny, wielowątkowy i magiczny świat. W czwartym tomie zaskakują nieszablonowym finałem.
Fantastyczno -przygodowy cykl to potężna opowieść. Wszystko jest w nim dopracowane w najmniejszych szczegółach, a postaci nie są jednowymiarowe. W świecie przedstawionym „Lustrzanny” nic nie jest jednoznaczne, a napięcie czytelnicze rośnie wraz z odkrywaniem kolejnych historii cyklu. Mimochodem podrzucane są wątki związane z wolną wolą, zakładaniem masek, intryg oraz skutków ścisłej kontroli sprawowanej nad społeczeństwem, gdzie jednostka jest miażdżona przez władzę.
Wydaje się, że „Lustrzanna” znakomicie odnalazłaby się w świecie filmu, jej ekranizacja mogłaby stać się hitem na miarę Harrego Pottera. Cztery tomy stanowią integralną i spójną całość. Po przeczytaniu pierwszej części, zauroczony czytelnik, raczej nie będzie w stanie na niej poprzestać.
Czytajcie, przechodźcie przez lustra, rozsmakowujecie się w języku i magii historii wymyślonej przez Christelle Dabos, a inaczej spojrzycie na współczesność.
oprac. d.o.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Entliczek.
„Ministerstwo Prawdy. Biografia Roku 1984 Orwella” Doriana Lynskey’a przełożone przez Grzegorza Kuleszę w połowie września trafiło na półki księgarskie z oznaczeniem – nowość, gatunek – literatura faktu. Miłośnikom orwellowskiej demaskatorskiej poetyki „Folwarku zwierzęcego” i „Roku 1984” „Ministerstwo Prawdy…” przynosi wiele cennych refleksji, faktów z życia ich autora i przemyśleń literaturoznawczych, politycznych i społecznych.
Już na wstępie czytamy, że Rok 1984 z reguły nazywany jest antyutopią. Zaraz potem, autor „Ministerstwa Prawdy…”, z wnikliwością dodaje, że to też satyra, proroctwo, przestroga, teza polityczna, dzieło fikcji naukowej, dreszczowiec szpiegowski, horror psychologiczny, gotycki koszmar, tekst postmodernistyczny i romans.

„Ministerstwo Prawdy. Biografia Roku 1984 Orwella” Dorian Lynskey, Wydawnictwo Czarna Owca
Dzięki powieści Rok 1984 George Orwell stał się ikoną współczesnego świata. Spisane przez niego idee weszły do języka, a w erze nieustannej obserwacji, fake newsów i politycznych podziałów wydają się szczególnie aktualne. Kulturowy wpływ Roku 1984 widać w najważniejszych dziełach ostatnich siedemdziesięciu lat. Orwellem inspirowali się między innymi: Margaret Atwood w Opowieści podręcznej, Terry Gilliam w Brazil, Alan Moore i David Lloyd w V jak Vendetta czy David Bowie w Diamentowych psach. Nie wspominając o formacie reality show z Big Brotherem na czele.
Dorian Lynskey próbuje zrozumieć, co wpłynęło na Orwella podczas pisania Roku 1984. Przygląda się doświadczeniom pisarza z hiszpańskiej wojny domowej i bombardowanego przez nazistów Londynu. Uważnie bada jego poglądy polityczne i literackie obrazy dystopii czy utopii, z których Orwell czerpał. Wyjaśnia, co sprawiło, że książka stała się tak wielkim fenomenem w dniu premiery i analizuje, jak zmieniał się jej odbiór przez ostatnie dekady.
„Ministerstwo Prawdy” to fascynujące, rzetelnie dokumentowane przypisami, studium poświęcone jednemu z najważniejszych dzieł literatury współczesnej. Lynskey po mistrzowsku pokazuje, jak historia może kształtować fikcję i jak fikcja może wpływać na historię.
Jeśli choć w najmniejszym stopniu interesujesz się Orwellem, rozwojem kultury, zachwyciła cię przenikliwość „Folwarku zwierzęcego” nie przejdziesz obok „Ministerstwa Prawdy…” obojętnie. Książka była nominowana do Baillie Gifford Prize 2019 w kategorii literatura faktu i Nagrody Orwella 2020 w kategorii krytyki politycznej.
Dorian Lynskey od ponad dwudziestu lat pisze o muzyce, filmach i polityce dla takich magazynów jak „The Guardian”, „The Observer”, „GQ”, „Q”, „Empire”, „Billboard” i „The New Statesman”. Jego pierwsza książka, 33 Revolutions Per Minute: A History of Protest Songs, została opublikowana w 2011 roku.
oprac.do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca.
Plakat, komiks i film animowany w szarych dekoracjach ludowej ojczyzny. Z oddechem cenzury na plecach, z dławiącym wolność twórczą uściskiem partii, pod czujnym okiem radzieckiego brata… Łatwo nie było. A jednak! A jednak w smutnym peerelowskim pejzażu powstawały dzieła wybitne. Polscy malarze, rysownicy i animatorzy zdobywali światową sławę. W kraju naznaczonym niedostatkiem rozkwitała kolorami sztuka. A że najbliższa ludziom była wtedy sztuka masowa, komiks, plakat i film animowany, ona więc wyrastała na tym zgrzebnym tle – jak maki na betonie. W najnowszej książce „Kolory PRL” Ewa Jałochowska ukazuje nie tylko twórców tamtej epoki i ich dzieła, ale także wyboistą drogę artystyczną w okowach socjalizmu.
Historia, polityka i nowoczesność – trudno rozpatrywać twórczość artystyczną czasów PRL-u bez tych trzech elementów. Przełomowy rok 1945 – oznaczał wprawdzie koniec wojny, ale nie wymazywał z pamięci wojennej traumy. To właśnie na kalekich murach spalonej stolicy zawisł pierwszy, symboliczny, zamykający ten okres plakat antyhitlerowski „Zniszczymy faszyzm do końca” Eryka Lipińskiego. Ci, którzy ocaleli z pożogi, choć poturbowani psychicznie i fizycznie, z nadzieją patrzyli w przyszłość. Ten upragniony „nowy lepszy świat” okazał się jednak pułapką. Dla artystów ponure realia peerelowskie stały się wyzwaniem i inspiracją. W nich narodziła się słynna w świecie polska szkoła plakatu, a międzynarodową sławę zdobywali twórcy polskich animacji.
„Kolory PRL” są dla czytelnika okazją do wyprawy w tamtą epokę twórczą. Na kartach książki pojawiają się artyści tej miary co Henryk Tomaszewski czy Tadeusz Trepkowski. Uchyla swoje drzwi Pracownia Plakatu Propagandowego i raczkujące studio filmów animowanych w Bielsku-Białej. Śledzimy losy Waleriana Borowczyka i Jana Lenicy – w latach 60. okrzykniętych twórcami polskiej szkoły animacji. Obserwujemy trud tworzenia pierwszych filmów rysunkowych, perypetie związane z „najbardziej imperialistycznym” gatunkiem sztuki. Na kartach „Kolorów PRL-u” przewija się cała plejada znakomitości: plakacistów, animatorów, komiksiarzy. Tworzyli w Peerelu, więc autorka, przybliżając dzieła artystów, opisuje zarazem warunki, w jakich powstawały – wyraźną kreską maluje kontekst społeczno-polityczny. O nim także opowiadają w książce graficy Jan Bokiewicz i Ryszard Kajzer.
Autorka „Kolorów PRL-u” – Ewa Jałochowska jest absolwentką historii sztuki. Przez kilka lat była redaktorem w dziale kultury Redakcji Internetowej Polskiego Radia. Teksty poświęcone sztuce i kulturze publikowała w: „Tygodniku Powszechnym”, „Wiedzy i Życiu” i portalu tygodnika „Polityka”. Napisała także „Historię sztuki dla dzieci i rodziców. Rozmowy z Kajtkiem”, „Duchy Singapuru” oraz „W cieniu sławy. Zapomniane rodzeństwa sławnych Polaków”.
Ogrom treści, które autorka próbuje skondensować w jednym tomie jest przepastny. Swobodne ślizganie się po tematach i popularnonaukowy charakter publikacji może przypaść do gustu niejednemu czytelnikowi zainteresowanemu nie tylko sztuką komiksu, plakatu i filmu animowanego, ale także codziennością barwnego okresu w historii Polski. Autorka, trzymana w ryzach chronologii, pozwala sobie na skojarzeniowe przeskakiwanie z wątku na wątek, co nadaje książce nieskrępowanego charakteru. Ilustracje stanowią duży atut „Kolorów PLR-u” i dają szansę oglądnięcia reprodukcji wielu znakomitych plakatów.
oprac. d.o.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza.